Autor |
Wiadomość |
ewelina1990
Raczkujący
Dołączył: 03 Kwi 2015
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
moja kocia przygoda |
|
Po wstępnym rozpoznaniu się na forum doszłam do wniosku, że informacje o moich kotkach muszę umieszczać tutaj, ponieważ nie są one rasowymi ragdollami a kotami w typie tej rasy. Niestety nabyłam je z pseudohodowli i dopiero teraz jestem tego świadoma. Drugim razem nie zdecydowałabym się na taki krok, a dokładnie poszukała hodowli godnej zaufania. Może po krótce opowiem jak w ogóle to się stało, że jestem szczęśliwą posiadaczką Klakiera i Kiary. Otóż ja jak i mój chlopak od małego byliśmy wychowywani w domach gdzie było dużo zwierząt, a pies czy kot był traktowany jak członek rodziny i najukochańszy przyjaciel. Kiedy jakieś dwa lata temu zamieszkaliśmy razem, oczywiste było dla nas , że prędzej czy poz niej bedziemy mieli...psa Oczywiście na samym początku jak tylko razem zamieszkaliśmy temat zwierzaka zszedł na drugi plan, ponieważ resztki pieniędzy i wolnego czasu inwestowalismy w wykończenie mieszkania. Jakiś rok po wspólnym zamieszkaniu temat znów powrócił, bo brakowało nam małej przylepki która wniesie do domu dużo radości i miłości. Pierwsza myśl : cocker spaniel - moje marzenie od x lat. Zaczeliśmy dużo czytać o wychowaniu, charakterze i pielęgnacji takiego pieska. Dość szybko uswiadomiliśmy sobie , ze pies to chyba nie do końca dobra opcja zarówno dla nas jak i dla niego. Często gęsto nie ma nas w domu po 12h wiec nawet nie chce myśleć co zastalibyśmy po powrocie do domu. Jakoś tak bez wiekszych przemyśleń palnęłam , że może kot? Mój chłopak nawet nie chciał o tym słyszeć. Stwierdził , że nienawidzi pchlarzy i że nie widzi dla żadnego w domu miejsca. Po kilku tygodniach jednak doszedł do wniosku że możemy ponegocjować w kwestii kota:) Zaczeliśmy więc szukać naszego kotka. Nie zależało nam na żadnej rasie, w sumie z tego co pamiętam to wstępnie szukaliśmy zwykłego pręgowanego dachowca, który poprostu będzie miał to "coś". W związku z tym bardzo często sprawdzaliśmy ogłoszenia na mieście, fb czy tablica.pl bo tam takich najwięcej. Nawet trafiliśmy na jedno ciekawe, ale okazało się że już za pozno bo kotek został oddany ;( Kilka dni pozniej chlopak do mnie zadzwonił i kazał szybko sprawdzić maila bo wysłał mi link. Nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi , ale kiedy już sprawdziłam maila, zaniemówiłam i zakochałam sie w jednej chwili...na zdjęciu widziałam małą białą kuleczkę, z lekko brązowymi uszkami i małą ciemną plamką na nosku. To było to! To był właśnie nasz kot:) Szybko napisałam do chłopaka który wystawił ogłoszenie żeby znowu nikt nie sprzątnął nam kota sprzed nosa. Wymieniliśmy jeszcze kilka maili i dowiedziałam się, że jest to kot w typie ragdolla po mamie rasowej ragdollce i tacie w typie ragdolla. Właściciel był rewelacyjny, odpowiadał na każde nasze pytanie, zapraszał nas do siebie żebyśmy wybrali sobie kotka bo okazało się , że jest ich aż 6 Kotki mieszkały w pieknym dużym domu na wsi, wsród cudownej i kochającej się rodziny. Kiedy tylko weszliśmy do domu dostaliśmy oczopląsu...dom pełen zwierząt: mama ragdollka i jej 6 maluchów, starszy synio z wcześniejszego miotu i 3 dachowce, a no i jeszcze pies Wybraliśmy sobie najbardziej puchatego kotka i największego urwisa Z racji tego, że mieliśmy jeszcze sporo czasu , aż kotek będzie z nami mogliśmy się dokształcać w kwestii wychowania i skompletować mu wyprawkę w postaci drapaka, kuwety, zabawek i kocyków. Na każdym forum jakie odwiedziłam, wszyscy zgodnie pisali , że szczęsliwy kotek to taki, który ma do towarzystwa...drugiego kotka:) Zaczeliśmy na poważnie myśleć nad taką opcją, przez kilka dni dyskutowaliśmy, zrobiliśmy listę plusów i minusów i w końcu zadecydowaliśmy: Napisałam do właściciela, że jesteśmy zainteresowani drugim kotem. Okazało się, że została już tylko jedna kotka , która nie jest zarezerwowana więc od tej chwili czekaliśmy już na naszą parkę Jakoś niedługo jak kotki skończyły 2 mies właściciel napisał do mnie, że możemy je już odebrać. Trochę się zdziwiłam bo z tego co się orientowałam to kocię powinno mieć min 3 miesiące zanim zostanie zabrane od matki. Kiedy delikatnie to zasugerowałam usłyszałam, że niby tak, ale one już samodzielnie łapią stały pokarm , a z matką i tak nie mają żadnej więzi bo bardzo szybko po porodzie odtrąciła je. Rad nie rad, spakowalismy transporter i pojechaliśmy po kotki. Zdązyliśmy jeszcze ustawić sobie tak pracę aby przez piersze tygodnie zawsze ktoś był z nimi w domu.
Z obecną wiedzą teraz dopiero dostrzegam, że przy wyborze "hodowli" nie możemy kierować się tylko emocjami i obrazem, cudownej rodziny. Dopiero po jakimś czasie uświadomiono mi , że kot, który jest gotowy do oddania to taki który nie tylko ma skończone 3 miesiące, ale jest też zaszczepiony, odrobaczony i wykastrowany jeżeli idzie na kolanka. Nie muszę oczywiście wspominać, że to wszystko spadło na nas łącznie z kocim katarem który pojawił się jakiś tydzień po pojawieniu się maluchów u nas. Niestety człowiek uczy się całe życie.
Mam nadzieję, że nie wzburzy Was moja historia. Ja po prostu, tak jak napisałam wcześniej chciałam mieć kotka, chociażby dachowca w związku z czym nie miałam pojęcia jak to wszystko funcjonuje.
Co do samych kotów, to na obecną chwilę mają skończone 8 miesięcy, są zdrowe, wykastrowane/wysterylizowane. Kocham je nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Ciągle się tulą, nie odstępują nas na krok i towarzyszą w każdej czynności domowej
Jedyne co mnie martwi to fakt , że Kiara mimo ciągłych prób oduczania jej, ciągle ssie łapkę. Myśle, że jest to konsekwencją tego że tak szybko została rozdzielona z mamą. Mam nadzieję, że może ktoś mi coś poradzi na ten jej denerwujący nawyk
Co do zdjęć to wstawię jak tylko obczaję jak to się tu robi. Wszelkie cenne rady w tym temacie mile widziane
|
|
Sob 13:11, 04 Kwi 2015 |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|