Autor |
Wiadomość |
Mirabella
Raczkujący
Dołączył: 05 Kwi 2013
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
Weterynarz we Wrocławiu |
|
Witam, właśnie stalismy się wraz z mężem szczęśliwymi posiadaczami dwóch maluchów. Koty sa zdrowe, ale dmuchając na zimne zastanawiam, się czy we Wrocławiu lub okolicach jest jakiś weterynarz specjalizujący się w ragdollach. Była bym wdzięczna, za wszelkie informacje.
|
|
Pią 12:13, 05 Kwi 2013 |
|
 |
|
 |
kociamama
Legendarny Kociarz
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 15121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
|
|
|
Hej, hej.
Zapraszam do działu powitań, bo tam wszyscy się poznajemy. Napiszcie coś o sobie i rodzince.
A kiciuśki przedestaw w ich wateczku, w dziale: Przedstaw nam swojego Ragdollka.
Są dziewczyny z Wrocka, to napewno wskarzą dobrego weta.
|
|
Pią 21:58, 05 Kwi 2013 |
|
 |
Mirabella
Raczkujący
Dołączył: 05 Kwi 2013
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Przywitałam się i przedstawiłam moje dziewczyny gdzie trzeba. A teraz wracam do pytania, bo Pola zaczęła mi wczoraj kichać a dziś dodatkowo kasłać. Ktoś może polecić kogoś we wrocławiu? Boję się z nią jechać do pierwszego lepszego weta. Dziękuję.
|
|
Pon 12:37, 10 Cze 2013 |
|
 |
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Polecam Marka Włodarczyka (przychndnia Kumak przy ul. Głogowskiej). Jest to nasz trzeci weterynarz i zgodnie z powiedzeniem "do trzech razy sztuka" tym razem (odpukać) trafiliśmy dobrze, więc polecam.
|
|
Pon 12:44, 10 Cze 2013 |
|
 |
sophie8
Początkujący
Dołączył: 25 Lis 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Trzebnica
|
|
|
|
ja mogę polecić doktor Stańczyk, pracuje na klinikach weterynaryjnych we Wrocławiu, byłam u niej z polecenia mojej hodowcy i byłam bardzo zadowolona, ma podejście do zwierząt i ogromną wiedzę którą chce się dzielić szczególnie polecam jesli chodzi o sprawy związane z kastracją i rozrodem.
|
|
Pon 7:46, 17 Cze 2013 |
|
 |
Alana
Ambitny
Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
A ja we Wrocławiu polecam Magdalenę Chmielewską, ma małą przychodnię na Boguszowskiej. Nie specjalizuje się w Ragach, ale jesteśmy u niej od zawsze i nie wyobrażam sobie wizyt gdzie indziej. Pani Magda jest też hodowcą golden retrievierów i kotów norweskich leśnych. Dla mnie to idealne połączenie: hodowca i weterynarz w jednym :-)
|
|
Śro 11:11, 28 Sie 2013 |
|
 |
pauliiska90
Początkujący
Dołączył: 05 Gru 2014
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
pomocy :) |
|
witam wszystkich,
odświeżam temat: może ktoś mi polecić jakieś dobrego weta? Potrzebuję wysterelizować moje dziewczyny i chcę iść do kogoś zaufanego, bo niestety mój wet jest 300km od Wrocławia i nie mam kiedy tam jechać.
z góry dziękuję! 
Ostatnio zmieniony przez pauliiska90 dnia Czw 11:14, 09 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Czw 11:14, 09 Kwi 2015 |
|
 |
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Zdecydowanie dr Włodarczyk (namiary kilka postów wyżej). Kastrowałam u niego już 7 kotów. Zdecydowanie polecam. Jest tam możliwość wybrania narkozy wziewnej.
|
|
Czw 14:48, 09 Kwi 2015 |
|
 |
pauliiska90
Początkujący
Dołączył: 05 Gru 2014
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
dziękuję bardzo! 
|
|
Czw 16:27, 09 Kwi 2015 |
|
 |
MarTiTa
Pasjonat
Dołączył: 08 Sty 2015
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bielawa
|
|
|
|
a czy polecacie jakieś lecznice na południu Wrocławia?
|
|
Czw 12:40, 06 Sie 2015 |
|
 |
gr8
Początkujący
Dołączył: 23 Paź 2016
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
A ja po stokroć odradzam pana Włodarczyka z przychodni Kumak!
Właśnie przez ten post pojechałam z moim schroniskowym kocurkiem na kastrację i przy pierwszej wizycie zgłosiłam problemy, że kotek dużo sika ale w bardzo małych ilościach i poza USG pęcherza nie zrobił w tym temacie nic więcej. Podał też antybiotyk na chlamydię bo stwierdził, że kot "może ją mieć" - tak na oko, bez badań na to wpadł - a my głupi i ufni mu uwierzyliśmy.
Na drugiej wizycie kot już miał być kastrowany. Pan Włodarczyk chciał go od razu wziąć na zabieg, ale my uparliśmy się na badania krwi (co przecież powinno być podstawą) i pomijając że pobrał kociakowi krew niedelikatnie, to badania u niego na miejscu pokazały, że kot ma wysoki poziom kreatyniny, co jest przeciwwskazaniem do kastracji.
Kociak dostał kolejny antybiotyk, kroplówkę (też w sposób byle jaki) i zaproponowano nam że albo zbadamy mocz, albo wykonamy drogie badanie z krwi które pokaże w jakim stopniu są uszkodzone nerki - na Boga, wpierw chyba należałoby sprawdzić czy nerki w ogóle są chore! Tłumaczenia pana Włodarczyka były tak mętne, że przez chwilę miałam wrażenie, że rozmawiam z aktorem który tylko odgrywa rolę weterynarza...
Pożegnaliśmy się najszybciej jak się dało i jeszcze tego samego dnia trafiliśmy pod skrzydła specjalisty od nerek. Badania krwi przeprowadzone w laboratorium (nie na miejscu) pokazały, że wszystkie parametry są prawidłowe - prawdopodobnie u pana Wlodarczyka jest źle skalibrowana maszyna, która przekłamuje wyniki. Kociak nie ma chlamydii, a problemy z sikaniem wynikają z obecności piasku. Kastracja poszła sprawnie, kotka odebraliśmy wybudzonego i już 6 godz. po zabiegu latał po mieszkaniu.
Podsumowując - straciliśmy w lecznicy Kumak 400 zł na bezsensowne leczenie. Osobom, które chwaliły pana Włodarczyka wierzę, że dobrze się zajął ich kotem, jednak w naszym przypadku okazał się być jednym z najgorszych weterynarzy.
Jest mi przykro, że muszę pisać o kimś negatywną opinię, ale znacznie bardziej bolało mnie rozczarowanie osobą, której chciałam powierzyć zdrowie i życie swojego malucha. Za parę dni dołączy do nas ragdolka, która już jest wysterylizowana, więc na szczęście te tematy "zabiegowo/operacyjne" będą już za nami
P.S.
Do Pana weterynarza też wystosuję maila z opinią, chociaż nie wiem czy weźmie ją sobie do serca.
P.S. 2
Swojego weterynarza, u którego teraz byliśmy polecę dopiero, jak odbędę kilka wizyt - aby mieć pewność, że to osoba w 100 % godna zaufania. 
|
|
Śro 17:11, 11 Sty 2017 |
|
 |
MarTiTa
Pasjonat
Dołączył: 08 Sty 2015
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bielawa
|
|
|
|
A ja mogę polecić Panią Dorotę Strugałę z FizjoVet na ulicy Borowskiej
|
|
Śro 19:42, 11 Sty 2017 |
|
 |
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
gr8, przykro mi, że masz takie doświadczenia z dr Wlodarczykiem. Dr prowadzi od pierwszego miotu moje koty, rowniez te kociaki od nas które mieszkaja we Wrocławiu, i do dr nie mam zastrzezen. Nie mam natomiast dobrego zdania o paniach, które z nim pracują.
|
|
Czw 3:05, 12 Sty 2017 |
|
 |
gr8
Początkujący
Dołączył: 23 Paź 2016
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Trudno, na szczęście straciliśmy tylko pieniądze, a nie zdrowie kotka.
Jestem już w stanie z całą odpowiedzialnością polecić weterynarza, któremu ufam i który sprawdził się już przy kilku przypadłościach naszych kotów
To pani Dr n. wet. Agnieszka Sikorska-Kopyłowicz, która ma specjalizację w dziedzinie nefrologii (choroby nerek). Kastrowaliśmy u niej kocurka, byliśmy z urazem łapki a także z paroma innymi dolegliwościami (w tym nerki) i zawsze nie tylko pomagała, ale wręcz zmieniała wizyty w przyjemne doświadczenie Jest to osoba, która zawsze dokładnie wysłucha, przeanalizuje wszystko nim wybierze odpowiednią kurację i nigdy przenigdy nie leczy "na zapas".
Pracuje na klinikach, ale też prowadzi własną działalność w Brzeziej Łące (na wschód od Wrocławia) - askVet, Olchowa 15D.
|
|
Śro 14:54, 22 Lut 2017 |
|
 |
baldwitch
Ambitny
Dołączył: 09 Sty 2015
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce - Gliwice
|
|
|
|
Hejo hejo help help!
Ponownie odgrzewam wątek. Czy ktoś zna może weta z Wrocławia, który specjalizuje się w prowadzeniu kotów cukrzycowych? Koleżanka ma kotkę z guzkami (już po 1 operacji) i teraz doszedł problem z cukrzycą, a jej obecny wet trochę działa po omacku i dziewczyna od zmysłów odchodzi, bo nie wie jak kotu pomóc. Kotka miała mieć drugą operację na wycięcie reszty guzków, ale przy obecnym poziomie glukozy (i jej skokach), nie ma nawet mowy o operacji. Do tego wymiotuje, ma biegunkę, a wet nic konkretnego nie radzi (dokładnie nie wiem o co chodzi, ale wydaje się, że brakuje jeszcze jakiejś opinii, nie tylko jednego weta). Dziewczyna boi się zmienić weta, żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę.
A.. i kotka nie jest młodzikiem. Ma około 12 lat wg. poprzedniego właściciela, choć wet powiedział, że wydaje się młodsza.
|
|
Czw 7:33, 30 Mar 2017 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|