Autor |
Wiadomość |
kociamama
Legendarny Kociarz
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 15121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
|
|
|
Już powiew wiosny chłopak poczuł, to i odwagi nabrał na wyjście samodzielne.
Jeśli nie macie w pobliżu zbyt hałaśliwej ulicy, to na pewno polubi wietrzenie futerka.
Pytasz o ratunek dla kanapy, to ja polecam celofan. Koty go nie znoszą.
W miejscu, gdzie poddrapuje przyszyj leciutko albo przyklej spory kawał tego szeleszczącego, a w pierwszym momencie niewidocznego dla kota "czegoś" .
U nas efekt był natychmiastowy, a drapała niestety Lussy, ale zaraz jej odeszło.
Aaaa, Umaszczenie Leonka jest zupełnie OK. U bicoloura takie plamy na grzbiecie są dopuszczalne. Małą wadą, ale tylko wystawową, są ciemne plamy na koniecznie białym brzusiu.
|
|
Sob 18:08, 16 Lut 2019 |
|
|
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
kociamama,
Ależ patent. Oczywiście, że wypróbuję celofan. Rzeczywiście koty nie lubią takiego czegoś, podobnie jak taśmy klejącej. Wielkie dzięki
Mieszkamy, co prawda w wielkim mieście, ale u nas to jak na wsi-cicho i spokojnie. Może się Leonowi spodobać. Na razie się czai, zobaczymy.
Po Twoich słowach odnośnie właściwego umaszczenia Leona, mamy kolejny kamyczek do naszego ogródka dumy-grzbiet prawidłowy, a brzuch jak śnieg biały, no po prostu mistrz:)
A kto, jak kto, ale Ty doświadczenie masz-o ile dobrze pamiętam, to i doświadczenie wystawowe spore i champion w domu?
Teraz tylko lewe papiery Leonowi załatwić i świat jest nasz
Zanim to nastąpi, to muszę jeszcze obmyślić, jak to na te wystawy łóżko z sypialni zatargać, żeby się miała kocina gdzie schować przed tłumami wielbicieli
kami,
ja też kamerek używam, żeby Leona podpatrywać, jak tylko mam czas i możliwość. Fajowe to jest
GM
Ostatnio zmieniony przez GosiaM dnia Pon 12:25, 18 Lut 2019, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Sob 23:36, 16 Lut 2019 |
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Drodzy,
Dziś dzień KOTA. Najlepszego zatem dla futerek i ich opiekunów!
Pozwalam sobie na wklejenie obrazu naszego związku . Uwaga na obrazie aktorzy
[link widoczny dla zalogowanych]
A poniżej Cień mój osobisty, ten prawdziwy, na krześle pod stołem-oby być blisko.
Blisko, ale nie za blisko. Leon nie lubi być na kolanach albo na rękach. Lubi dotykać człowieka, ale niezbyt nachalnie. Najlepiej tylko łapką, plecami, albo pyszczkiem, ale nie wszystkim naraz.
[link widoczny dla zalogowanych]
GM
|
|
Nie 22:20, 17 Lut 2019 |
|
|
Boszka
Ekspert
Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 2311
Przeczytał: 11 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Moje koteczki też tak mają. Na kolana nigdy, ale bliskość z dotykiem, o tak, to koteczki kochają najbardziej. Położyć łapeczkę na rękę, wcisnąć główkę w dłoń, przytulić się grzbiecikiem do brzucha, kiedy leżę na boku. Tinuś lubi też "studiowanie" mojej twarzy. Zbliża pyszczek maksymalnie do twarzy i wącha, ogląda każdy jej element. Bardzo lubię to jego zainteresowanie.
|
|
Pon 19:59, 18 Lut 2019 |
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Boszka,
Fajny taki przegląd twarzy musi być. Leon jak tak blisko buzi jest, to wiadomo, że szykuje się, żeby ugryźć, najpewniej w nos, nie mocno, ale jednak.
Z tym wciskaniem łepka w dłoń to ciekawe jest. Leon wcześniej tego nie robił, więc, kiedy wróciliśmy z urlopu, i wtedy pół nocy mnie budził, to właśnie żądał, oprócz głakania, udostępnienia mojej 'garsteczki', żeby schować pyszczek.
Ale to było takie jednorazowae, teraz się tego nie domaga, ale przytulania i owszem
GM
Ostatnio zmieniony przez GosiaM dnia Pon 23:37, 18 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pon 23:34, 18 Lut 2019 |
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Gdzie jest kot?
[link widoczny dla zalogowanych]
Tu jest!!!
[link widoczny dla zalogowanych]
Dzisiaj pewna Pani mnie zapytała: o to kotek czy piesek w domu?
Wiecie pewnie dlaczego Po tych szaleństwach sierść jegomości jest WSZĘDZIE.
Nie wiem czy nie za dużo jej gubi. To już pora na wiosenne przepotwarzania?
GM
Ostatnio zmieniony przez GosiaM dnia Wto 16:37, 19 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 16:36, 19 Lut 2019 |
|
|
kociamama
Legendarny Kociarz
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 15121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
|
|
|
Dlatego właśnie ja nazywam nasze koty - "kotami obocznymi", bo lubią być zawsze obok nas.
Na kolanach niekoniecznie, ale na brzuchu, to czasem lubią człowiekowi poleżeć i pougniatać.
Musisz sobie zdawać sprawę, że ragdolle linieją raz do roku - tak gdzieś od lutego do stycznia
Do tego trzeba przywyknąć.
A tak na poważnie, to u jednych widać to bardziej, a u innych trochę mniej. Ale za to też je kochamy.
Pewnym wyjściem i ratunkiem jest stosowanie furminatora 1X w tygodniu.
TYLKO OGONA NIE RUSZAJ !!!, bo zostanie chudy badylek, a ogon odrasta bardzo długo.
Polecam robić to w kuchni lub łazience - tak gdzie płytki są i mało miękkich rzeczy, bo jak się przekonasz futra zedrzesz z kota na dwa nowe. Powodzenia w tej nierównej walce.
Ps.
Tak spytam dla pewności. Czy Leoś miał sprawdzoną obecność lub nie chipa, bo może to byłby jakiś trop skąd pochodzi. Z drugiej strony tak sobie myślę, po co sprawdzać, skoro go nie chcieli, to na pewno się nikt nie przyzna. Bo normalny opiekun tracąc zwierzaka na uszach staje, żeby go odnaleźć.
|
|
Śro 14:43, 20 Lut 2019 |
|
|
Boszka
Ekspert
Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 2311
Przeczytał: 11 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Masz rację Kociamamo, łazienka to świetne miejsce do czesania, bo kłaczyska nie kleją się do wszystkiego. Mój Bazyliusz tylko w wannie prosi o czesanie a Tinuś obok wanny na koszu na bieliznę.
|
|
Śro 15:55, 20 Lut 2019 |
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Dzień dobry,
Furminator, nowa nazwa do mojego słownika. Wiedziałam, że można na Was liczyć. Zapoznam się Ogona nie będę się czepiać-wolę mieć kota niż szczurka, a Leon ładny teraz ogon ma.
Linienie od lutego do stycznia to by się zgadzało. Przestają się zatem martwić, że coś robię źle i kocur traci zarost prze moje błedy.
Miałam takie wrażenie, że przez pierwsze tygodnie to z Leona mniej leciało. Ale to mogło być tylko wrażenie, a wełna pewnie nadal pod łóżkiem leży.
Czeszę go codziennie, bo oboje to lubimy. Zresztą czasami to chyba nawet dwa razy dziennie jest czesany, bo syn też bawi się w kociego fryzjera.
Jeśli chodzi o czip, to tak, było sprawdzane. Niestety nie miał. I nie ma do tej pory: w schronisku albo dają czipy albo sami to robią, ale to była szybka adopcja kota jeszcze chorego, więc czasu zabrakło. Kiedyś to zrobimy, bo chociaż Leon to wychodący tylko na balkon jest, ale jakby mu coś odpaliło i czmychnął jakimś cudem z domu, to by mi serce pękło, że nie dopilnowałam.
I niestety, nawet jeśli udało by sie odszukać poprzedniego opiekuna Leona (a z wiadomych względów nawet palcem w tym temacie nie ruszę), to sprawa raczej przegrana. Pani owa, oddając koty nie zająknęła się ani w temacie ich imion, ani dokumentów, szczepień. Nic. Nie wiem, co może się w życiu wydarzyć, żeby tak potraktować swoich kilkultelnich przyjaciół. Ale wiem za to, że dzięki temu, że Leon trafił do schroniska, to mieliśmy szansę się odnaleźć. Dleatego też ja żadnego żalu do pani owej nie żywię, wręcz przciwnie. Leon chyba już też zapomniał, mam przynajmniej taką nadzieję.
GM
|
|
Śro 18:29, 20 Lut 2019 |
|
|
BabaJaga
Ekspert
Dołączył: 18 Sty 2014
Posty: 4120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Gdańska
|
|
|
|
Jak to szczęśliwie w końcu potoczyło się życie Leonka, że trafił właśnie na Ciebie. Teraz chłopak po prostu rozkwita Z ogromnym zaciekawieniem czytam każdy Twój wpis.
|
|
Czw 17:13, 21 Lut 2019 |
|
|
Boszka
Ekspert
Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 2311
Przeczytał: 11 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Ja również z wielka przyjemnością wpadam do Leosia, bo cieszy mnie, że chłopak pomimo wcześniejszego stresu i choroby, tak dobrze trafił. Mam ogromny szacunek dla ludzi, którzy przygarniają zwierzęta w potrzebie.
|
|
Czw 17:48, 21 Lut 2019 |
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Drogie Panie,
Aż mi się ciepło zrobiło na sercu, dziękuję za miłe słowa.
Ale prawda taka jest, że Leona nie można nie kochać. Same wiecie, jak to jest z futerkami. Człowiek sobie zadaje pytanie, jak to smutno było przed?
Żaden telewizor czy inny Netflix nie potrzebny, kiedy taki stworek tupta po twoim domu. Ja, przyznaję rozklejam się na widok Leona, wszystko mu wybaczam i w ogóle to siebie, w tym stanie 'łaski' na wyczyny zwierza mego, nie poznaję. Nie denerwuje mnie, że włazi na stół-po prostu go z niego zdejmuję, czarne żakiety z białymi włosowymi ozdobami-a co to komu przeszkadza, rozsypany żwirek w łazience-no bez przesady, są większe problemy
Za to śpię w nocy, jak dziecko, co od kilku lat się nie zdarzało. I to jest na pewno jego zasługa. Więc kto tu był w potrzebie?
GM
GM
|
|
Czw 18:40, 21 Lut 2019 |
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Dzień dobry w to piękne, mroźne przedpołudnie.
Stuknęło nam 11 tygodni pożycia , więc czas na przyjrzenie się zwyczajom i rytuałom Leonim. To, że jest cienieniem prawie wiernym już mówiłam. Wiem, że dla Was to żadna niespodzianka, bo macie Ragdolle. Mnie ciągle to zachwyca.
Kiedy wracam z pracy, powitam rodzinkę, zwykle idę się pokazać Leonowi. Teraz często zastaję go na łóżku gotowego do głaskania. Czasami sam wychodzi do mnie pierwszy, jak za długo musi czekać, bo jestem zajęta takimi nieistotnymi dla kota sprawami, jak na przykład rozpakowanie zakupów, czy pilne wstawienie prania, bo ‘mamo, ja potrzebuję na już, przepraszam, zapomniałem wcześniej, pomóż!, a wyschnie?’ .
Wtedy Leon jest pierwszy u mnie.
Wieczorami głaski, spanie, czesanie i trochę jedzenia, najlepiej smaczków. Skubany, jak słyszy tylko dźwięk szuflady, to w sekundę z najgłębszego snu się wybudza i jest przy nodze. I, żeby nie było, tylko TEJ szuflady, inne go nie obchodzą, a one przecież wszystkie na takich samych okuciach…
Koło dziewiątej/dziesiątej w nocy zaczyna się pora zabawy. I nie ma że boli . Przychodzi się łasić, strzela baranki, ale uszka już jakby nieco niżej. Nawet synkowie już wiedzą, że teraz głaskać kota można, ale będzie z zębami. Tak Leon komunikuje, pobaw się ze mną, weź wędkę, albo co tam masz i się pobaw.
Po czym, osiągnąwszy satysfakcję z udanego polowania, posilony kolejnymi smaczkami (dzięki kociamama za radę), Leon próbuje mnie przekonać (według ustawień swojego zegara, a jego zegar się zdecydowanie śpieszy , należy tu dodać), że czas na spanie. Upomina i przypomina, że to już. Potem się poddaje i czeka, śpiąc tuż tuż obok na oparciu kanapy albo krześle, aż wskazówki mojego zegara wejdą w pole ‘noc’. Jak tylko następuje synchronizacja czasów, dosłownie dwa kroki za mną podąża cień i z gazelową wręcz gracją wskakuje na swoje posłanie na łóżku. Tak zaczyna się zawsze-Leon na swoim kocyku, po lewej. Czasami jeszcze, kiedy przekraczam dozwolone, samotne dwie minuty w łazience, opuszcza łoże i oczekuje pod drzwiami tejże, i nie, nie w ciszy wcale-zwykle drapie i miauczy, żeby go wpuścić. Przy czym, jak już go wpuszczę , to tylko sprawdza, czy jestem i wychodzi. Ja zamykam drzwi i za chwilę powtórka z rozrywki.
Rano, mocno przed siódmą, słyszę charakterystyczne kroki-Leon idzie na śniadanie. Wraca po chwili, bo jak wiecie, on nie bardzo lubi jeść, więc niewiele czasu na to poświęca. Wraca, oblizując pyszczek i próbując wydłubać resztki chrupków z czeluści żuchwy. Jeden miauk, ‘posuń się’, co z przyjemnością czynię i kot już jest koło mnie-zawsze rano po prawej. I wtedy zaczyna się najtrudniejsza dla mnie pora dnia. Leon zwija się w pozycję ‘pies śpi’*, albo, dla odmiany, wyciąga się po całości, wszystkie kończyny, ogon i pysk i wtedy mam, albo krewetkę, albo półtora metra przytulonego kota, do głaskania. Futerko ślicznie wymyte, aksamitne, kot oczy zamglone, czekając na czułości.
No i jak ja mam wstać do pracy?! Jak?
Tak jest codziennie. Mam nadzieję, że właśnie te poranki zawsze takie będą.
Chociaż dzisiaj Leon mnie wybawił od codziennego dylematu: wstać, czy urlop na żądanie
Otóż, po obowiązkowej porcji głaskania, drapania i czułych słówek, jakieś piętnaście minut po tym, jak telefon wydzwonił mi ostatnią drzemkę, Leon zszedł na podłogę i poprosił, stukaniem łapką w szybę, o wypuszczenie na balkon Oczywiście jego życzenie, dla mnie rozkazem.
Tylko dzięki temu mam szansę utrzymać stanowisko pracy. Leonie drogi, oby ci się zawsze rano na balkon chciało .
Pozdrawiam Was serdecznie
GM
*’pies śpi’- pozycja znana doskonale naszej całej rodzinie. Syn młodszy, wtedy może czteroletni, poczuł po raz pierwszy i ostatni, jak na razie, wenę artysty. Był w swoim pokoju sam, może z pięć minut, cały czas na naszym podsłuchu. Po czym wyszedł do nas i powiedział, a mówił jeszcze mniej niż Leon je, ‘pie(s)pi’. Zaniepokojeni nieco (nie mieliśmy żadnych zwierząt) udaliśmy się do pokoju. A tam na całej ścianie, do wysokości kochanego ciałka malucha, wymalowane kredkami świecowymi były takie mocno domknięte szóstki- „pies śpi”. Dla miłośników owoców morza-krewetki. Dwa dni ścieraliśmy je gumką, bo samo malowanie nie było skuteczne.
Ostatnio zmieniony przez GosiaM dnia Pią 13:41, 22 Lut 2019, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Pią 12:38, 22 Lut 2019 |
|
|
kami7
Początkujący
Dołączył: 21 Paź 2018
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Ziggy też ma te mruczące rytuały - codziennie o którejś w nocy ( nie patrzyłam jeszcze ani razu na zegarek o której) budzi się- a śpi z nami w łóżku- i przychodzi do mnie na mruczenie. Trwa to baaardzo długo, ja tylko półprzytomnie go głasiam z zadowoleniem Ociera się jeszcze pyszczkiem o mój nos z każdej strony ( aż czuje ząbki na nosie ) i czasami nawet łapie mnie bardzo leciutko pieszczotliwie kłami za nos Wiem że mam może za duży, trzeba skrócić - albo on chce mi piercing zrobić kiedyś ? Rano jest tak samo, też mruczando na dzień dobry Wspaniałe te kociaki <3
Leoś też Ragdoll w pełni A taki duży kociak to pewnie więcej ciepła daje niż cały kaloryfer!
|
|
Pią 20:55, 22 Lut 2019 |
|
|
GosiaM
Ambitny
Dołączył: 10 Gru 2018
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Kami,
A daje, daje. Farelka jakich mało i jeszcze wydająca miłe dla ucha dźwięki. Koty powinny być przepisywane na receptę, jako najbardziej skuteczny i zdrowy dla człowieka środek antystresowy i poprawiający nastrój. Żaden tam prozak (chociaż ten chyba już wycofany). Mruczący kot proszę pani/pana, dawkowanie według potrzeby, ilość opakowań; jedno, dwa lub ile tam futerek do głaskania pan/i potrzebuje.
Znowu mi się przytrafił wyjazd. Tym razem moje chłopaki zostały z Leonem. Dali sobie radę. Co prawda zniknął cały zapas smaczków z magicznej szuflady, ale za to jaką sztamę chłopaki mają!
Należy tu wspomnieć, że Leon waży 5,5 kilograma, dzisiaj to oboje sprawdziliśmy. Bo, wiecie, ja się nie chcę nigdy ważyć, bo jestem niezadowolona z wyniku, więc sama staję na wagę tylko na chwilunię, żeby nie za bardzo się zdenerwować i od razu biorę kota i ważymy się razem. Wynik mniejszy odejmuję i większego i mam masę Leona. O swojej szybko zapominam i wszyscy szczęśliwi.
Pięć i pół kilo znaczy, że zrobił prawie 20% masy więcej w stosunku do dnia zero, kiedy to opuszczał schronisko. Przypuszczam, że karmienie smaczkami ma w tym swój udział. Swoja drogą, cena tego specyfiku poraża, 350 PLN/kg… Skład ekstra, sam kurczak. Zastanawiam się, czy jest jakiś sposób, żeby zrobić podobne samemu. Nie dysponuję technologią Cosmy, ale poszperam w internetach, a nóż, ktoś na coś wpadł.
Wyjeżdżając znowu miałam to przykre uczucie, że Leona zostawiam. Bo dużym człowiekom to można wyjaśnić, że spoko luz, mama wraca za 4 dni. A kotu jak? Jeszcze jak na złość pakował mi się do walizki. Jako pierwszy i ostatni-do pustej i do pełnej. Tylko ogon nieopatrznie na zewnątrz zostawiał. I chodził za mną cały czas , i patrzył, jak kot ze Sherka, tymi ślipiami: nie zabierzesz mnie?
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Jasne, że koloryzuję i personifikacja się tu kłania, jak wół, ale koto-pies Leon ma niewątpliwie zwiększoną czułość na szykujące się zmiany.
Być może to za sprawą jego życiowych doświadczeń, a być może to cecha typowo ragdollowa?
Wracając jeszcze na chwilę do tematu wagi. Ile powinien ważyć dorosły, całkiem spory pięciolatek?
Na forum jest wiele informacji, ale raczej dla kociąt i kociej młodzieży, a taki mocno dojrzały osobnik? 6-7 kilo będze dobrze?
GM
|
|
Czw 12:35, 28 Lut 2019 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|