Autor |
Wiadomość |
Emi_zg
Ambitny
Dołączył: 18 Lut 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
ok dzieki. biore sie za lekture.
|
|
Śro 19:16, 06 Mar 2013 |
|
|
|
|
Tati
Ambitny
Dołączył: 19 Gru 2012
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: IRE
|
|
|
|
Ines - a nie boisz się , że któraś z dziewczyn poprostu wyskoczy przez płotek góra jak bardzo ją coś zaciekawi. Ja mam ogród otoczony wysokim murem a i tak boję sie , że mały może sie tam wspiąć i "nawiać"
Zdecydowałam, że póki co może lepiej zostanę jednak przy opcji parkowej , ponieważ Tob jest kotkiem wychodzącym i Aragorn mógłby się zabardzo rozochocić i chcieć z nim wychodzić cały czas.
Jeszcze jedno pytanko - czy oprócz standardowych procedur typu szczepienie , preparat na pchły stosujecie jakieś inne środki zabepieczające kotka jeżeli decydujemy się wyprowadzać go na zewnatrz? Co z kleszczczami? Coś na wzmocnienie odporności? Pytam i męczę bo tu różnie bywa z tymi irlandzkimi wetami i wolę się upewnić
|
|
Pią 1:40, 08 Mar 2013 |
|
|
Konstancja
Ekspert
Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Preparaty na pchly dzialaja rowniez na kleszcze. Jesli kot jest wychodzacy to mozna go zaszczepic na bialaczke i wscieklizne
|
|
Pią 8:09, 08 Mar 2013 |
|
|
Smużka
Ekspert
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 2274
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
Zaznaczając, że do zarażenia białaczką konieczny jest długotrwały kontakt ze śliną chorego kota.
Czyli na krótkim spacerze pod kontrolą raczej nie da się zarazić.
Koty nie chorują na babeszjozę, więc kleszcze są dla nich mało groźne (w porównaniu do psów).
|
|
Pią 8:53, 08 Mar 2013 |
|
|
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Tati, nie boję się. W Aurelkę wstępuje czasem małe diablątko, ale ona jest strasznie niezdarna i przez to mało skoczna, nawet na łóżko czasem za pierwszym razem nie udaje jej się wskoczyć. Jeśli ktoś miałby próbować zwiać to zwinna Tula, a ona jest bardzo posłuszna. Czasem ma wielką ochotę coś zbroić - np ostatnio byliśmy u Babci męża i strasznie zasmakował jej jeden z kwiatków... Powiedziałam "Tula, nie wolno" i to wystarczyło, widać było jak bardzo ze sobą walczy, siedziała z pyszczkiem milimetry od kwiatka dobre kilka minut wpatrując się w niego z utęsknieniem, ale już nie ugryzła. To samo, kiedy na stole przygotowuję mięso - Tula siedzi na krześle i mięso czasem leży centymetry od jej pyszczka, ale ona tylko patrzy, nawet mięsa nie powącha, bo wie, że ze stołu nic brać kotom nie wolno. W życiu bym nie pomyślała, że kot może być taki posłuszny! Ona zerka na mnie nawet zanim wskoczy na dworze na stolik albo parapet. Do miejsca, którym chciała milka miesięcy temu wydostać się za płot i usłyszała "nie wolno" - teraz nawet nie podchodzi.
Jedyny moment kiedy jej nie ufałam, to kiedy miała ruję, wtedy wyprowadzałam ją nawet przed dom na smyczy.
|
|
Pią 10:24, 08 Mar 2013 |
|
|
Konstancja
Ekspert
Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Takiej Tulci to tylko pozazdroscic U mnie jak np nie wolno gryzc kwiatka to jak patrze to Huan udaje ze sobie kolo nich tylko lezy a jak sie odwroce to staje sie pirania , albo patrzy na mnie figlarnie jak cos nabroi i zaczyna niby przede mna uciekac
|
|
Pią 11:09, 08 Mar 2013 |
|
|
Smużka
Ekspert
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 2274
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
Ja bym nie ufała kotu, nawet posłusznemu.
Zawsze może coś się stać. Ptak, strzał, cokolwiek.
Znałam właścicielkę psa, która chodziła z suczką bez smyczy. Zawsze. Suczka zawsze przy nodze. Po 10 latach coś się stało, wystraszyła się i wpadła pod samochód.
Moja Jagna przez 6 lat tolerowała codzienne karmienie gołębia, Hirka, u nas w mieszkaniu (przylatywał i wchodził do środka). Po 6 latach go upolowała. Wróciłam do domu, a tam tylko kawalątek skrzydła został.
Za dużo wiem (czytałam, słyszałam, widziałam, doświadczyłam), żeby pozwolić sobie na brak ostrożności w sprawach zwierząt. Boję się.
Ostatnio zmieniony przez Smużka dnia Pią 11:38, 08 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pią 11:37, 08 Mar 2013 |
|
|
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Smużko ja nie jestem nieostrożna. Płot jest wysoki, szczeble blisko siebie osadzone, a między moim skrawkiem chodnika a praktycznie nie uczęszczaną ulicą jest duży ogród, w którym jest jeszcze jedna siatka, a wokół ogrodu kolejny płot, jeszcze wyższy. Dziewczyn nie spuszczam z oka, one zawsze są od strony domu, a ja od strony ogrodu. Jak się czegoś przestraszą to wbiegają do domu. Próbowały obie po razie przejść dołem, pod płotem, żadna by się nie zmieściła. Nigdzie dalej bym ich bez szelek nie zabrała.
|
|
Pią 11:53, 08 Mar 2013 |
|
|
Smużka
Ekspert
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 2274
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
Ja rozumiem. Ale osobiście bym tak własnego kota nie puściła.
Może jestem przewrażliwiona. Na pewno jestem, ale mam powody, żeby być.
|
|
Pią 13:46, 08 Mar 2013 |
|
|
Tati
Ambitny
Dołączył: 19 Gru 2012
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: IRE
|
|
|
|
Ines - ja jestem jednak ciekawa jak można nauczyć kotki takiego posłuszeństwa. Podziwiam Cię za tak wspaniałe relacje z kotkami. Może to zbyt osobste pytanie , ale w jaki sposób je budujesz? Czy kotki cały czas przebywają z Tobą , czy cały czas uczestniczą w oboeiązkach domowych? Jak ja się biotę np. a mycie garnków to czesto stawiam obok siebie wysoki stołek, sadzam małego i gadamy sobie. Jednak on sie zaraz nudzi i idzie spać. Oczywiście są wspólne zabawy od wczesnego rana do póżnej nocy. Ostatnio nawet rozwiazaliśmy umowę z telewizją , bo odkąd mamy małego to nie była włączana Poprostu jestem ciekawa jak wyglada taka codzienna rutyna u innych Kocich Rodzinek . Jak słyszę , że" koty są bo są" u moich znajomych i własciwie się nikt nimi nie zajmuje to mi ręce opadają ...
|
|
Pią 23:27, 08 Mar 2013 |
|
|
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Ja myślę, że jeśli chodzi o Tulę to bardziej zasługa jej charakteru niż naszego wychowania. Od kiedy z nami jest widać, jak jej bardzo zależy na bliskiej relacji z człowiekiem. Jest spragniona miłości i akceptacji, nawet prosta słowna pochwała to dla niej najlepsza nagroda. A najlżejsze upomnienie to najdotkliwsza kara. Skarcona, nawet prostym zapytaniem: "Tula, a co ty tam robisz?", wygląda jak zawstydzone dziecko, przestępuje z łapki na łapkę i odsuwa od newralgicznego miejsca. Bardzo chce żebyśmy ją chwalili i byli z niej zadowoleni, ciągle chce być blisko nas i żebyśmy jej pokazywali jak bardzo ją kochamy, choć nigdy nie jest w tym nachalna. Nawet kiedy czegoś do jedzenia nie lubi i kiedy leży na talerzyku wzdryga się powąchawszy, to kiedy dam jej to samo zjeść z ręki to jest dla niej tak wielka nagroda, że zjada zawsze.
Oczywiście obie kotki są z nami zawsze, nie ważne co robimy. Jak coś pichcimy, to siedzą na krzesłach przy stole i się przyglądają (bezinteresownie! o nic nie proszą, bo nigdy nic ze stołu nie dostały), kiedy bierzemy prysznic kładą się na dywanikach w łazience i na nas czekają, jak wychodzimy z domu siedzą na oknie i tęsknie za nami patrzą. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Są częścią naszej rodziny więc to naturalne, że biorą udział w każdej czynności obie kotki są ciekawskie i zawsze przychodzą popatrzeć co tam mama czy tata ciekawego robi. Nawet jak nasz gospodarz był naprawiać krany to też mu w tym z wielkim zainteresowaniem "pomagały"
|
|
Pią 23:48, 08 Mar 2013 |
|
|
vivienne
Wyjadacz
Dołączył: 17 Wrz 2011
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Szukałam wątku o szelkach dla kotka, żeby się do niego dopisać i to będzie chyba najlepszy temat.
Kupiłam dla moich kociaków takie szelki: [link widoczny dla zalogowanych]
Zamówiłam je głownie z myślą o wizytach u weterynarza, w kontekście zbliżającej się kastracji Gracji. Okazało się, że szelki te są na moją Małą za duże! Zwęziłam tą część zakładaną na szyjkę maksymalnie, a i tak po chwili Gracja zablokowała sobie w nich dolną szczękę. Musiałabym chyba dla niej mieć jeszcze szelki dla kociąt.
|
|
Czw 19:35, 18 Kwi 2013 |
|
|
butterfly2101
Ekspert
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 2580
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
Ja miałam takie dla Milana (niebieskie), w zasadzie dopiero z nich wyrósł. Jeszcze się mieści ale baardzo ciasno. Miluś waży 5,2kg [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Czw 19:50, 18 Kwi 2013 |
|
|
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
U mnie Aurelka chodzi w szelkach, które zalinkowała Vivienne. Kupiłam je dla Tuli, ale okazało się, że na nią są za duże. Tula więc wciąż śmiga w szelkach dla kociąt i w sumie jest to dobre rozwiązanie, bo są lekkie, a ona jest zwinna i cięższe jej wadziły.
|
|
Czw 19:55, 18 Kwi 2013 |
|
|
vivienne
Wyjadacz
Dołączył: 17 Wrz 2011
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
W takim razie poszukam tej wersji dla kociąt. Dziękuję dziewczyny za radę!
I pomyśleć, że przez chwilę zastanawiałam się nad szelkami XXL dla Maine Coonów...
|
|
Czw 20:10, 18 Kwi 2013 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|