Co nam dziś sprawiło radość.

Przepis wrzucony do łasuchowa

Wczoraj mąż otworzył sezon wędkarski - leszcze i płocie za kilka minut "wypłyną" z piekarnika. Siedzimy z Tulą jak na szpilkach. Jeśli chodzi o gust kulinarny dobrałyśmy się jak w korcu maku, obie dałybyśmy się oskalpować za jakąkolwiek rybę. A ryba dzika, świeżo złowiona... Little thongue man

Od wczoraj mam wyśmienity humor na myśl o dzisiejszej kolacji. Gdyby tak było można cały rok!

Oj zazdroszcze! Ja to moze raz w zyciu taka swiezutka rybke jadlam

To nic pozostaje zyczyc smacznego

Za mną chodzi rybka, ale taka surowa

Smacznej kolacji, Ines!

Ja już w zasadzie jestem po, zaraz będę obierać rybkę z ości dla kotenieńków. Mówię, że po kolacji jestem "w zasadzie", bo pewnie się nie będę umiała powstrzymać i coś tam jeszcze z kociej porcji skubnę, taka ze mnie wyrodna kocia mama

Dejikos pewnie mówisz o sushi, gdzieś mi się na forum "obiło o oczy", że lubisz. Ja pewnie też bym polubiła, w końcu to ryba Wesoly

jednak jadłam tylko raz i dawno, już w zasadzie nic z tego doświadczenia nie pamiętam, poza tym, że było mało i drogo

	Ines napisał:
	już w zasadzie nic z tego doświadczenia nie pamiętam, poza tym, że było mało i drogo

To prawda, niestety. Ale od czasu do czasu można sobie pozwolić na odrobinę "luksusu". Gdy zjem wędzonego węgorza z kremowym serkiem, to jestem najszczęśliwszą kobietą w mieście

Naprawdę coś cudownego.

Dejikos napisał:

	Ines napisał:
	już w zasadzie nic z tego doświadczenia nie pamiętam, poza tym, że było mało i drogo

To prawda, niestety. Ale od czasu do czasu można sobie pozwolić na odrobinę "luksusu". Gdy zjem wędzonego węgorza z kremowym serkiem, to jestem najszczęśliwszą kobietą w mieście

Naprawdę coś cudownego.

Potwierdzam , niebo w gębie

O a ja sushi nielubie a raczej niemoge

To jak już w rybnym temacie jesteśmy, to się pochwalę, że w naszym stawiku rozmnożyły się karpie

Mąż w niedzielę złapał takiego malutkiego karpika i cieszył się, jakby co najmniej garnek złota wykopał

Jak dotąd zjedliśmy tylko jednego karpia, bo nawet jak złowimy to zawsze nam szkoda i wypuszczamy z powrotem do wody. A niech tam sobie rybka jeszcze pływa

A my dziś byliśmy oglądać mieszkanie do kupienia. Jestem w nim zakochana po uszy, nie mogę przestać o nim myśleć, już bym zbierała manatki i się tam wprowadzała! Musimy jeszcze się jednak wstrzymać, bo cena trochę nas przerosła i liczymy na pomoc teściowej, która ma obejrzeć je z nami w czwartek. Tak strasznie się boję, że ktoś nam je podkupi.

Już widzę oczyma wyobraźni moje kotenieńki na balkonie! Najlepsze jest to, że to budynek w którym mieszka nasza koleżanka - zootechnik - która tak intensywnie wspiera mnie w moich planach hodowlanych. Nie dość, że opowiedziała nam wszystko o warunkach jakie tam panują, sąsiadach itd, to jeszcze ją za sąsiadkę mieć - wszystko idealnie się składa. Staram się nie przywiązywać do myśli o mieszkaniu tam, póki jeszcze nic nie wiadomo, ale cóż zrobić... serce nie sługa!

Ines, to trzymam kciuki za powodzenie w tej sprawie. Mieszkanie to jednak bardzo istotna część naszego życia, a jeszcze jak się w nim dobrze czujemy...Myśl pozytywnie, do czwartku niedaleko Ya winkles

Ines to do czwartku siedze z zacisnietymi kciukami

Oby wszystko poszło po Twojej myśli

Trzymam kciuki !!!

Też kciukam!