Autor |
Wiadomość |
Bea
Ambitny
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
SĄSIEDZI |
|
Niedawno miałam sąsiadów,którzy byli bardzo kulturalni i wykształceni ale jakoś nie cierpieli zwierząt.Chyba nawet się nimi brzydzili.Na moje nieszczęście mieszkali tuz z boku i musialam znosić ich pogardliwe spojrzenia.No coż miarą oceny drugiego człowieka było....posiadanie kotów i psa.Nawet raz się zdarzyło że zwrócono mi uwagę,że po co mi te koty?przecież one smierdzą i brudzą i wszędzie skaczą.Od tej pory byłam kimś gorszym w oczach moich sąsiadow co mnie bardzo bawiło,kiedy wychodzilam z kotami na ogród.
A Wy jakich macie sąsiadów?
Ostatnio zmieniony przez Bea dnia Wto 9:17, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 9:16, 13 Sty 2009 |
|
|
|
|
detinka
Pasjonat
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
My mamy sąsiadów bardzo wścibskich i antyzwierzęcych ;-) tzn. nie wszystkich ale jakby ich do kupy zebrać to spora gromadka by z tego powstała. Nie trzymają zwierząt,a w całym bloku mamy tylko jednego kotka u młodych sąsiadów. Zadziwiające jest to, że większość to ludzie dobrze po sześćdzisiątce i ani jeden nie ma czworonoga :-( Okienka piwniczne zabite na cztery spusty a miseczki z jedzeniem, które stawiam wywracją nogą sprawniej niż niejeden piłkarz. Nie są to opakowania po jogurtach a ja nie wrzucam tam resztek, daję kotom karmę w miseczki, które i tak są celowo wywracane.
Co do wścibskiej ich natury to niepotrafię zrozumieć jak doskonale wyczuwają kota. Kiedy Bibi przyjechała do nas do domku, przynieśliśmy ją nocą do domku w kontenerku, nawet nie miauczała, a następnego dnia miałam dwie sąsiadki, które chciały zobaczyć kota. Zaczynam ich się bać, zwłaszcza, że nie wpóściłam do środka na obłapiania panienki.
To sobie ulżyłam, za te miseczki :-)
|
|
Wto 9:30, 13 Sty 2009 |
|
|
Aisha
Pasjonat
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Belgia
|
|
|
|
NAPISAŁA DETINKA"Co do wścibskiej ich natury to niepotrafię zrozumieć jak doskonale wyczuwają kota. Kiedy Bibi przyjechała do nas do domku, przynieśliśmy ją nocą do domku w kontenerku, nawet nie miauczała, a następnego dnia miałam dwie sąsiadki, które chciały zobaczyć kota. Zaczynam ich się bać, zwłaszcza, że nie wpóściłam do środka na obłapiania panienki.
To sobie ulżyłam, za te miseczki :-)[/quote]"
U mnie w Belgi mieszkamy w domkach rodzinnych to nie mamy problemów z sąsiadami , nie narzekam , wszyscy maja prawie zwierzęta. Ale jak się coś zapytasz ich czy widzieli co u ciebie w oknie wisi to odpowiedz jest NIE , ale jak przyjdzie do dłuższej rozmowy to wszystko wiedza o tobie ze się sama zastanawiam skąd oni to wiedza. Tak jest właśnie z Twoimi sąsiadami , nic nie widza ale wszystko wiedza. Pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Aisha dnia Wto 13:27, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 13:26, 13 Sty 2009 |
|
|
nika
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
|
|
|
Pogardliwe spojrzenia sąsiadów…hmm…
Od dziecka miałam z tym problem, bo byłam ... inna. Zawsze otoczona zwierzętami i to nie tymi w domu, tylko przeróżnymi bezpańskimi psiakami, kotami z osiedlowych piwnic, pisklakami, które wyleciały z gniazd i innymi stworzeniami jakie potrzebowały wg mnie natychmiastowej opieki. Pisze na publicznym forum i zapewne przeczytają to i moim znajomi, sąsiadzi, którzy mieszkali gdzieś obok mnie, na Teofilowie przy ul. Plantowej, i którzy pamiętają jak zamiast wspólnych zabaw na podwórku z rówieśnikami, spełniałam się w roli małej kociej /psiej opiekunki, która również wszytki inne nieszczęścia przygarniała. Mama wstydziła się tej mojej nadwrażliwości, tata zakazywał, aby w domu było jakiekolwiek zwierzę, wiec musiałam jakoś sobie radzic sama, co nie było zbyt łatwe jak jest się małym dzieckiem. Potem było już zdecydowanie łatwiej. Przeprowadziliśmy się, mieliśmy duże mieszkanie i tata nareszcie zmiękł. W moim domu, już nastolatki, było bardzo dużo przeróżnych zwierząt. Czego to ja nie miałam, czego to ja nie przyprowadziłam do domu Nasi sąsiedzi tym razem byli bardziej wyrozumiali i chyba stopniowo zarażałam ich swoja miłością do wszystkich stworzeń. Mieszkałam wtedy w jednym z największych w Łodzi wieżowcu, przy ul. Julianowskiej (16 klatek), ale to w mojej klatce zamieszkali chyba wszyscy miłośnicy zwierząt tego bloku Nareszcie nie musiałam przemykać ukradkiem, a wręcz przeciwnie, godzinami mogłam rozmawiać ze swoimi sąsiadami o ich i moich czworonogach. Już nie byłam taka znowu inna, tylko troszkę mocniej od innych zakręcona;) W domu były i psy i koty i płazy, gady, ptaki, owady…. istne male zoo. Przestalam zupełnie zwraca uwagę na pogardliwe spojrzenia tych innych sąsiadów. Teraz to oni byli „inni”, a nie ja i tak zostało już do dziś. Obecnie otaczają mnie ludzie, którzy może nawet nie tak od razu zdali sobie sprawę, ze w ich domu znajdzie się miejsce na czworonożnych członków rodziny, ale wszyscy bez wyjątku są już teraz tak jak i ja, pozytywnie na maxa zakręceni.
|
|
Wto 13:51, 13 Sty 2009 |
|
|
detinka
Pasjonat
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
O jak miło się zrobiło :-) Do mojego domu rodzinnego jak i dorosłej osoby tachałam przeróżne stworzenia. Nie tylko te futrzaste i te zwykłe ale i legwany, kameleony czy jaszczurki. Najbardziej zaskoczyłam rodziców kiedy przywiozłam w pudełku ........ kurczaki. Trzy zwykłe kurczaki tekie żółte maleńkie i postanowiłam je trzymać w pokoju. Odkupiłam je od gościa na targu, który trzymał je na deszczu i tak mi ich żal było. Kurczaki zmobilizowały rodzicieli do lekcji rozsądku. Niewiele pomogło. Nadal uważam że zrobiłam dobrze :-) Kurki poszły na działke do sąsiadki i dorastały sobie pod lampą. Swego czasu pojechałam do Zoo kupić tchórza ale nie przekonałam opiekunów, że to dobry pomysł.
Ach jak pomyślę to należę do nieźle zakręconych :-)
|
|
Wto 14:32, 13 Sty 2009 |
|
|
Hari
Wyjadacz
Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 1566
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk
|
|
|
|
My mamy bardzo fajnych i tolerancyjnych sasiadow .
Sa psiarze i kociarze .
Tym co nie maja zwierzakow , nawet specjalnie nie przeszkadza jak Armani wyspiewuje do ksiezyca swoje serenady ( a drze sie nieprzecietnie)
Zawsze zagladaja do transporterow zeby zobaczyc , kto tym razem jedzie na wizyte do weta , lub po prostu chca pogadac lub poglaskac zwierza .
Nigdy nie dali nam odczuc , ze uwazaja nas za "czubkow" nawet jak latem wyprowadzam koty na spacer .
|
|
Wto 15:04, 13 Sty 2009 |
|
|
Bazylia
Legendarny Kociarz
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 7257
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Szczecin
|
|
|
|
My też mamy super sasiadów
Fakt, że najbliższy sąsiad mieszka od nas jakieś 200 metrów, ale jak tylko widza koty na podwórku czy w oknie to pieją z zachwytu. Na dworze sami krzyczą co by im przynieść kota do płota do wygłaskania . Najczęściej idzie Filemon bo najłatwiej go złapac na zawołanie. Bonifacek ostatni, bo to "strachajło" straszne .
Nie dziwią się, ze koty są polnowane w ogrodzie, że są trzy a nie jeden. Nie mówią nam nigdy, że kota miejsce jest na podwórku i do łapania myszy. Nie pytają czy w domu śmierdzi kotem i ile te kudłacze kłaków roznoszą. Większośc sąsiadów ma psy i koty podwórkowe a w mieszkaniu jakąś inna gadzinę typu królik, chomik czy świnka morska.
Nigdy nikt się nam nie doczepił do naszego zwierzyńca.
Za to wszystkie psy i koty okoliczne daja się głaskać prawie do upadłego, bo jakieś to wszystko przyjazne ludziom i zwierzakom...
|
|
Wto 18:24, 13 Sty 2009 |
|
|
Lilu
Początkujący
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Marki
|
|
|
|
Moi sąsiedzi nie wtrącają się do mojego zwierzaka. Ale za to denerwuje mnie że niektórzy posiadacze psów nie sprzątają po swoich zwierzakach. Ciągle na klatce są kupy, ba! nawet nie jedna a potrafią być na każdym piętrze. Obrzydliwe! Poza tym w Warszawie nie ma nie opkupczonego trawnika!!! irytujące! nawet tabliczek nie trzeba: "nie deptać trawników" bo wiadomo że jest tam pełno kup i nikt nie chce wdepnąć.Ech...
|
|
Wto 19:41, 13 Sty 2009 |
|
|
irena
Doświadczony
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 1080
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Moja corka w wieku 16 przezyla szok po komentarzach sasiadow (nie moich).
Na Mokotowie w Warszawie wyprowadzalysmy Yorka mojej siostry i niestety weszla na trawie w duza..........
"Sasiedzi" na balkonie wybuchli smiechem.
Corcia zszokowana odwrocila sie i powiedziala: nie powinniscie sie smiac, ale powinniscie sprzatac po psach. I sie rozplakala bo nie dalo rady wracac w bucie do domu.
Na trawniku byla tabliczka, ze trzeba po pieskach sprzatac.
|
|
Wto 20:03, 13 Sty 2009 |
|
|
Bazylia
Legendarny Kociarz
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 7257
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Szczecin
|
|
|
|
| | tata zakazywał, aby w domu było jakiekolwiek zwierzę, wiec musiałam jakoś sobie radzic sama, co nie było zbyt łatwe jak jest się małym dzieckiem. . |
Nika, niemożliwe ... a teraz Tata mieszka z Milusią
Milusia - jakby ktoś nie wiedział - śliczny Nikowy kotek domowy
Widziałam to wiem
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Śro 20:02, 14 Sty 2009 |
|
|
Lili
Ekspert
Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 2774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice/Bristol
|
|
|
|
Nam sie sasiedzi niestety nie trafili. Pierwsza rada jaka dostalismy od ludzi, od ktorych kupilismy dom to zebysmy psa do ogrodka bez nadzoru nie wypuszczali. Oni sami mieli trzy mastify i wszystkie zmarly na zatrucie pokarmowe. Okazalo sie ze zjadly ... podsmazane korki z butelek. Okrutne i bardzo dla psa bolesne. Sasiad tez kiedy byla przerwa w remoncie (remontowalismy ponad dwa lata) i kiedy ekipy wyjechaly podcial nam wszystkie drzewa. Cala reszta osiedla o tym wiedziala, ale brak dowodow spowodowal ze policja do niczego dojsc nie mogla... I takich historii moglabym opowiedziec jeszcze wiele. Dlatego nie wychodzil bez nas do ogrodu pies i nie wychodza bez nas kotki. I na wszelki wypadek wszedzie w okol domu sa kamery... A szkoda, bo chyba fajnie jest miec fajnych sasiadow.
|
|
Czw 12:55, 15 Sty 2009 |
|
|
Maniana*
Ambitny
Dołączył: 05 Gru 2007
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
|
|
|
| | My też mamy super sasiadów
Fakt, że najbliższy sąsiad mieszka od nas jakieś 200 metrów, ale jak tylko widza koty na podwórku czy w oknie to pieją z zachwytu. Na dworze sami krzyczą co by im przynieść kota do płota do wygłaskania . Najczęściej idzie Filemon bo najłatwiej go złapac na zawołanie. Bonifacek ostatni, bo to "strachajło" straszne .
Nie dziwią się, ze koty są polnowane w ogrodzie, że są trzy a nie jeden. Nie mówią nam nigdy, że kota miejsce jest na podwórku i do łapania myszy. Nie pytają czy w domu śmierdzi kotem i ile te kudłacze kłaków roznoszą. Większośc sąsiadów ma psy i koty podwórkowe a w mieszkaniu jakąś inna gadzinę typu królik, chomik czy świnka morska.
Nigdy nikt się nam nie doczepił do naszego zwierzyńca.
Za to wszystkie psy i koty okoliczne daja się głaskać prawie do upadłego, bo jakieś to wszystko przyjazne ludziom i zwierzakom... |
Bazylia podaj swój adres to się tam koło Ciebie wprowadzę,bo masz naprawdę fajnych sąsiadów
U mnie z sąsiadami jest różnie,ale przeważają miłośnicy piesków.
Na szczęście nie spotkałam się z sąsiadami pomstującymi na obecność zwierzaków, ale fakt faktem, że ludzie czasem "różnie" reagują
Albo może i tacy są gdzieś wkoło, ale ja naprawdę nie zwracam uwagi na "dziwne spojrzenia" sąsiadów,bo i po co,niech każdy żyje według własnego sumienia.
Lili i Detinka, a Waszym sąsiadom życzę więcej serca, bo po prostu ręce opadają na takie historie
|
|
Sob 22:42, 17 Sty 2009 |
|
|
Bea
Ambitny
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Zapomnialam dodać ,że ja jestem JEDYNĄ osobą która jest posiadaczką kotów.Prawie wszyscy sąsiedzi na ulicy mają psy.
no cóż,nawet "zła" reklama to w końcu reklama
|
|
Nie 8:15, 18 Sty 2009 |
|
|
Bazylia
Legendarny Kociarz
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 7257
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Szczecin
|
|
|
|
| |
Bazylia podaj swój adres to się tam koło Ciebie wprowadzę,bo masz naprawdę fajnych sąsiadów |
He, he musiałabyś się najpierw przeprowadzić do Szczecina
Moim zdaniem fakt posiadania fajnych sąsiadów w moim przypadku wynika z tego, ze mieszkamy w miejscu gdzie jest tylko kilka domków, sąsiedzi znają się od urodzenia i każdy z nich z racji posiadania dużych działek potrzebuje w obejściu i kota i psa.
Przynajmniej po jednej sztuce. Mieszkają koło nas 4 bernardyny a reszta to mieszańce, szczekajace, prowadzące "nocne psów rozmowy" . Nasze kociaste budzą wiele pozytywnych reakcji wsród sąsiaów, a ja zawsze biegnę kiedy widzę przed furtką rudego kota : mieszańca persa i dachowca i jego brata - tego co u nas na drzewie kiedyś siedział i myślałam, że to syberyjczyk komuś uciekł ( kiedyś o tym pisałam). Te dwa kocury już "odjajczone" i polują nadal na myszy u sąsiadów... a tak się bali, ze przestaną polować .
|
|
Nie 10:30, 18 Sty 2009 |
|
|
Betsey
Początkujący
Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk
|
|
|
|
Moi sąsiedzi...?Wielu ich na razie nie ma a ci co są raczej zwierzaki lubią ale niestety ta ich miłość do zwierząt nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością.
Zdaniem większości ludzi w mojej okolicy pies ma siedzieć na łańcuchu i szczekać a kot łowić myszy w stodole,ot wiejskie poglądy.Kiedy powiedziałam sąsiadce że marzę o rasowym kocie to mnie wyśmiała i zapytała ile takie " cuś" kosztuje.Omal nie padła jak usłyszała cenę.
Wszyscy sąsiedzi patrzą na mnie jak na wariatkę bo nie dość że moje psiaki mają spory ogrodzony teren do biegania to jeszcze z nimi na spacery chodzimy,na wystawy jeździmy,kapiemy ,czeszemy a to już jakieś dziwne przecież jest no nie?
|
|
Wto 13:39, 27 Paź 2009 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|