Do wyżalenia się

	Enola napisał:
	Jedyny sposób na takich zwyrodnialców to świadomość nieuchronnej kary .

Nie sadze, by to cos dalo. W Stanach jest kara smierci, a ludzie i tak morduja. W chwili popelniania przestepstwa przestepca nie sadzi, ze bedzie zlapany i nie mysli o konsekwencjach. Inaczej by go nie popelnial 😉
Niemniej, kary powinny byc surowe, a nie tak jak teraz

W polskim prawie zwierze ma status przedmiotu

solea napisał:

	Enola napisał:
	Jedyny sposób na takich zwyrodnialców to świadomość nieuchronnej kary .

Nie sadze, by to cos dalo. W Stanach jest kara smierci, a ludzie i tak morduja. W chwili popelniania przestepstwa przestepca nie sadzi, ze bedzie zlapany i nie mysli o konsekwencjach. Inaczej by go nie popelnial 😉
Niemniej, kary powinny byc surowe, a nie tak jak teraz

W polskim prawie zwierze ma status przedmiotu

Coś powoli się zmienia:
[link widoczny dla zalogowanych]

fillmeout napisał:

Mimo charakteru wątku, na razie było tu dość żartobliwie, a ja niestety dziś przychodzę i to zaburzę... Chciałam Wam jednak o tym powiedzieć. Być może słyszałyście o psie, który został zakopany żywcem w Łodzi... sprawa była dość głośna. Sunię udało się odratować, przeszła operację, walczyła bardzo dzielnie i było coraz lepiej, zaczęli jej nawet szukać domku. Niestety... dziś odeszla...

Sunia to piękna owczarzyca bardzo podobna do mojej zmarłej Idusi...Serce ściska a głowa nie pojmuje ogromu okrucieństwa. A słyszeliście powód zakopania żywcem? Pan wyprowadził się z domu do mieszkania. Pies się tam nie odnalazł (może w domu był na uwięzi na podwórku), weterynarz odmówił uśpienia, to pan sam załatwił sprawę.

Dla mnie ktoś kto jest w stanie zrobić krzywdę zwierzęciu, jest jednocześnie w stanie skrzywdzić człowieka.

Wczoraj sie dowiedzialam, ze zona naszego weterynarza odeszla na poczatku pazdziernika. Wiele lat walczyla z rakiem i mimo, ze lekarze dawno spisali ja na straty, nie poddawala sie. Bardzo ciepla, sympatyczna, z dystansem do zycia, siebie, swojego wygladu (strasznie napuchnieta byla). Prowadzili sobie ten gabinet, ratowali biedy, nie byli pazerni. Ot, dobrze i skromni ludzie. To wielce niesprawiedliwe, ze dobrych ludzi spotykaja najwieksze nieszczecia.
Pieknie o niej napisal na swojej stronie. Widac, ze naprawde ogromnie ja kochal.

Nienawidzę mojego "szczęścia" życiowego - jutro mam ostatni, najtrudniejszy egzamin w sesji a w sobotę się rozchorowałam... I cały weekend próbuję się czegoś nauczyć, ciągle pokonywana przez gorączkę

Najważniejsze bez stresu Yar good

dałaś z siebie wszystko, nie da się przewidzieć choroby Rolling eyes

jak nie teraz to są jeszcze poprawki. Jak Ci się uda poczytaj trochę, a jak nie to kuruj się Wesoly

Dee dobrze radzi. Zdrowie jest najważniejsze. Życzę powrotu do zdrowia i pomyślnego zdania egzaminu.

Ostatnio zmieniony przez Boszka dnia Pon 17:30, 30 Sty 2017, w całości zmieniany 1 raz