Autor |
Wiadomość |
Anaitis
Pasjonat
Dołączył: 27 Gru 2015
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Po pierwsze czy jest szansa że kot podgryzł jakąś roślinę? Albo spadło coś w kuchni?
Z innych spraw ja bym pojechała od razu do weterynarza. Elmo jest jeszcze malutki. Ryzyko odwodnienia jest duże. Do tego lekarz jeżeli uzna to za słuszne może da coś przeciwbiegunkowego żeby brzuszek uspokoić.
|
|
Pią 16:30, 30 Wrz 2016 |
|
|
|
|
fillmeout
Ambitny
Dołączył: 19 Maj 2016
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świebodzice/Łódź
|
|
|
|
Dziękuję za odpowiedź. Nie mamy żadnych roślinek więc to niemożliwe. A co do kuchni... jeśli już to najprędzej jakieś okruszki z blatu, nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Na razie się wstrzymaliśmy, bo po tym jak mu dałam wody w strzykawce, kotek sam poszedł jeść i wkrótce zaczął też sam pić. Było to spory kawałek czasu temu i nie ma żadnych biegunek. Wydaje się, że czuje się dobrze, znowu zaczął do mnie gadać (jest gadatliwym kotkiem), teraz leży koło mnie i każe się miziać wywalając brzuszek do góry, mruczy. Jedyne co, to się nie bawi, tylko odpoczywa/śpi, ale w końcu nie spał całą noc bo go brzuszek bolał. To nie tak, że jakoś specjalnie unikam jazdy do weta, ale nie chcę też go dodatkowo stresować i męczyć, jeśli nie jest to konieczne, to pierwszy TYLKO mój kociak za którego mam pełną odpowiedzialność i często panikuję, próbuję poskromić w sobie tę kocią mamę-panikarę Skoro objawy minęły to chyba leki nam niepotrzebne, jedyne co to to nawodnienie, może weterynarz lepiej by to zrobił niż ja, nie wiem... Wet jest dziś do 21 więc jeszcze możemy jechać, wciąż tak doradzasz?
|
|
Pią 18:25, 30 Wrz 2016 |
|
|
Anaitis
Pasjonat
Dołączył: 27 Gru 2015
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Jeżeli faktycznie jutro nie będzie po tym śladu to coś musiał zjeść. Bo inne problemy na pewno się utrzymają, same nie znikną. A jakieś pasty dostawał na odkłaczanie?
Z paniką nic nie mów nawet... Ja teraz zmieniłam weterynarza, bo poprzedni to wprawiał mnie w stan chorobowy. Nawet jak szłam na odrobaczenie to usłyszałam takie wizje i takie historie że się bałam o swojego kota... Maluch ma najprawdopodobniej nietolerancję pokarmową. Mamy problemy kuwetowe ale poza tym jest cudownym, zdrowym kotkiem z normalnym zapałem do życia i apetytem. Zero oznak chorobowych. A ja już wpadałam taką paranoję że sama nie wiedziałam czy nie śpi za dużo, czy na pewno nie za szybko oddycha w danej chwili, czy te oczka aby nie przekrwione itd. Tżtet mnie uspokajał Bo to te wszystkie historie sprawiły że zaczełam wariować, a nie wyobrażam sobie że coś by się mogło naszemu maleństwu stać Na szczęście nowy weterynarz zmotywował do innej postawy Co nie zmienia faktu że jeszcze czasem lęki mnie nachodzą
|
|
Pią 19:36, 30 Wrz 2016 |
|
|
fillmeout
Ambitny
Dołączył: 19 Maj 2016
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świebodzice/Łódź
|
|
|
|
Pasty na razie nie dostaje, on sierści w ogóle nie gubi na razie, więc nie wiem czy jak się myje to wtedy jednak wypada i ją połyka? Ale w wymiotach nie widziałam żadnych kłaczków, po prostu nadtrawiona karma.
No ja jak w nocy zobaczyłam wymioty, które nam się dotychczas nigdy nie zdarzyły i wiedziałam, że się nie przejadł bo dostawał takie porcje jak zawsze (i suche zawsze w miseczce) to już się naczytałam w internecie historii jakich chorób objawami są wymioty i finałem paru historii była śmierć kotka i siedziałam o 3 nad ranem taka zryczana, ale cztałam dalej i pilnowałam czy on dalej wymiotuje i czy wszystko w porządku, a on leżał taki biedny i nie spał, nie chciał się za bardzo dawać głaskać nawet. Zresztą ja na samym początku jak go odebrałam z hodowli to chciałam pędzić do weta ze śpiochami w oczach Bo on ma je notorycznie i ja myslałam, że to jakaś ropa i zapalenie oczu, hodowczyni dopiero mnie uspokoiła, że jej wszystkie koty tak mają i trzeba po prostu przemywać i już.
W każdym razie na to wychodzi, że musiał coś zjeść, jemu nie przetłumaczysz, wystarczy, że się odwrócisz na sekundę, on wie, że nie może ale jak tylko nie patrzysz to i tak spróbuje. Tak samo chce mi wchodzić na siłę do wszelkich talerzy i tak samo jak byłam w domu rodzinnym to tam za wszelką cenę podjadał psią karmę Od małego jest z nim taki problem i jestem konsekwentna, ale on nadal się nie słucha. Z talerzami to jeszcze się pilnuję, zjem i idę od razu umyć, ale jak się coś na podłodze trafi to nie poradzisz.... Myślę, że jakby to była jakaś choroba to by się tak szybko nie skończyło (odpukać!). Na razie wciąż uważnie obserwuję ( ), a jak coś to jutro też wet jest czynny. Dzięki za odpowiedzi, sorki za rozgadanie i mały off-top
|
|
Pią 19:51, 30 Wrz 2016 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|