Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
KASTRACJA - kiedy kastrować ?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » ZDROWIE Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
KASTRACJA - kiedy kastrować ?
Autor Wiadomość
vivienne
Wyjadacz



Dołączył: 17 Wrz 2011
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Ojojoj jacy okropni hodowcy kastrują 3 miesięczne dzidziusia. A jak komuś 5 miesięczny dzidziuś mieszkanie poznaczy to jakoś skrupuły się kończą... Już się nikt nie martwi o rozwój kości długich, męski wygląd itp. tylko zasuwa w te pędy do weterynarza na zabieg. I to w imię jedynie ładnego zapachu w domu...
Pią 19:18, 17 Paź 2014 Zobacz profil autora
butterfly2101
Ekspert



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 2580
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekary Śląskie

Post
Vivienne trafiłaś w samo sedno, hodowca jest leniwy bo jak przeczytałam na poprzedniej stronie ,woli wykastrować i sprzedać byle komu , zamiast sprawdzić kupującego !!! Tak jak napisał min. Arek ragdoll rozwija się do 3 roku życia , jeśli dobro ,zdrowie i dbałość o prawidłowy rozwój kota kierują kupującym to dlaczego nie kastruje po trzech latach a do tego czasu znosi zapachy ! Niestety Polska to pod wieloma względami kraj trzeciego świata, kastruje się w takim a nie innym wieku bo taki jest utarty stereotyp. Niestety też w wielu przypadkach to brak praktyki i zdolnosci u weta. Ja prowadząc rozeznanie w zakresie wczesnej kastracji ,często słyszałam że tak się nie robi bo " narządy sa taakie maleńkie" a on na takich małych się nie podejmie. W innych krajach to norma , nikogo takie zabiegi nie dziwią a weci potrafią je wykonywać . U nas swoja niekompetencje najlepiej zasłonić wykładem o złym rozwoju i już właściciel rezygnuje !
Sob 18:20, 18 Paź 2014 Zobacz profil autora
mruczek
Pasjonat



Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Ines przeczytaj moją wypowiedź jeszcze raz lub nawet dwa razy ....bo z tego co pamiętam to nawet dwukrotnie napisałam że nasunęło mi się i że to nie w kontekście wczesnej kastracji napisałam o problemach z pęcherzem....tylko aby nasunąć,zobrazować problem pęcherzowy.....niestety fora rządzą się swoimi prawami ....i dlatego na forach lek .weci rzadko się wypowiadają bo zawsze robi się na nich z nich nieuków i nieudaczników .....
Nie 16:08, 19 Paź 2014 Zobacz profil autora
mruczek
Pasjonat



Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
butterfly2101 napisał:
Vivienne trafiłaś w samo sedno, hodowca jest leniwy bo jak przeczytałam na poprzedniej stronie ,woli wykastrować i sprzedać byle komu , zamiast sprawdzić kupującego !!! Tak jak napisał min. Arek ragdoll rozwija się do 3 roku życia , jeśli dobro ,zdrowie i dbałość o prawidłowy rozwój kota kierują kupującym to dlaczego nie kastruje po trzech latach a do tego czasu znosi zapachy ! Niestety Polska to pod wieloma względami kraj trzeciego świata, kastruje się w takim a nie innym wieku bo taki jest utarty stereotyp. Niestety też w wielu przypadkach to brak praktyki i zdolnosci u weta. Ja prowadząc rozeznanie w zakresie wczesnej kastracji ,często słyszałam że tak się nie robi bo " narządy sa taakie maleńkie" a on na takich małych się nie podejmie. W innych krajach to norma , nikogo takie zabiegi nie dziwią a weci potrafią je wykonywać . U nas swoja niekompetencje najlepiej zasłonić wykładem o złym rozwoju i już właściciel rezygnuje !
. Butterfly widzisz mamy trochę wspólnego...ty źle myślisz o wetach ja o wielu hodowlach ...pewnie każda z nas ma trochę racji ...nie wiem czy hodowcy są leniwi bo nie wywodzę się nad cechami charakteru hodowców ....na pewno niektórym pieniądze jakie otrzymują za sprzedaż kociaka zaczynają przesłaniać pasję jaką początkowo było hodowanie ...ale to już inny temat....wiemy nie od dziś że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Nie 16:25, 19 Paź 2014 Zobacz profil autora
butterfly2101
Ekspert



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 2580
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekary Śląskie

Post
Mruczku, to ja Ci zadam pytanie : Ile potrzebujesz czasu aby kogoś dobrze poznać i mu zaufać. Nie sprzedaję kociakow byle komu, staram się poznać nowe domki, dużo rozmawiam ale czy to wystarczy- NIE. Owszem zdarzają sie pytania wprost: " ja bym wolała niekastrowane bo może w przyszłości chciałabym takie słodkie kuleczki" -nawet nie wiesz ile takich zapytań dostajemy. To jednak przeważnie są osoby które mają impuls na kuleczki a nie perfidny zamiar oszukania. Często po rozmowie zmieniają zdanie. Niestety Ci z zamiarem rozmnażania w celu zarobkowym z jak najmniejszym wkładem ( jeśli kombinuje jak zapłacić mniej za kociaka to pewnie na reszcie też będzie oszczędzał) potrafią dobrze sie maskować. Mają z góry ustalone co powiedzą i ani słowem nie zdradzą swoich zamiarów. Niestety świat nie jest różowy i jeśli mogę zrobić coś aby ustrzec się od takich ludzi-robię to! Mój wet, młody ale z doświadczeniem na młodych osobnikach nie straszy mnie niesamowitym historiami a nowe domki są szczęśliwe że nie muszą robić tego same. Szczególnie jeśli chodzi o dziewczynki ( nawet tu na forum możesz przeczytac że po kastracji kotek dziewczyny mówią" nigdy więcej" . Kociaki wyjeżdżają w różne miejsca i trudno sprawdzać czy ktoś kto mieszka 300,600 czy nawet tysiąc kilometrów tak naprawdę jest taki za jakiego sie podaje. Powiesz pewnie że przesadzam, niedawno osoba którą znałam od kilku lat , uważałam za mentora na początku mojej drogi hodowlanej okazała sie zazdrosnym i nieuczciwym człowiekiem. Do tej chwili nie mogę zrozumieć co kieruję takim postępowaniem ale straciłam wiarę w uczciwe zamiary.
Edit: Jeszcze dodam że kociaki.idące na kolanka nie zawsze nadają sie na bycie hodowlanymi, a skoro chcę być hodowcom, pasjonatem rasy a nie rozmnażaczem muszę również zadbać o to aby rozmnażane były koty z odpowiednimi cechami. Aby rasa sie rozwijała a nie karlała.


Ostatnio zmieniony przez butterfly2101 dnia Nie 17:34, 19 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Nie 17:29, 19 Paź 2014 Zobacz profil autora
mruczek
Pasjonat



Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Odpowiem Ci tak :wiem ile i jakich pytan otrzymujecie - byłam bliską ręką (żeby nie powiedzieć prawą ) pewnej hodowli przez 5 lat -przez ten czas wyszło pare miotów -jak dobrze pamiętam osiem -na osiem miotów ,średnio 4-5 kociakowych nie zdarzył się ani jeden przypadek w którym właściciel próbowałby rozmnożyć swego kociaka(przed znajomościa ze mna też były mioty i tez się oszukaniec nie trafił) ...raz było tak że miałysmy zastrzeżenia -przeczucie kobiece i jakies niedomówienia były - kociak pojechal do pani później i wykastrowany dla pewności ..........wiele z tych osób leczy u mnie te koty , wiele z nich kastrowałam , wielu radzę ..............to są niesamowici ludzie.............nie wierzę w przypadki - nie wierzę ze się przytrafiła grupa ok. 35 właścicieli zwierzów którzy są świetni ............po prostu zostali wybrani spośród wielu przyszłych nabywców -zawsze tą samą drogą a tacy o których piszesz po wielu rozmowach i mailach eliminowni .Jak poznałam tego hodowcę to sobie pomyslałam :świr jakiś .........przeciez nie można być tak nakręconym na koty , kocie życie , kocie potrzeby .......to zachodziło o szaleństwo czy nawet obsesję !!!Potem zrozumiałam ,ze tak jest normalnie i też dołączyłam do grupy postrzeganych jako koci świr .Okazalo się że ludzie stali w długich kolejkach po kocięta (a że mioty były rzadko kolejki byly stałe i zaden kociak nie zalegał nigdy w hodowli )bo dobrze wiedzieli jakie sa tam warunki , jak się kota traktuje i ze kot jest wazny -zeby nie powiedzieć najwazniejszy .Zrozumiałam ,ze można :mozna wybrac dobrych właścicieli kotów i ufac sobie wzajemnie ..............wiadomo ludzie są różni i być może i tego hodowcę ktoś by oszukał .........ale jesli rozmawiamyy o ogólnym dobru kota - kota którego wydajecie po wczesnej kastracji potencjalnie czesciej moga dopaść u nowych właścicieli ze srednio zakoconym podejściem zupełnie inne problemy związane z zaniedbaniem i to się zdarza znacznie cześciej niż rozmnożenie kota moim zdaniem .Chciałam odeprzeć atak głównego argumentu hodowców : ze kot nie zostanie rozmnożony .A co do traumy nowego domku z rekonwalescencją po zabiegu w domu ........do mnie to zupełnie nie przemawia ............bo przecież zwierzaki bardzo czesto chorują może być tak że zwierzak będzie musiał byc w nowym domku juz operowany i to wcale nie jakiś rzadki przypadek a staje się ''codziennością'' jesli chodzi o koty rasowe - a ragdolle sa dość chorowitą rasą .............jakoś nie zauważyłam żeby właściciele mówili że to trauma dla nich :moim zdaniem to kwestia dobrego określenia co jak będzie wyglądało -jak się zwierzak może zachowywać co jest dozwolone a co nie i kontaktu po zabiegu .Opowieści o kubraczkowej ''depresji''to zawsze dłuższa historia więc ludkowie wiedzą ze koty mogą sie przewrcac , chodzić bokiem , tyłem , byc osowiale ,apatyczne ,nie bawić się , ''obrazic na włascicieli''-jak dowiadują się ze to norma to naprawdę najcześciej jest im zdecydowanie łatwiej .Oczywiscie także spotykam się z domkami ktore mają zwierzaki po wczesnej kastracji i cieszą się że zabieg już został wykonany zanim zwierzak do nich trafił i to główny argument dla nich był -szanuję ich wybór .
Myslę ze jestem dośc obiektywna jako wlaściciel i wykonawca - kazdego swojego kota kastrowałam samodzielnie -czyli dodatkowy stres, przechodziłam rekonwalescencję kocią zawsze jako właściciel a nie lek.wet (jednak do swego zwierza nie da się wyłączyc emocji-niewiele bylo takich momentów w moim życiu jak stres związany z poczatkiem choroby Gluci -a można by powiedzieć że to tylko kot ....naprawdę mam wiele innych ważnych ludzkich problemów a tu się prawie rozłożyłam )...i to nie kwestia znieczulicy czy wprawy to kwestia odpowiednich informacji jak dla mnie .
Szanuję różne wybory hodowców ..........niech każdy robi tak jak mu sumienie podpowiada .
I na koniec w tej dyskusji chciałabym jeszcze powiedzieć że czasem cenie bardziej lek.wet który odmówi wykonania zabiegu bo organy płciowe małe i gorzej widac i wykonać zabieg i tłumaczy to tym że łatwiej wykonać zabieg u dojrzalszego zwierzaka( i to nie kwestia doświadczenia tylko praw zależności i logiki i to rynek-właściciel wymusza na nas coraz mniejsze cięcia , mniejsze obszary wygoleń , kłuć co nie znaczy że to jest bezpieczniejsze ) niż lek.wet który się oczywiście zgadza na wczesną kastrację -bo to zarobek jednak dla niego nic nie analizuje zdrowotnie a przecież jesli on tego nie zrobi w tym momencie to pewnie już później nie zrobi bo kocięta rozejdą się do domków w różnych miejscowościach /dzielnicach ........i nie zarobi ................znam i takich i takich .
I jeszcze co do zalezności : operuję z dość mały cięć i nikt mi nie powie że to jest wygodniejsze i bezpieczniejsze niż z dużych ,tak samo prosta zależność że łatwiej usunąć coś co jest większe niż mniejsze bo je lepiej widać - czyli trudniej coś zerwac , uszkodzić -to nie jest kwestia umiejętności tylko dostosowania się do zabiegu ,potrafię robić kastracje z małego i dużego cięcia - minimalizuje cięcia ze względu na to że wykonujemy duzo zabiegów na bezdomnych kotach więc to ważne dla nich -ale pewnych odległości nie ma się oszukać , połozenia narządów i ich odleglości względem siebie zmienić ............jesli mialabym być operowana z małego cięcia pod większym ryzykiem że coś się urwie , uszkodzi , podwiąże nie tam gdzie byloby lepiej to wybieram większe cięcie i pełnię bezpieczeństwa .Ale wie to dopiero ktoś kto robi takie rzeczy to coś w rodzaju konfliktu pieszy : kontra kierowca :pieszy nigdy nie zrozumie kierowcy ,który na niego biadoli ,ze jest niewidoczny na drodze po zmroku ( pieszy : jak to nie widac :przeciez światlo z daleka mnie oświetla )..dopóki sam nie stajesie kierowcą i role się zamieniają.
Wracając do tematu bo odbiegłam trochę : nie jestem przeciwnikiem wczesnej kastracji ale jeśli coś można wykonać bezpieczniej zgodnie z prawami zalezności , logiki i biologi to jestem za w ogóle a inne poszczególne przypadki biora za przypadki szczególnych okoliczności
Nie 22:08, 19 Paź 2014 Zobacz profil autora
butterfly2101
Ekspert



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 2580
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekary Śląskie

Post
Mam wrażenie że konwersacja do niczego nie prowadzi bo każda z nas ma swoje zdanie i może to kwestia późnej godziny ale z Twojej wypowiedzi nie potrafię wyciągnąć jej sedna. Dla mnie kwestie zdrowotne to zasłona dymna dla braku kompetencji. Za granicą niemal każda szanowana hodowla kastruje kociaki pet. Ba nawet kupując kota hodowlanego podpisujemy w umowie nakaz kastrowania jego potomstwa w klasie pet. W polsce też coraz częściej można zauważyć takie umowy. Nawiązując d Twoich słów, jeśli wet boi się wykonać zabieg bo nie potrafi t go szanuję nawet za to że potrafi się przyznać ale jeśli bombarduje mnie tymi niby skutkami wczesnej kastracji ( szkoda że znam sporo takich kotow, teraz już dorosłych i żaden problemów nie ma) to jest to moim zdaniem zasłona dymna przed niekompetencją. Mój wet robi to bo potrafi a nię dla "sztuki" opłaconej. I nie jest to tylko moje zdanie ale również wetow z nowych domków. Co więcej nigdy nie ukrywałam że szukam specjalisty w tej sztuce i on o tym wiedział, mię naciskał i nie obrażał się że rozmawiałam z innymi. Według mnie to tak jak z ludzkimi lekarzami, jeden nadaje się tylko do usuwania wrosnietego paznokcia a drugi potrafi zoperować płód wewnątrz macicy. I wielkość narządów nie ma tu zbyt wielkiego znaczenia, raczej wiedza, precyzja i talent. Dotykając zaś tematu nieuczciwych nabywców to jeśli Twoja znajoma miała takie szczęście to tylko się cieszyć. Nie brała bym jednak tego za normę. I swojej oceny ludzi nie opierałabym na kobiecej intuicji Według mnie i na szczęście ogromnej większości hodowców na,całym świecie wczesna kastracja to coś dobrego i nie tylko dla nas ale przede wszystkim dla kociakow które goją się momentalnie pod naszym okiem. Ja po zbiegu kastracji praktycznie nie opuszczam maluchów ( nawet zakupy robi mąż) a do tego wiem że zrobił to fachowiec a nie osiedlowy wet od szczepien.
Jak dla mnie tyle w tym temacie bo kłócić się nie chcę a zdania nie zmienię bo widzę efekty, znam wcześnie wykastrowane kociaki i to czy mają mocno rozwiniętą szczękę to nie zasługa hormonow a raczej lini z jakich się wywodzą.
Nie 23:43, 19 Paź 2014 Zobacz profil autora
mruczek
Pasjonat



Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Myślę ,że każda konwersacja do czegoś prowadzi ..zawsze się człowiek choć na moment zastanowi nad tym co człowiek inny ma do powiedzenia, przecież nie zawsze do tego służy aby ktos inny zdanie zmienił,słuzy do wymieniania poglądów i opowiadania co kto na dany temat myśli .Ja szanuje Twoje zdanie i Twoje wybory .Z reguły funkcjonuję tak że nie wypowiadam pewnie swego zdania jesli jakiegoś tematu nie zgłębiam i go nie znam ..a kastracje kocie wykonuję i tu moge się wypowiadać i absolutnie nie zgadzam się z jednym stwierdzeniem że wielkości i odległości nie mają znaczenia ....bo czarów nie ma i anatomii topograficznej przeskoczyc się nie da -jak dla mnie .A co do boomu na wczesne kastracje na innym przykladzie- dzieci (i rozmów z babciami mamą ,siostrą koleżankami czyli przestrzen jakichs 50 lat do porównania ) : .........były boomy na karmienie dzieci na żądanie , potem co 3 godziny ,teraz znów na żądanie .....były okresy na jedzenie wszystkiego przez matke karmiąca , potem na trzymanie diety teraz znów boom na jedzenie wszystkiego ,na używanie smoczków zakazy ich uzywania i znow odczarowanie tychże okropnych smoczków ..........reasumując boom na wczesne kastracje wszędzie i u wszystkich też może się kiedyś skończyć nie zarzekałabym się ,że to takie wow i panaceum na całe zło .Ot tyle i tylko tyle .Cieszę się ,że jest wybór i każdy wobec wiedzy jaką posiądzie może podjąć decyzję jakiego kota chce mieć .
Pon 0:11, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
vivienne
Wyjadacz



Dołączył: 17 Wrz 2011
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
mruczek napisał:
A co do traumy nowego domku z rekonwalescencją po zabiegu w domu ........do mnie to zupełnie nie przemawia ............bo przecież zwierzaki bardzo czesto chorują może być tak że zwierzak będzie musiał byc w nowym domku juz operowany i to wcale nie jakiś rzadki przypadek a staje się ''codziennością'' jesli chodzi o koty rasowe - a ragdolle sa dość chorowitą rasą .............jakoś nie zauważyłam żeby właściciele mówili że to trauma dla nich :moim zdaniem to kwestia dobrego określenia co jak będzie wyglądało -jak się zwierzak może zachowywać co jest dozwolone a co nie i kontaktu po zabiegu .Opowieści o kubraczkowej ''depresji''to zawsze dłuższa historia więc ludkowie wiedzą ze koty mogą sie przewrcac , chodzić bokiem , tyłem , byc osowiale ,apatyczne ,nie bawić się , ''obrazic na włascicieli''-jak dowiadują się ze to norma to naprawdę najcześciej jest im zdecydowanie łatwiej .Oczywiscie także spotykam się z domkami ktore mają zwierzaki po wczesnej kastracji i cieszą się że zabieg już został wykonany zanim zwierzak do nich trafił i to główny argument dla nich był -szanuję ich wybór .

To może ja się wypowiem co do tej traumy.
Moje Maluchy to moje pierwsze zwierzęta. Nie mieliśmy nigdy zwierząt w domu, rodzice kupili sobie pieska kilka miesięcy po tym jak wyprowadziłam się z domu. Nie miałam wcześniej kontaktu z weterynarzami więc nie mogłam nabrać zaufania do żadnego z nich. Mieszkam na prowincji, mamy tu w zasadzie dwa gabinety. Jeden prowadzi niby doświadczony lekarz. Chodzili do niego moi rodzice ze swoim pieskiem. Nie wchodząc w szczegóły - piesio zmarł miesiąc po tym jak odebrałam kociaki z hodowli. Ten gabinet został już w moich oczach skreślony.
Drugi gabinet prowadzi młoda dziewczyna - młodsza ode mnie, pamiętam ją z podstawówki. Jako, że nie miałam za bardzo innego wyboru (najbliższe kliniki całodobowe mam w odległości 60 km, a najbliższy dobrze wyposażony w sprzęt gabinet jest w odległości 30 km w Czechach), musiałam powierzyć opiekę medyczną nad moimi kociakami tej właśnie dziewczynie. Zanim zdążyłam ją bliżej poznać i wyrobić sobie jakąś opinię, musiałam jej zostawić kota na zabieg. Byłam naprawdę przerażona...
Hodowca kastrujący swoje kolejne mioty ma już swojego zaufanego lekarza, a ja musiałam powierzyć kociaki zupełnie obcej, nieznanej osobie...

Kolejny problem opisywałam w moim wątku. W skrócie - Geniusz trochę mi chorował i pani weterynarz powiedziała, że nie podejmie się kastracji dopóki nie wykona testów na FIV i FeLV. Po trzech miesiącach mieliśmy je powtórzyć.
Miałam w domu dwa dojrzewające kociaki, parkę, rodzeństwo i nie mogłam ich wykastrować! Ile siwych włosów mi przez ten czas wyrosło to ja sama nawet nie wiem...
Geniusza nie mogłam wykastrować, bo potencjalnie mógł być chory, a Gracji pani weterynarz nie chciała wykastrować, bo ma pogląd, że to się robi po pierwszej rui i koniec kropka. Poszłam podyskutować z jej wspólnikiem, to mi powiedział, że w CAŁEJ Polsce kastruje się po pierwszej rui. Tłumaczyłam, że sytuacja jest wyjątkowa, to mi poradził, że mam przyjść i ich okłamać, że rujka już była!
Myślałam nawet nad tym, żeby pojechać z Gracją gdzieś indziej na kastrację, ale po pierwsze gdzieś indziej też nikogo nie znam, a po drugie nie chciałam się narażać mojej pani weterynarz. Tak jak mówiłam, nie mam tu w pobliżu kliniki całodobowej. Gdyby coś się działo Maluchom w nocy, to mogę jedynie liczyć na jej pomoc. Gabinet ma blisko, mało tego nawet wiem gdzie mieszka i wytargam ją z łóżka jakby co. Wesoly No ale jakbym się naraziła i wbrew jej zaleceniom zrobiła zabieg gdzie indziej, to na pomoc w środku nocy nie miałabym co liczyć.
Tak więc tak - kastracja to była straszna trauma, której nie przeżywałabym gdybym kociaki miała już wykastrowane.

A drugi temat jaki nieco złośliwie zasygnalizowałam kilka postów temu, to denerwuje mnie robienie z hodowców potworów.
Powiedzmy sobie szczerze - my wszyscy właściciele kocurków na tym forum jesteśmy potworami.
Nie ma żadnych medycznych wskazań żeby kastrować kocura w młodym wieku. Nasze forumowe kocurki są niewychodzące więc nie ma ryzyka, że zostaną tatusiami. Nie będą się też wdawać w ryzykowne walki o terytorium i nie zarażą się w związku z tym białaczką itp. Może będą troszkę śpiewać i słabiej jeść jak poczują dziewuchę za oknem. Ale to też nie problem - lepszy kot nieco przyszczupły niż zbyt gruby.
Spokojnie moglibyśmy poczekać, aż nasz ragdoll zakończy proces rozwoju i po skończeniu 3 latek moglibyśmy go wykastrować. Ale nie! Kastrujemy wcześniej bo boimy się o swoje piękne mieszkanka. Bądźmy szczerzy - tylko dlatego!
Hodowca, który kastruje trzymiesięcznego kocurka jest potępiany, a właściciel, który kastruje czteromiesięcznego kocurka, bo ten już zaczyna coś kombinować (pisałaś mruczku, że to się czasem zdarza) cieszy się powszechnym zrozumieniem. Pięciomiesięcznych kastratów też mieliśmy tu na tym forum kilku. I to jest ok, ale hodowcy są źli i okrutni, bo kości długie, bo czaszka...
Nie zalatuje tu troszkę hipokryzją?
Pon 11:03, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
szajen
Doświadczony



Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

Post
Vivienne wtrace sie bo jestes mocno niesprawiedliwa.
Dojrzewanie kotow w 5 miesiacu jest rzadkie.
Ja wykastrowalam moje w 8 miesiacu i Szafir mocno juz znaczyl.
Wydaje mi sie,ze pczatek dojrzewania znaczy,ze uklad moczowo-plciowy w pelni jest rozwiniety,nawet u Ragdolli.


Ostatnio zmieniony przez szajen dnia Pon 16:08, 20 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
Pon 16:05, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
Dima
Doświadczony



Dołączył: 02 Paź 2014
Posty: 1070
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

Post
No faktycznie Szajen ma rację .
Tak samo jest z ludźmi , każda kobieta dojrzewa w innym tempie każda pierwsza miesiączkę powinna mieć w okreslonym przedziale wiekowym , chyba 13 lat ? a niektózy dostają ja szybciej niektorzy pozniej i tez to znaczy o rozwinieciu się narządów płciowych
I tak samo z facetami i zwierzętami
Pon 16:13, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
butterfly2101
Ekspert



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 2580
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekary Śląskie

Post
Dima, o co Co chodzi! !!!!!! Co.ma piernik do wiatraka! Vivienne ma rację. Gdybyśmy chcieli postępować zgodnie z tym co tak szumnie nazywamy rozwojem to dla ragdolla to trzy lata, po tym okresie powinni kastrować Ci którzy rzekomo twierdzą że wczesna kastracja ma zły wpływ na rozwój kociaka. Szajen i to nie tylko o układ moczowy chodzi ale podobnież o układ kostny i działanie hormonów. A tak ma marginesie to czy według dziwnego porównania Dimy dziewczynka po pierwszym okresie jest dojrzała płciowo w pełnym tego słowa znaczeniu! Tak idąc waszym tropem kocurek który zaczyna znaczyć wcale nie jest wpełni rozwinięty nawet w wieku 8 miesięcy- tak więc tak jak pisała Vivienne czekajcie trzy lata!
Pon 16:34, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
szajen
Doświadczony



Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

Post
Mysle,ze lepsze 8 niz 3 miesiace.Na pewno jest bezpieczniej dla kotka.
Dziewczynka jak dostanie pierwsza miesiaczke to jej uklad plciowy jest rozwiniety i moze zajsc w ciaze,tak tez jest z koteczkami.
Ja nikogo nie potepiam,widocznie hodowcy maja swoje powody,ze tak robia.
Ja jednak wolalam poczekac do tych chociaz 8 miesiecy.

Zawsze bedza nabywcy,ktorym posuje kupienie kotka juz wykastrowanego i tacy co wola poczekac chociaz do tych 8 miesiecy,gdzie uklad plciowy jest rozwiniety.
Nie trzeba nas za to atakowac,ze nie poczekalismy do 3lat.
Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez szajen dnia Pon 17:35, 20 Paź 2014, w całości zmieniany 3 razy
Pon 17:11, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
mruczek
Pasjonat



Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
vivienee ja jestem daleka od potępiania kogokolwiek ...czasem oceniam na podstawie postępowania jakiegoś ale potępienie to za daleko idący wniosek....na pewno nie potępiamy za wykonywanie wczesnej kastracji , nie należę do zagorzałych przeciwników ,pisałam ze w określonych sytuacjach rozumiem i czasem nawet wykonuje(bezdomniaki)choć generalnie TOZy nie wydają zgody na wyłapywania kotów do kastracji z akcji z urzędu miasta na koty młodsze niż 6miesiecy wiec nie trafiają do nas za często ,a na pewno nie młodsze niż 4-5miesiecy .Nie wiem czym się sugerują i jakie maja przekonania wydając skierowania starszym kotom . znacznie więcej rzeczy mi w hodowlach przeszkadza niż wczesna kastracja ...i tu przeszkadza to mało powiedziane bo czasem aż się we mnie gotuje jak przychodzi kolejny kot z danej hodowli z rzesistkiem,mykoplazmami ,lambliami a hodowca wciska kit ze to nie od niego i nie chce rozmawiać z nikim.I tak się zdarza ze swierzbowcem w uszach ,katarem na podłożu wirusowym ,innymi chorobami wirusowymi .I chodzi mi głownie o podejście do tematu czyli nieinformowanie właścicieli i brak pomocy jak się choroba odnawia ...pisałam już o tym na Facebooku o tym podejściu i oszukiwaniu .....i to mnie bardzo drażni .....wczesna kastrację jest efektem jakichś przemyśleń i danego podejścia do tematu kastracji ..właściciel może podjąć decyzje jakiego kota chce kupić ...kupując chorego bez wiedzy o chorobie, po chorobie nawracajacej(herpes) czy z innymi tajemnicami nabywający nie ma wyboru ..po prostu zostaje oszukany i to nie fair . oczywiscie nie popieram działania lek wetow w sytuacji Vivienne ..przynajmniej tego o nie kastrowaniu kotki przed pierwsza rują zwłaszcza w takiej sytuacji ,bo takie sytuacje zawsze należy rozpatrywać inaczej jak dla mnie.Nie wiem jak było z kocurem i jego choroba mniemam ze martwiono się o to czy zabieg nie wywoła klinicznie białaczki przez obniżenie odporności i stad te testy ...ale zwłaszcza w tej sytuacji kotkę poddalabym zabiegowi ....no ale tylu ilu lekarzy tyle podejść do tematu ńie tylko w weterynarii ....wzielabym kota i zrobiła ze swoimi przekonaniami gdzie indziej ...Gluta mojego konsultuje kilku lekarzy i nie opieram się na wiedzy jednego specjalisty ...posrodkuje wiedzę i trochę działamy intuicyjnie choć rozumiem obawy Vivienne co do wizyt kontynuacyjnych i ograniczonego dostępu ,przechodzę to z rodzina mieszkająca w małej miejscowości ,gdzie ostatnio wysyłałam kuzynke przez telefon do 3 lecznic żeby podali jeden lek i nikt nie chciał podać ,dopiero po dwóch dniach wydzwaniania wreszcie ktoś podał o co prosiłam i kotu się poprawiło ,a ostatnio musiała jeździć 50km w jedna stronę przez dwa tygodnie na zastrzyki bo pierwsze leczenie pęcherza było 3 dniowe i po tygodniu nawrót ,potem tydzień leczenia znów nawrót i tam już nie mogła pójść i trzeba było pojechać dalej ....


Ostatnio zmieniony przez mruczek dnia Pon 17:24, 20 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Pon 17:20, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
butterfly2101
Ekspert



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 2580
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piekary Śląskie

Post
I znów wracamy do punktu wyjścia, dlaczego 8 lepsze niż 3? Kości długie, problemy z układem mocz. ,słabo rozwinięte szczęki to jak widać po dorosłych już wcześnie kastrowanych kotach to pomysły wyssane z palca.Jeśli wet jest specjalistą różnica w,wielkości nie stanowi problemu. Pytam więc, Szajen dlaczego w 8 jest lepsze i bezpieczniejsze?
Pon 17:24, 20 Paź 2014 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » ZDROWIE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin