Autor |
Wiadomość |
szajen
Doświadczony
Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Ojej to nie jest tak pieknie jak mi sie wydawalo.Znowu to zalezy od kota.Teodor podczas krotkiej podrozy np. do weterynarza jest bardzo spokojny i zdaje sie ze w ogole sie tym nie przejmuje.Na swieta Bozego Narodzenia bedziemy jechali 900 kilometrow i troche boje sie tej podrozy.Ciekawe jak sobie moj kotek poradzi? Syn usiadzie z przodu a ja z kotkiem z tylu oczywiscie kotek bedzie w transporterze.Prosze trzymajcie za nas kciuki
|
|
Pon 15:40, 29 Paź 2012 |
|
|
|
|
Nya desu
Początkujący
Dołączył: 21 Paź 2012
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin
|
|
|
|
Hm... A czy zabierałyście kota kiedyś autem w innym celu niż do weterynarza (lub inne stresujące sytuacje)?
Bo jazda może się zwierzakom źle kojarzyć, stąd protesty i niepokój...
|
|
Pon 15:41, 29 Paź 2012 |
|
|
szajen
Doświadczony
Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Teodor nie boi sie weterynarza. Jezdzjl tez z nami do znajomych ale tak jak juz pisalam to byly krotkie dystanse.
|
|
Pon 15:54, 29 Paź 2012 |
|
|
michalinaa
Ambitny
Dołączył: 08 Wrz 2012
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ruda Śląska
|
|
|
|
My jechaliśmy na działkę, kotek na kolankach, ponieważ w transporterze bardzo miałczy. Wszystko było ok, do puki drzwi przy otwieraniu nie za hałasowały (mam rozsuwane) wówczas Astor wylądował mi na głowie.
|
|
Pon 16:05, 29 Paź 2012 |
|
|
toomaas
Początkujący
Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Trzeba próbować. U nas Diego strasznie miauczał jak był w torbie. Spróbowalismy więc wypuszczać go z torby (miał do niej dostęp), ale przpinać go na smyczy do fotela. Było trochę lepiej. Strzałem w 10 okazało się dołożenie takiego kółka niby do zabawy, ale w domu Diego często w nim śpi. Teraz trochę miauczy kontrolnie na początku przez jakieś 15 min i później jest cicho. A zdarza nam się jeździć nawet po 700km.
Co do charakteru mamy dwa koty i na tym przykładzie doskonale widzimy jak różne mogą być dwa ragi. Jeden idzie taranem przez życie, drugi spokojny i raczej postawa przepraszam, czy mogę, czy nie przeszkadzam. Długo by pisać...
|
|
Pon 17:22, 29 Paź 2012 |
|
|
vivienne
Wyjadacz
Dołączył: 17 Wrz 2011
Posty: 1936
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
| |
Co do charakteru mamy dwa koty i na tym przykładzie doskonale widzimy jak różne mogą być dwa ragi. Jeden idzie taranem przez życie, drugi spokojny i raczej postawa przepraszam, czy mogę, czy nie przeszkadzam. Długo by pisać... |
To tak w skrócie jakbym pisała o moich. A trzeba podkreślić, że mam rodzeństwo z jednego miotu.
|
|
Pon 17:46, 29 Paź 2012 |
|
|
szajen
Doświadczony
Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Moj Teodor jest spokojnym kotkiem ale stanowczo woli towarzystwo drugiego kota to na niego przelal swoje uczucia i tak to jest fajny kotek.Moze kiedys kupie sobie trzeciego kota.Na co razie jednak ciesze sie z tych dwoch co juz mam.
|
|
Pon 18:36, 29 Paź 2012 |
|
|
Smużka
Ekspert
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 2274
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
| | Hm... A czy zabierałyście kota kiedyś autem w innym celu niż do weterynarza (lub inne stresujące sytuacje)?
Bo jazda może się zwierzakom źle kojarzyć, stąd protesty i niepokój... |
Racuch tylko raz byl u weterynarza (na kastracje) i to autobusem (nie musi tam jezdzic, bo ma weterynarza w domu ). Samochodem jezdzi tylko na dzialke, ktora uwielbia.
|
|
Pon 19:39, 29 Paź 2012 |
|
|
szajen
Doświadczony
Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
To ciekawe czyli wychodzi na to ze nie zalezne jest to od tego z czym kotu jazda autem sie kojarzy.Czyli to juz lezy w ich charakterze.Albo to lubia albo nie.Mozna nawet przyzwyczajac od malego to i tak nic nie da.To znowu udowadnia ze nie mozna wplynac na koci charakter.Czyli moje proby aby Teodor stal sie troche badziej miziasty tez sie nie powioda.
Ostatnio zmieniony przez szajen dnia Wto 13:56, 30 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 13:44, 30 Paź 2012 |
|
|
Tacco
Pasjonat
Dołączył: 21 Wrz 2011
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
| | To ciekawe czyli wychodzi na to ze nie zalezne jest to od tego z czym kotu jazda autem sie kojarzy.Czyli to juz lezy w ich charakterze.Albo to lubia albo nie.Mozna nawet przyzwyczajac od malego to i tak nic nie da.To znowu udowadnia ze nie mozna wplynac na koci charakter.Czyli moje proby aby Teodor stal sie troche badziej miziasty tez sie nie powioda. |
Mi się wydaje, że można wpłynąć na charakter pod tym względem ale nie dużo. Łatwiej jest kota oduczyć złych zachować itp niż sprawić aby był bardziej miziasty. Flipperkowi poświęcałam mniej czasu niż Taccusiowi a Flipper i tak był zawsze straszną przylepą
|
|
Wto 14:57, 30 Paź 2012 |
|
|
szajen
Doświadczony
Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Czyli Agnieszko moze jednak nie powinnam sie poddawac bo wydaje mi sie ze jezeli czlowiek bedzie kota odganial od siebie to on w koncu przestanie przychodzic do niego.Jezeli jednak czlowiek bedzie kojarzyl sie zwierzakowi z milymi odczuciami to bedzie do niego przychodzil.To jest chyba logiczne myslenie.Moze wiec minimalnie mozna wplynac na ten koci charakter. Chyba ze kot nie lubi ludzkich pieszczot i wystarczaja mu tylko kocie.Prosze napiszcie co o tym myslicie.
|
|
Wto 15:42, 30 Paź 2012 |
|
|
Tacco
Pasjonat
Dołączył: 21 Wrz 2011
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Musisz próbować siedo niego zbliżyć ale nie zmuszać go do pieszczot bo wtedy efekt będzie odwrotny. Ja teraz głaskam Taccusia tylko tyle ile on chce. Kiedyś próbowałam bo troszkę dłużej "pomęczyć" ale jak on nie chce to nie ma sensu. Ja dość często wołam go. Staram się dawać dość często jakiś mały smakołyk, żebym mu się miło kojarzyła. On czasami przyjdzie do mnie do łózka ale zaraz przybiegnie tornado - czyli Flipper i wtedy Taccuś się usuwa. Staram się go bardziej dopieszczać od kiedy jest Flipper bo on właśnie sam usuwa się na drugi plan. Tacco zawsze pierwszy przychodzi i wita mnie kiedy wracam do domu. Czasami nie zdążę nawet drzwi otworzyć a on już czeka - czyli jednak nie jestem mu obojętna Jak wchodze to Tacco idzie, kładzie się koło pufy (która jest jego i specjalnie stoi w przedpokoju dla niego ) i zaczyna ją drapać a wtedy ja go tarmoszę To taki nasz rytuał i wiem, że on bardzo to lubi również
|
|
Wto 16:46, 30 Paź 2012 |
|
|
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Nawet z takiej pieszczochy jak Tula jest wielka indywidualistka. Żadne pieszczoty z mojej inicjatywy nie mają racji bytu, to zawsze ona decyduje kiedy jest czas na przytulanki i kropka, innej opcji nie ma. W takich sytuacjach przychodzi, kładzie się koło mnie i trąca łapą domagając się mojej uwagi, a jak nasyci się przytulankami to smacznie zasypia na początku było mi przykro, że nie chce się ze mną przytulać wtedy kiedy ja mam na to ochotę, ale ja w zasadzie mam na to ochotę zawsze, więc co za różnica czy teraz czy za pół godziny zwykle też Tula bardzo rygorystycznie oddziela czas zabaw od czasu na przytulanie, może dlatego, że od zabaw jest mój mąż, a od tulenia ja
|
|
Wto 17:01, 30 Paź 2012 |
|
|
szajen
Doświadczony
Dołączył: 03 Paź 2012
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Bardzo fajne sa Wasze kotki i kazdy jest inny. Moj Teodor tez jest inny.Jest tez fajnym kotkiem.Musze zaakceptowac jego indywidualnosc i kocia nature.
|
|
Śro 19:11, 31 Paź 2012 |
|
|
bianka
Ambitny
Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa/okolice
|
|
|
|
a ja jeszcze dodam trzy gorsze o moim ragdolkowym psotniku
Jest jak pies, łazi za nami wszędzie, nawet w toalecie czlowiek nie może być sam, bo jak się Derunek skapnie, to drapie i ujada pod drzwiami żeby go już natychmiast wpuścić, bo on musi inspekcje zrobić teraz i basta, no a że kuweta stoi w łazience to go puszczam ;/
Podłogowym kotem nie jest, no chyba, że akurat się położy na podłodze, a pada dosłownie czasem jak stoi- idzie idzie i nagle bach, zmęczony tym iściem pada. Miał fazę skakania po firankach, że bałam się, że karnisz spadnie i parapety są jego. Do tego nie uważa, że nasz stół jest nasz i jak nic na nim nie stoi to włazi na niego a wszelkie zrzucanie, obrażanie się na jego zachowanie traktuje jak nasze fanaberie. Szanuje blat kuchenny, jak nas nie ma obok i jak wchodzimy do kuchni. Nie daj Bóg mucha wpadnie do kuchni to nie ma przebacz i wszystko lata, bo jego instynkt łowny nie daje mu spokoju.
Przytulakiem jest, o taak, ale tylko o 1,4 i 5 rano, włazi pod twarz i układa się ze 3 razy wpychając nam w nosy sierść i traktorząc żeby go głaskać, a głaski mają być regularnej długości i bynajmniej nie krótkie, nie nie, długie powłóczyste głaski a jak nie to nochalem, łapkami po buzi, żeby się człowiek obudził i dalej robił to co kotu najmilsze.
No i goście, goście- tych dużych uwielbia, bo każdy skacze wokół niego i kocisko ma rozrywkę. Bycie w centrum uwagi mu pasuje jak ulał. Dzieci te starsze trochę go przerażają wiec z dystansem do nich.
Jazda samochodem to tylko do weta przechodzi bez koncertu a tak to dawaj serenada na trzy głosy, a drogi raptem ze 20 min łącznie.
Mimo to jest zrównoważony, miły- bo nas uracza swoją obecnością a ja i tak to stworzenie kocham nad życie
własnie wyje z łazienki, bo już mu się nudzi tak jak nikt do niego nie gada
|
|
Śro 22:06, 31 Paź 2012 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|