Autor |
Wiadomość |
POLKA INKA
Ambitny
Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz _ Skandynawia
|
|
Nagły zgon kota- sprzeczka z hodowcą = hodowla Happy Farm |
|
Witam. To mój pierwszy post tutaj i niestety o mało przyjemnej tematyce.
Opiszę poniżej sytuację, która mnie spotkała licząc na Wasze opinie w tej sprawie.
Marząc o ragdollu ponad 1,5 roku temu zakupiłam mego wymarzonego kociaka- cudnego chłopca w kolorze seal mitted (na kolanka).
Hodowla zlokalizowana w wojewodztwie warmińsko- mazurskim. W chwili obecnej widzę na jednym z serwisów z ogłoszeniami, że sprzedaje kocięta. Cena jest stosunkowo niska porownując do innych hodowli.
Byłam w tamtym czasie na moją zgubę niestety laikiem. Hodowla była wolna od FIV i FELV i na tamtą chwilę mi to wystarczało.
Kociaka odebralam w polowie trasy ponieważ dojazd do hodowli był sporą odległością. Na miejscu hodowli więc nie byłam, nie widzialam warunków.
Przekazanie kocurka odbyło się w miłej sympatycznej atmosferze. Pieniążki, umowa, jakieś serdeczności i do domu. Teraz po półtora roku przypominam sobie ostatnie słowa hodowczyni gdy żegnała się z kociakiem i oddawała mi go na ręce. Cytuję "Proszę uważać na serduszko, proszę mu nie za bardzo pozwalać skakać na wysokościach. To wrażliwe koty".
Wróciliśmy do domu i nastał cudowny czas. 1,5 roku szczęścia. Imię hodowlane przechrzciliśmy na Czesio. Czesio zaznajomił się i zaprzyjaźnił z kotem, którego już miałam w domu- łagodnym brytyjczykiem. Pokochałam Czesia bezgranicznie. Nie mam dzieci. Całą miłość oddawałam moim dwóm kocurkom. Ragdollek mój to cudo z charakterku. Miał całą masę nawyków, które w nim kochałam. Był maksymalnie rozbrajający we wszystkim.
Wracając do tematu zdrowia: Po odebraniu z hodowli byłam z nim jeszcze u weta na szczepieniu i przeglądzie. Wszystko bez zastrzeżeń. Czas mijał. Kot niewychodzący i zdrów jak ryba. W wieku 7 miesięcy przeszedł zabieg kastracji. Wszystko wspaniale. Automatycznie doszedł do siebie po zabiegu. Pamiętam jednak, że weterynarz powiedział że kot zasnął szybko po stosunkowo niewielkiej ilości narkozy. Powiedział, że to cecha indywidualna. W lutym bieżącego roku mieliśmy epizod ze struwitami, ale po krotkim leczeniu i karmie weterynaryjnej royal na struwity problem bardzo szybko minął.
Szczęście trwalo, aż 8.08.2012 mój ukochany kotek zgasł.
Czesio siedział mi na kolanach, uklepywał mnie łapkami, patrzył mi w oczy i mruczał. Nagle z mych kolan spadł. To nie było osunięcie się. Runął przechylając się na bok. Jak kamień w wodę. Leżąc na podlodze wydał z siebie jęk, wygiął do tyłu szyję i umarł.
Nie oddal moczu, nie zamknął oczu. Zgon nastąpił natychmiastowo. Od czasu zabawy u mnie na kolanach do śmierci nie minęlo więcej niż 8-10 sekund. Czesio umarł w dniu swych urodzin- miał 1,5 roku.
Kotek mój pochowany został na cmentarzu zwierzęcym w Mochlu pod Bydgoszczą.
Po potwornym szoku, cierpieniu, zaskoczeniu, płaczu i wszelkich potwornych uczuciach po śmierci mego ragdolla czułam się zobowiązana poinformować o tym co się stało hodowcę.
W międzyczasie przeszukałam net wpisując w wyszukiwarkę haslo "nagły zgon kota" i dowiedzialam się między innymi co to jest kardiomiopatia przerostowa.
Teraz bardzo ważne. Nie jestem lekarzem i nie stawiam diagnozy. To, że to było serduszko to tylko me przypuszczenia. Z kotem nie działo się nic wcześniej złego. Nie męczył się, nie dyszał. Poza incydentem ze struwitami nie działo się nic. Zgon mego kota wyglądał jak zawał serca u człowieka.
Poczułam się zobowiązana powiadomić hodowcę, napomknąć o kardiomiopatii i zasugerować, że być może w hodowli wystĘpuje problem tej choroby.
Z Panią, na którą zarejestrowana jest hodowla nie rozmawialam. Telefon odebrał jej mąż. Opowiedziałam co się stało. Nie usłyszałam, ani jednego słowa że mu w jakikolwiek sposób przykro. Nic kompletnie nic na temat nieszczęścia. Usłyszalam natomiast, że jakim prawem stawiam diagnozę (zaznaczalam cały czas, że lekarzem nie jestem i diagnozy nie stawiam i że to tylko przypuszczenia, że ja tylko sugeruję aby warto może przebadać swe koty) Hodowca jednak nie był zainteresowny problemem. Usłyszałam, że jego koty są zdrowe i koniec. Na pytanie, czy miały robione testy na HCM dostałam odpowiedź, że nie bo to i tak nic nie daje więc robić tego nie będą i kropka! Zaś jak sobie twierdzę, że mój kot zmarł na serce to trzeba było zamiast kota grzebać to do niego zadzwonić i by sekcję zrobił. Heh, już ja to widzę w upał w sierpniu On jedzie po mego kota i go zawozi z woj. kujawsko- pomorskiego do warmińsko- mazurskiego i mi go odwozi spowrotem, bo naturalne że to ja chcialabym pochować mego kota, którego tak bardzo kochałam. W upał, sztywniejące cialko, wiadomo woń nieprzyjemna, koszty paliwa. Prędzej mi kaktus na ręce....... niż uwierzę, że ten hodowca by to zrobił.
Jak bumerang powrociły słowa hodowczyni w momencie kupna, że mam uważać na serce kociaka. Hmm, zastanawiające, czyżby mieli wcześniej podobne przypadki...?
Wywiązala się kłótnia. Pan nie odniosł się w żaden sposób do tego, że spotkało mnie takie nieszczęście. Usłyszłałam, że napewno kot zjadł coś i to go zabiło. Moment wcześniej okrzyczano mnie, że stawiam diagnozę (cały czas mowilam, że to tylko me przypuszczenia) lecz czy Pan sam tego nie zrobił, z odległości setek kilometrów sam nie stawiał diagnozy twierdząc że kot napewno się zatruł? Na ludzki rozum taki nagły zgon to serduszko ewentualnie zgon po użądleniu owada np. w gardło po połknieciu. jednak żadna osa ani inny owad to nie był. Stało się wszystko na mych oczach, na mych kolanach. Widziałam jaka jest sytuacja.
Chciałam zgłosić co się stało. Czułam się zobowiązana. Tymczasem mężczyzna potraktował mnie tak, a nie inaczej.
W momencie sprzeczki powiedziałam, że żałuję wogóle że zadzwoniłam, że wogóle nie widzę zainteresowania tym problemem, że nie usłyszałam ani razu "przykro nam"
i wtedy usłyszałam, że ....jestem pseudohodowcą!
Pytam dlaczego więc... Dostałam odpowiedz, że nie doslałam zaświadczenia o kastracji. Tak to prawda. Nie zrobiłam tego. Nie pamiętam, aby mnie o to proszono. Może proszono, a może nie- nie pamiętam. Byłam laikiem. Cieszyłam się, że spełniłam marzenie, odłożyłam umowę na półkę i o niej zapomniałam. Przyznaję się do tego, ze zrobiłam błąd. Wynikało to z mej niewiedzy, zapomnienia, sama nie wiem czego.
Czesio przeszedł kastrację w wieku 7 miesięcy. Nigdy go nie rozmnażałam. Był domownikiem, a nie reproduktorem. Przeprosiłam Pana, ze łzami w głosie zmęczona całą sytuacją wytlumaczyłam dlaczego tego nie dosłałam. On na to, że chce dowody na kastrację. Odpowiadam, że włożyłam książeczkę w miejsce pochówku. Wyśmiał (!) mnie, że pierwszy raz coś takiego słyszy aby ktoś grzebał kota z dokumentami. Ja wiem akurat,że ludzie grzebią i z zabawkami, i ze zdjęciami właścicieli, z ulubionym kocykiem i Z dokumentami czasem też. Powtórzę- to mój kot i to ja decydowalam co włożyć do malenkiego grobu. Pan postraszył sądem. Ja w płaczu odpowiadam, że to że książeczka zdrowia w grobie to o niczym nie świadczy ponieważ kot miał kastrację w renomowanej dużej klinice w Bydgoszczy i że w każdym momencie mogę wyjąć tę dokumentację o kastracji i mu ją przedstawić. Zapewniłam, że to zrobię. Usłyszałam ..., proszę nie słać, nie zależy mi.. Trzaśnięcie przez Pana słuchawką. Koniec rozmowy....
Chciałam dobrze. W rezultacie żałowałam, że zadzwoniłam. Wiem zrobiłam bląd nie dosylając dokumentów. Byłam laikiem. Potrafię się do tego przyznać. Jednak, czy wlaściciel hodowli zachował się odpowiednio?
Ja o tym, że mój kotek choć krotko to jednak cierpiał, a On w tym samym czasie o prowadzeniu pseudohodowli. Kompletnie nie był zainteresowany tym, że zgłaszam problem. Podważał to co mówię, drwił z tego. Brak słów. Tylko kasa się liczy w tym Świecie? Tylko to go interesowało, abym mu nie psuła opini o hodowli i abym mu nie robiła konkurencji mnożąc kociaki? No szkoda słów.........
Polka Inka
Ostatnio zmieniony przez POLKA INKA dnia Czw 22:13, 12 Wrz 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Pią 22:37, 31 Sie 2012 |
|
|
|
|
Lindusia
Ekspert
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 2906
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: łódź
|
|
|
|
Bardzo mi przykro z powodu straty kotka....
i znowu mowa o hodowli Rawipon, ech....
|
|
Sob 14:53, 01 Wrz 2012 |
|
|
POLKA INKA
Ambitny
Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz _ Skandynawia
|
|
|
|
Pani Lindusio. To nie jest hodowla,której nazwę Pani wymieniła.
Nie chciałam podawać nazwy, aby nie być oskarżona o pomawianie hodowcy.
Wobec tego, że powyżej podano inną hodowlę, aby nie było więcej insynuacji, która to hodowla podam jednak prawidłową nazwę.
To ....... Happy Farm .......
Nie twierdzę, że w hodowli jest genetyczny problem. Zadzwoniłam do właściciela z sugestią badań kotów w hodowli. Nie diagnozą! Tylko przypuszczeniami! Nic ponad to.
Nie będę oskarżać hodowcy i iść w zaparte, że to było HCM. Nie wiem tego.
Powodem opisania sprawy tutaj jest moja chęć przestrogi ewentualnych przyszłych nabywców kotów z tej hodowli oraz sugestia aby prosili o okazanie dokumentów świadczących o tym, że hodowla została odpowiednio przebadana.
Polka Inka
Ostatnio zmieniony przez POLKA INKA dnia Nie 18:25, 02 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Sob 16:57, 01 Wrz 2012 |
|
|
Lindusia
Ekspert
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 2906
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: łódź
|
|
|
|
A to przepraszam, ostatnio jak słyszę warmińsko-mazurskie to kojarzy mi się jedna hodowla..
Czy jest problem czy nie...to dosyć dziwnie zareagował hodowca po stracie przyjaciela
|
|
Sob 17:37, 01 Wrz 2012 |
|
|
Graża
Ekspert
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 4444
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
sytuacja bardzo przykra i nie do wyobrażenia. Tak nagla śmierć to szok. Wielka szkoda, że kotuś nie miał zrobionej sekcji - to by pozwolilo ustalić przyczynę tak naglej śmierci. Niektórzy hodowcy zawierają w swoich umowach taki zapis- i to ma sens , bo nie każdą chorobę da się wytropić u maluszków . Jeśli chodzi o kastrację , to brak książeczki zdrowie kota to żadek problem , klinika, ktora robila zabieg może wystawić zaświadczenie- mają przecież w swoim systemie taki zabieg zarejestrowany ,
Przykre, że hodowca zareagował w sposób tak obcesowy 0 to na pewno nie była łatwa rozmowa i związana z wielkimi emocjami w taich momentach nie każdy potrafi pokazać klasę .
Jeśli hodowla nie prowadzi testów genetycznych ( one niestety nawet przy genotypie NN nie dajągwarancji że HCM nie wystąpi , bo ta choroba ma złożone przyczyny ) to powinna przynajmiej wykonywać badania (echo) serca
bardzo Ci wspólczuję
|
|
Sob 21:27, 01 Wrz 2012 |
|
|
Jola123
Legendarny Kociarz
Dołączył: 05 Lip 2011
Posty: 5907
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ełk
|
|
|
|
Bardzo Ci współczuję utraty kotka
Hodowca - nie wiem co powiedzieć... Bardzo przykra sytuacja
Ostatnio zmieniony przez Jola123 dnia Nie 9:42, 02 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Nie 9:40, 02 Wrz 2012 |
|
|
Agnieszka7714
Ekspert
Dołączył: 29 Lis 2010
Posty: 4570
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Bardzo współczuję tak nagłej straty. Czy kotek miał kiedykolwiek robione jakieś badania przez Was? To, że był wg Was okazem zdrowia to jedno, ale to tak jak u ludzi czasami trzeba pobrać krew, zbadać mocz itp. Bo kotki też chorują. Nie neguję i nie oskarżam Was, bo los już Was skrzywdził, ale na przyszłość, warto co jakiś czas zrobić bardziej dogłębną diagnozę, aby wyczaić ewentualnego wroga.
Jak dla mnie hodowca ukrył wadę serca kotka, nie ładnie z jego strony, wiem jak się czujesz, bo ja kupiłam ragusia również nie wiedząc o wadzie genetycznej, o której hodowca wiedział doskonale.
Przytulam cieplutko
|
|
Nie 13:00, 02 Wrz 2012 |
|
|
POLKA INKA
Ambitny
Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz _ Skandynawia
|
|
|
|
Sekcji nie zrobiłam. Może rzeczywiście to było błędem. Nie myślałam logicznie w tamtym momencie. Poza tym pragnę zauważyć, że Czesio był dla mnie domownikiem, przyjacielem, był kochany jak dziecko. Chciałam, aby miał jak najwięcej czci po śmierci. Pochowałam go najdelikatniej jak umiałam. Nie chciałam kroić tego malenkiego ukochanego ciałka.
Na kastrację, szczepienia i epizod ze struwitami jest w klinice dokumentacja. Nie dzwoniłam do kliniki z prośbą o wykasowanie danych na wypadek gdyby hodowca jednak w przyszłości się o te dane upomniał.
Zapytano mnie, czy kot był badany więc odpowiadam: Szczepienia wedle grafiku. Kastracja w 7 miesiącu życia. W lutym podczas epizodu ze struwitami Czesio miał robione USG jamy brzusznej (zdiagnozowano struwity) badanie krwi oraz moczu (wyniki bez zastrzeżeń). Był także badany stetoskopem. Mierzono mu temperaturę.
Tak się składa, że zostały mi w segregatorze wyniki krwi oraz moczu.
Krew: WBC, Lymph, Mid, Gran, RBC, HGB, HCT, MCV, MCH, MCHH, RDW, PLT, MPV, PDW, PCT. -------------- Wszystko w normie.
Mocz: Kreatynina enzymatyczna, mocznik,Transaminaza alaninowa i asparaginowa, Fosfataza zasadowa ------------- Wszystko w normie.
Nigdy się już nie dowiem co było przyczyną. Może to było seruszko, a może nie...
Nie zmienia to jednak faktu, że hodowca poinformowany o śmierci kota i sugestii wykonania badań w swej hodowli nie powinien zareagować w ten sposób, mówiąc i tu cytat "że jego koty są zdrowe i kropka i że badań takowych NIE ZAMIERZA (!!!) wykonywać bo to i tak nic kompletnie nie daje!"
Ostatnio zmieniony przez POLKA INKA dnia Nie 18:29, 02 Wrz 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Nie 17:19, 02 Wrz 2012 |
|
|
Tasiemka
Ekspert
Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 4183
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Swarzędz/Oslo
|
|
|
|
Inka BARDZO MI PRZYKRO. Powiem szczerze że nie mam słów...Jestem całkowicie zszokowana postawą hodowcy.
|
|
Pon 11:21, 03 Wrz 2012 |
|
|
Zuza
Początkujący
Dołączył: 01 Wrz 2012
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Inko bardzo mi przykro z powodu Twojego kotka. Ja dwa razy w ciągu roku przeżywałam śmierć kociaka i wiem jak to boli. I niestety 1 raz przez hodowcę, bo sprzedawał kocięta gdzie w hodowli był FIP.... W umowie był niby zapisek, że nie biorą odpowedzialności za tą chorobę, ale dla kogoś kto kupuje pierwszy raz kociaka, to jest akurat zapisek który nie wzbudza niepokoju, bo co to jest FIP dla kogoś, kto się nie zna....??
|
|
Pon 21:26, 03 Wrz 2012 |
|
|
gochasz2
Pasjonat
Dołączył: 01 Mar 2011
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ŁÓDŹ
|
|
|
|
BARDZO PORUSZYŁA MNIE TWOJA OPOWIEŚĆ nawet nie potrafie wyobrazić sobie utraty któregoś z naszych kotów to straszne i bardzo traumatyczne przeżycie bardzo mi przykro a co do hadowli to brak słów
|
|
Wto 7:52, 04 Wrz 2012 |
|
|
iza5
Ekspert
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 3208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Konstantynów Łódzki
|
|
|
|
Bardzo mi przykro, że straciłaś przyjaciela , niestety nie można stwierdzić na 100 % że przyczyną śmierci Twojego kotka było HCM, nie masz na to dowodów, oczywiście rozumiem Cię, że wykonanie sekcji jest niesamowicie trudną decyzją
Jeżeli chodzi o testy w kierunku HCM to nie dają one gwarancji, że kot nigdy nie zachoruje na tę chorobę, dlatego trzeba dodatkowo wykonywać usg serduszka.
Jako ciekawostkę dodam, że był już przypadek (nie ragdoll ale MCO), gdzie po całkowicie zdrowych rodzicach oczywiście mówię o HCM, mających kilka zdrowych miotów, urodził się chory kot....i co w tej sytuacji ??
Osobiście uważam, że w każdej hodowli może przytrafić się nieszczęście, niestety na to hodowca nie ma wpływu, ale ma wpływ na to co zrobi i jak się zachowa gdy dowie się o problemie.
|
|
Wto 16:11, 04 Wrz 2012 |
|
|
vivienne
Wyjadacz
Dołączył: 17 Wrz 2011
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Strasznie smutna historia! Przytulam mocno!
|
|
Wto 17:02, 04 Wrz 2012 |
|
|
Graża
Ekspert
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 4444
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
| | Bardzo mi przykro, że straciłaś przyjaciela , niestety nie można stwierdzić na 100 % że przyczyną śmierci Twojego kotka było HCM, nie masz na to dowodów, oczywiście rozumiem Cię, że wykonanie sekcji jest niesamowicie trudną decyzją
Jeżeli chodzi o testy w kierunku HCM to nie dają one gwarancji, że kot nigdy nie zachoruje na tę chorobę, dlatego trzeba dodatkowo wykonywać usg serduszka.
Jako ciekawostkę dodam, że był już przypadek (nie ragdoll ale MCO), gdzie po całkowicie zdrowych rodzicach oczywiście mówię o HCM, mających kilka zdrowych miotów, urodził się chory kot....i co w tej sytuacji ??
Osobiście uważam, że w każdej hodowli może przytrafić się nieszczęście, niestety na to hodowca nie ma wpływu, ale ma wpływ na to co zrobi i jak się zachowa gdy dowie się o problemie. |
dokładnie tak jak napisała Iza
Jedynie sekcja moglaby wyjaśnić przyczynę zgonu - tak gwaltowne zejście to mógł być zawał, wylew, udar mózgu , i Bóg wie co jeszcze. Oczywiście to trudna decyzja i wiążaca się z dodatkowym stresem i kosztami
Rozumiem rozżalenie i oczekiwanie odrobiny epmpatii i szacunku dla uczuć w tak trudnej chwili - Trudno jednak oceniać gdy zna się relacje tylko jednej strony
Życzę Ci byś odzyskała spokój ducha i znalazła innego kociego przyjaciela który będzie z Tobą przez wiele lat i hodowcę, który będzie dla Ciebie wsparciem gdy zajdzie taka potrzeba
Ostatnio zmieniony przez Graża dnia Wto 19:34, 04 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 19:31, 04 Wrz 2012 |
|
|
kociamama
Legendarny Kociarz
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 15121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
|
|
|
Bardzo Ci współczuje, bo wiem jak to boli.
Też nie mogłam się psychicznie zdobyć na sekcję mojego ukochanego kocurka, gdy odszedł w wieku 2 lat.
Przytulam Cię mocno i życzę odzyskania równowagi i nowej kociej miłosci do przytulenia i na pociechę.
Postawa hodowcy jest dla mnie gorsząca i niezrozumiała. No chyba, że agresja wynikała z poczucia winy ???
Ostatnio zmieniony przez kociamama dnia Sob 17:32, 28 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 21:47, 04 Wrz 2012 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|