Autor |
Wiadomość |
Bea
Ambitny
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
| | AAA gdzie można kupić tę książkę? |
Wiesz Eliza aż głupio mi się przyznać do tego ale nie pamietam w jakiej ksiegarni.na pewno przez internet w jakimś wydawnictwie,który miał te książkę w promocji.Wystarczy,że wpiszesz autora i tytuł w necie.Książka kosztuje chyba ok.30 zl.
Miłej lekturki
|
|
Pon 19:01, 09 Cze 2008 |
|
|
|
|
Eliza
Ambitny
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Ok dzięki, dzięki
Właśnie szukałam Jej w necie i niestety nie znalazłam
Jakby Ktoś ją znalazł to poproszę o namiary
|
|
Pon 19:13, 09 Cze 2008 |
|
|
Bea
Ambitny
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Już się robi!
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Pon 19:19, 09 Cze 2008 |
|
|
Eliza
Ambitny
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Dzięki, kochana Jesteś
A ja się teraz nie dziwię, że jej nie znalazłam hihi...
Bo szukałam książki o tytule "szmaciana lalka po prądem" buhaha
|
|
Pon 19:28, 09 Cze 2008 |
|
|
nika
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
|
|
|
Przykro mi, ze dopiero z forum dowiaduje sie, że są problemy z Juniorem ur 01.04.2007
Nie miałam wcześniej niepokojących informacji ani dotyczących Juniorka, ani innych kociąt z tego miotu.
Jedynie z Jafarem były/są "problemy", gdyż to wyjątkowo akustyczny futrzak, który w niezwykle donośny sposób, oznajmia światu swoje emocje.
Rodzeństwo Juniora znane jest juz na tym forum:
JAKO
http://www.ragdollclub.fora.pl/przedstaw-nam-swojego-ragdollka,8/jako-i-baloo,831.html
JOY
http://www.ragdollclub.fora.pl/przedstaw-nam-swojego-ragdollka,8/joy,589.html
JAFAR
http://www.ragdollclub.fora.pl/przedstaw-nam-swojego-ragdollka,8/moj-maly-wielki-jafar,669.html
JANE
Mieszka u Państwa Paradiuk i jest kotką wystawowo-hodowlaną o zrównoważonym temperamencie.
Nie mam pojęcie dlaczego akurat u Juniorka występują takie problemy i bardzo proszę maila w tej sprawie.
|
|
Pon 21:37, 09 Cze 2008 |
|
|
Eliza
Ambitny
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Witajcie.
Właśnie jesteśmy już tydzień w Łodzi u moich rodziców z kocurkami i koteczką rasy cornish rex, którą kupiliśmy przed samym wyjazdem
Wszystkie koty juz się zaklimatyzowały, Ragi bez problemu zwiedza cały dom i od wczoraj zwiedza także ogród, ale to jego nie pierwszy wyjazd, więc widać że czuje sie dobrze.
Juniorek też zwiedza już cały dom, ale jak kogoś usłyszy, albo zobaczy to wieje jak perszing, boję się, że sobie nogi na schodach połamie
Mam jednak nadzieję, że po tym wyjeździe będzie odważniejszy w naszym domu!!!
AAA no i zauważyłam ,że Juniorek najbardziej boi się facetów - stąd ta niechęć do mojego męża...
A z koteczką nie ma żadnych problemów, to niesamowita rasa ona w ogóle ludzi sie nie boi, łasi się do wszystkich, liże po twarzy i przytula się naokrągło, a najfajniejsze jest to, że uwielbia moje dzieci
Pękamy ze śmiechu jak te koty się różnią.
Ragi i Junior są piękne i duuużże i powolne, a Norka( bo tak ma na imię) przypomina trochę wyglądem kangura... hihi z mysim ogonkiem.
A skubana jest taka zwinna i szybka, że szok!!!
|
|
Nie 11:54, 20 Lip 2008 |
|
|
Bea
Ambitny
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
To ekstra ,że macie tyle kotków w domu U mnie też zabaw nie ma końca,ponieważ mamy podobne ZOO jak Ty Elizo 3 koty i...pies.
Myślę ,że Juniorek będzie z czasem brał przykład z pozostałych futerek i powoli sam będzie z ciekawości przychodził do Was
|
|
Nie 13:38, 20 Lip 2008 |
|
|
kesja
Pasjonat
Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecinek, woj.zachodniopomorskie
|
|
|
|
ja tam nie wiem... jest tez coś takiego jak cechy indywidualne kota i nawet wychowanie/przebywanie w niesamowicie przyjaznych warunkach nie zrobi z kota o płochliwym/wrazliwym charakterze - superbohatera.
Tak jak wśród ludzi sa rózne charaktery i osobowości.
Ja mam siostry - po tej samej matce, wychowane w tej samej hodowli a ich charaktery sa totalenie rózne. jedna nieporuszona , niczego sie nie boi, ciekawska i opiekuńcza ale za to nieskora do pieszczot. Druga totalny tchórz i histeryk, jak ktos przychodzi to zwiewa, boi się naszej córy, ale jak przychodzi wieczór to pieściłaby sie do upadłego. Obie egzystuja w tolerancji ale wielkiej przyjażni między nimi nie ma.
Nie wymagajmy za wiele od naszych kotów. czasami po prostu ich charaktery nie pozwalają na nieustanne wiszenie na człowieku i odwage wobec wszystkiego.
|
|
Nie 14:15, 20 Lip 2008 |
|
|
Eliza
Ambitny
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
| | To ekstra ,że macie tyle kotków w domu U mnie też zabaw nie ma końca,ponieważ mamy podobne ZOO jak Ty Elizo 3 koty i...pies.
Myślę ,że Juniorek będzie z czasem brał przykład z pozostałych futerek i powoli sam będzie z ciekawości przychodził do Was |
Też tak właśnie myślę poczekamy, zobaczymy!!! Już mam wrażenie, że bierze z nich przykład!!!
|
|
Nie 20:48, 20 Lip 2008 |
|
|
Eliza
Ambitny
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
| | ja tam nie wiem... jest tez coś takiego jak cechy indywidualne kota i nawet wychowanie/przebywanie w niesamowicie przyjaznych warunkach nie zrobi z kota o płochliwym/wrazliwym charakterze - superbohatera.
Tak jak wśród ludzi sa rózne charaktery i osobowości.
Ja mam siostry - po tej samej matce, wychowane w tej samej hodowli a ich charaktery sa totalenie rózne. jedna nieporuszona , niczego sie nie boi, ciekawska i opiekuńcza ale za to nieskora do pieszczot. Druga totalny tchórz i histeryk, jak ktos przychodzi to zwiewa, boi się naszej córy, ale jak przychodzi wieczór to pieściłaby sie do upadłego. Obie egzystuja w tolerancji ale wielkiej przyjażni między nimi nie ma.
Nie wymagajmy za wiele od naszych kotów. czasami po prostu ich charaktery nie pozwalają na nieustanne wiszenie na człowieku i odwage wobec wszystkiego. |
Pewnie masz rację Kesja.
Juniorek może z wiekiem stanie się bardziej odważny, ale obawiam się, że facetów będzie się bał zawsze
Dobrze ,że w domu jest przewaga kobitek...hihi
Ostatnio zmieniony przez Eliza dnia Nie 21:01, 20 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Nie 21:00, 20 Lip 2008 |
|
|
Eliza
Ambitny
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
A czemu Nikt mnie nie pyta, jak się ma Juniorek ?!
Otóż sama Wam powiem, niestety mam złe wieści, jest bez zmian.... Jak się bał męża i dzieci, praktycznie wszystkiego co się rusza! Tak dalej się boi :-(
Nawet nie Wiecie jakie to przykre.
Jak kupi się wymarzonego i wyczekanego kociaka z jednej z najlepszych hodowli , a niestety "ten" nie spełnia w najmniejszym stopniu Waszych oczekiwań...Boi się ludzi, którzy naprawdę chcą dla Niego jak najlepiej, tak nie powinno być! Nie w przypadku kotów rodowodowych - rasowych. Nawet za przeproszeniem "dachowiec" tak się nie zachowuje" jak nasz ragdoll!!!
Kochamy Juniorka i mamy nadzieję, że długo będzie z nami, ale odnoszę wrażenie, a nawet jestem pewna, że jest ON NIESZCZĘŚLIWY!!!!!!
I czyja to wina......?!
Chciałam jeszcze zaznaczyć, że zgłaszałam ten problem Hodowcy dokładnie ROK temu
i do tej pory nie otrzymałam żadnej informacji!!!!!
Mam nadzieję, że ocenicie ten wątek obiektywnie.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Eliza dnia Sob 21:08, 06 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Sob 21:06, 06 Cze 2009 |
|
|
nika
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
|
|
|
A co może powiedzieć hodowca ? Co może zaproponować ?
Hodowca nie jest cudotwórcą i nie na wszystko ma wpływ. Może tylko starać się jak najlepiej prowadzić hodowlę, ale zawsze może zdarzyć się sytuacja, gdy jakiś kociak nie spełni oczekiwań i sprawia problemy. Jeśli to jest jednostkowy problem, to pozostaje tylko to zaakceptować, gdyż tak czasem bywa. Jednak gdy problem dotyczyłby większej grupy, to wtedy konieczne jest ustalenie przyczyn i natychmiastowa ich eliminacja. W tym przypadku to problem jednostkowy.
To tak samo jak w każdej rodzinie. Rodzice starają się stworzyć swym dzieciom jak najlepsze możliwości rozwoju, otaczają je miłością, opieką, dbają o ich zdrowie, bezpieczeństwo i dają wszystko co najlepsze, a jednak czasami dzieci nie do końca spełniają pokładane w nich nadzieje i nie zawsze rodzice są z nich dumni. Co nie oznacza, ze za wszystkie „grzeszki” i „ułomności” dzieci, należy winić rodziców.
Można szukać przyczyn problemów Juniora. Jeśli problem wynika z uwarunkowań genetycznych, to zostały one wyeliminowane, gdyż Gaja i Taranchino nie mieli juz więcej razem potomstwa. Gaja (matka Juniora) jest juz kastratką. Miała jeszcze tylko jeden miot, po tym z którego pochodzi Junior, ale z innym kocurem. Jeśli to problem w niewłaściwej socjalizacji kociaka, to tez został wyeliminowany, gdyż w następnych miotach taki problem sie nie powtórzył.
Junior jest kotem bojaźliwym i nie czuje się szczęśliwy w swojej rodzinie. Kogo to wina ? Hodowcy, a może rodziny u której mieszka ?
Nie, moim zdaniem nie ma tu winnych i nie w tych kategoriach należy patrzeć na ten problem. Należy poszukać takich rozwiązań, które będą najlepsze dla kota.
Gdy z jakiś powodów kot nie czuje się szczęśliwy w moim domu ( np. po kastracji, gdy inne koty go nie akceptują i wręcz prześladują) oddaje go do adopcji – dla jego dobra. To zwykle pomaga, jeśli oczywiście kot trafi do właściwej rodziny adopcyjnej.
Eliza – czego oczekujesz ode mnie ?
Najłatwiej jest obarczyć kogoś całą winą – w tym wypadku mnie, bo jestem hodowcą ,od którego masz Juniorka. I najlepiej na forum, publicznie, aby wszyscy mogli to zobaczyć.
Ale jestem TYLKO hodowcą – nie cudotwórcą. Ja nie tworzę kotów, tylko je hoduję i to najlepiej jak potrafię. Juniorek jest kotem bojaźliwym i ja naprawdę nie mam pojęcia dlaczego. Jeśli jakiś kot z mojej hodowli zachoruje na… np tętniaka mózgu – to tez będzie to moja wina, bo to ja wyhodowałam tego kota?
Jestem TYLKO hodowcą – nie cudotwórcą.
|
|
Nie 0:16, 07 Cze 2009 |
|
|
Bazylia
Legendarny Kociarz
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 7257
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Szczecin
|
|
|
|
Eliza... cięzko powiedzieć dlaczego on nadal się boi..
Może "ten misio tak ma". Nasz Bonifacek co prawda nie boi sie domowników, ale na podwórku wszystko go nadal przeraża. Boi się daleko jadących pojazdów, psa idącego grzecznie na smyczy za płotem. Wszystkie moje koty boja sie obcych. Bez wyjątku.
Podejrzewam, że to dlatego, że sporadycznie mamy gosci zupełnie nowych.
Co ja mogę powiedzieć : może spróbuj zaakceptować go takim jakim jest, kochaj całym serduszkiem jak teraz, mam nadzieję, że w końcu strach przynajmniej do domowników go opusci. Zobaczy, że można Wam zaufać, ze go kochacie i akceptujecie takiego jaki jest.
Trzymam za Was wszystkich kciuki.
|
|
Nie 22:26, 07 Cze 2009 |
|
|
MadziaRag&Rus:)
Początkujący
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin
|
|
|
|
Ja sądzę, że przyczyn może być przynajmniej dwie... Miałam kiedyś takiego dzikuska dachowca. Nie dawał się wziąć na ręce, pogłaskać, choć nikt nie robił mu krzywdy. Sądziłam, że taki ma charakter i poniekąd może tak jest. Poza tym on potrafił zaatakować ludzi. Dzaiło się tak, jak ktoś opuszczał głowę, np. aby sięgnąc coś spod komody lub zawiązać buty, wtedy rzucał się na głowę! Teraz ten kot jest u mojej cioci, bo jak zaszłam w ciążę, bałam się o dziecko, taki był nieprzewidywalny. Kot mieszka na wsi i jest mu tam wspaniale. Chodzi po podwórzu, pilnuje posesji, żaden pies nie wejdzie, a nawet na kozie jeździł... Jak chce wejśc do domu to drapie w szybę i ciocia mówi, że leży z nią jak ona ogląda telewizję, co było nie do pomyslenia w moim domu. Ciocia o niego dba i bardzo go kocha. Nic Ci nie sugeruję, zostawiam tylko do przemyslenia, że może trzeba poszukac przyczyn i postarać się, żeby Raguś się do Was przekonał. W każdym razem życzę dużo wtrwałości i szybkiego oswojenia nieśmiałka
Ostatnio zmieniony przez MadziaRag&Rus:) dnia Pon 8:49, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Pon 8:46, 08 Cze 2009 |
|
|
Eliza
Ambitny
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
|
|
|
Bardzo dziekuję Wam za słowa otuchy :-)
Chyba muszę się z tym pogodzić, że mój Juniorek jest skazany na wieczny stres, ale cóż zrobić...?
Szkoda tylko, że musimy na to patrzeć, jak zwiewa przed nami i modlimy się, żeby nóg sobie nie połamał :-(((
|
|
Pon 11:49, 08 Cze 2009 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|