Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Bo wszystkie koty nasze są....
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » KOT DOMOWY i INNE ZWIERZAKI Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Bo wszystkie koty nasze są....
Autor Wiadomość
Farmaceutka
Początkujący



Dołączył: 29 Sty 2011
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
Świetne !!! Lekkie pióro i ciekawe prowadzenie akcji. Bardzo zaskoczyła mnie rozległa znajomość nazw i faktur materiałów (czyżby architekt wnętrz?) mój mąż dzieli materiały na miłe i niemiłe w dotyku Pozdrawiam Ola
Śro 8:23, 23 Mar 2011 Zobacz profil autora
szubunkin
Początkujący



Dołączył: 15 Mar 2011
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
Farmaceutka napisał:
Świetne !!! Lekkie pióro i ciekawe prowadzenie akcji. Bardzo zaskoczyła mnie rozległa znajomość nazw i faktur materiałów (czyżby architekt wnętrz?) mój mąż dzieli materiały na miłe i niemiłe w dotyku Pozdrawiam Ola


Bardzo serdecznie dziękuje za wszystkie miłe słowa i komentarze Wesoly
Niestety nie jestem architektem wnętrz tylko inżynierem budowlanym Wesoly
Dzięki moim hobby już w niejedną dziedzinę zabrnąłem, i baaaardzo różne informacje tkwią w mojej głowie.
Obecnie doładowuję szufladkę o ragdollach Wesoly
Czasami moja żona twierdzi nawet,że mam w głowie setki niepotrzebnych i nieprzydatnych informacji (czytaj - śmietnik)
W najbliższym czasie postaram się wypuścić kolejną część Wesoly
Czw 9:44, 24 Mar 2011 Zobacz profil autora
Farmaceutka
Początkujący



Dołączył: 29 Sty 2011
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
Fajnie! Czekamy z niecierpliwością
Czw 16:46, 24 Mar 2011 Zobacz profil autora
irena
Doświadczony



Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 1080
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Pisz, pisz i jeszcze raz pisz.


Cudnie "opowiadasz"!






Pią 0:55, 25 Mar 2011 Zobacz profil autora
szubunkin
Początkujący



Dołączył: 15 Mar 2011
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
1. ARTEMIS
1.3. TRUDNY OKRES


Zmiana atmosfery w mieszkaniu stała się delikatnie wyczuwalna....
Nie chodziło tu bynajmniej o to, że przyszła wiosna i częściej się wietrzyło mieszkanie Mruga co to, to nie!
Najpierw powalająca bryza "swoistego zapachu" zaczęła unosić się znad kuwety.
(Dla niewtajemniczonych - określeniem "swoisty zapach" chemicy nazywają najbardziej śmierdzące związki i odczynniki.
PS. pozdrawiam panią od chemii z LO :*)

Tak jak w przypadku porządnej autopsychoterapii - przeszedłem wszystkie etapy...
WYPARCIE
Pierwsze uruchomiły się odruchy obronne w stosunku do Artiego! "Przecież tu wcale nie śmierdzi" - powtarzane w myślach jak mantra, nie potrafiło stłumić zapachu wydobywającego się znad kuwety... Łapałem się na tym - że przekonywałem dziadka że się myli i zapachu żadnego w domu nie ma.
Pewnie kupiłem zepsuty odświeżacz powietrza albo coś zjełczało w kuchni.
Wszystkie pomysły były lepsze od myśli że troszkę ponad półroczny kociak zaczyna podśmierdywać!
NEGACJA
Kiedy zapach postanowił wyjść naprzeciw mojemu zdrowemu rozsądkowi... zdrowy rozsądek pojechał na wakacje!
Chyba najgorsze co mogłem w tamtym momencie zrobić - to zanegować tak oczywisty fakt, że mały kociak - tak rozkosznie baraszkujący przez te kilka miesięcy, zaczyna dorastać... Nie wiem co wywoływało większą panikę - to że maluch staje się "dorosły" czy to że ukrócą się: beztroskie atakowania kapci, grzmocenie łapką w bombkę choinkową, czy ataki znienacka - wyskok zza drzwi z pełnym najeżeniem i zabawno-zaczepnym obłędem w oczach
W moim przypadku, panika związana z zaistniałą sytuacją, objawiała się w obsesyjnie częstym wymienianiu zawartości kuwety, podmywaniu kota (niestety - z perspektywy czasu brzmi to fatalnie) oraz inwestowaniem w coraz wymyślniejsze dezodoranty i odświeżacze powietrza.
Aktem desperacji w moim wydaniu było bieganie za kotem z dezodorantem i odświeżanie powietrza w ślad za nim. Teraz wiem ile zabawy musiał mieć mój dziadek - patrząc na moje poczynania jako bezstronny widz!
DEPRESJA
Depresja nie trwała długo. Może nawet to za duże słowo, aby opisać ten stan, w którym się znalazłem.
Pewnie gdybym był kobietą, wizja tego,co miałem zgotować mojemu pupilowi nie była by, aż tak przerażająca , ale mężczyzna odbiera takie sytuacje bardzo osobiście. Wyobrażenia jak po tym wszystkim - co nieuchronnie miało się zbliżać - będzie się czuł Artemis, jaki będzie miał do mnie żal, a może nawet mnie znienawidzi - wpędziło by każdego właściciela kota płci męskiej - w daleko posuniętą nerwicę połączoną z bezsilnością i współczuciem dla zwierzęcia.
Z czasem ze wszystkich tych uczuć zaczyna dominować właśnie bezsilność i strach -że albo ja się uduszę, albo kot wypadnie przez otwarte na oścież okno i na łeb na szyję zleci z trzeciego piętra na chodnik pod blokiem!!!
Ten dylemat doprowadził mnie do następnego kroku...
AKCEPTACJA
Wiedziałem co trzeba zrobić, choć zapewne jego ból, był by moim bólem.
Artemis powiedział by pewnie - "a weź sobie ten ból w ch...rę".
Ale po pierwsze nie potrafi mówić a po drugie - byłby za dobrze wychowany aby zakląć!
Pogodzenie się z losem (oczywiście kocim, ze swoim bym się tak łatwo nie pogodził!!), skutkowało zapoznaniem się z lecznicami i opieką weterynaryjną w najbliższej okolicy.
Okazało się że jako właściciel byłem bardziej wybredny w wyborze lecznicy, niż byłem jako maturzysta w wyborze kierunku na studia.
Za pierwszym podejściem wykluczyłem wszystkie lecznice prawobrzeżnej Warszawy. Do dnia dzisiejszego nie wiem, czym się kierowałem. W każdym razie stwierdziłem że lecznica godna mojego kota, a właściwie jego "klejnotów" musi byś z Centrum.
Jakby lokalizacja gwarantowała profesjonalizm usług.
Po długim wybieraniu lecznic, i odrzuceniu wielu kandydatów do "łapy" mojego kota... w końcu wybrałem.
Mój pierwszy telefon do lecznicy o mało nie powalił mnie trupem!
Lekarz stwierdził że kot jest za młody na kastracje - bo jeszcze mu wszystko "nie dojrzało" i trzeba poczekać aż kot będzie miał rok!!
Nie dojrzało??? A co to śliwki mirabelki?? Po tylu staraniach i walce z własną psychiką - taką informację należało opić. Pytanie tylko czy w takiej chwili męski właściciel kocura, pije z żalu i rozczarowania czy ze szczęścia i odroczenia nieuchronnego.

Okazało się po ok. dwóch tygodniach, że w tych sprawach mój kocur postanowił pójść mi na rękę, w sposób najmniej oczekiwany...
Nie 1:29, 27 Mar 2011 Zobacz profil autora
Lindusia
Ekspert



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 2906
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: łódź

Post
Wciagają mnie Twoje opowieści jak dobre wino ....

czekam z zapartym tchem na jeszcze Ya winkles
Nie 12:20, 27 Mar 2011 Zobacz profil autora
Krysiulk
Doświadczony



Dołączył: 08 Wrz 2010
Posty: 1453
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
No mój drogi trzeba Ci przyznać, że napięcie to Ty umiesz stopniować! I jak ja mam teraz wytrzymać do następnej części? Jezyk
Nie 14:21, 27 Mar 2011 Zobacz profil autora
kociamama
Legendarny Kociarz



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 15121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

Post



Za dalszy ciąg.
Nie 14:43, 27 Mar 2011 Zobacz profil autora
kamisia
Legendarny Kociarz



Dołączył: 24 Cze 2008
Posty: 9151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
szubunkin napisał:
[

Okazało się po ok. dwóch tygodniach, że w tych sprawach mój kocur postanowił pójść mi na rękę, w sposób najmniej oczekiwany...



I co dalej !!!...... cierpliwość nie jest moją mocną stroną Rolling eyes
szubunkin ulituj się pliss Padam Padam Padam Padam Padam Padam Padam Padam Padam Padam Padam Padam Padam
Nie 17:04, 27 Mar 2011 Zobacz profil autora
astonia
Ambitny



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Post
Rotfl
I co Ty najlepszego zrobiłeś ? Człowiek się na chwilę wyciszy, a tu znów dawka świetnej opowieści urwana w najlepszym momencie
Pon 8:22, 28 Mar 2011 Zobacz profil autora
szubunkin
Początkujący



Dołączył: 15 Mar 2011
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
Bardzo dziękuję za zachętę i mam nadzieję, że moja historia pozwoli czytającemu na chwilę relaksu.
Przepraszam ze przez moment nie będzie dalszej części, ale mam do piątku wydanie projektu w pracy i nie mam możliwości aby poświęcić troszkę czasu na dalszą część.
Proszę o odrobinę cierpliwości
Śro 8:30, 30 Mar 2011 Zobacz profil autora
emanka
Ambitny



Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
super opowieść, brakuje jeszcze wzmianki o ragdollku z avatara Mruga
Śro 12:26, 30 Mar 2011 Zobacz profil autora
Joanna N.
Ambitny



Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bruksela

Post
masz lekki pioro ,czyta sie wysmienicie
Śro 12:40, 30 Mar 2011 Zobacz profil autora
szubunkin
Początkujący



Dołączył: 15 Mar 2011
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
1. ARTEMIS
1.3. OCZEKIWANIE NIEUNIKNIONEGO


Maj to mój ulubiony miesiąc. Nie tylko dlatego, że jest długi, majowy weekend, podczas którego wypadają moje urodziny. Miesiąc ten kocham przede wszystkim ze względu na zapachy. Zaczyna się delikatnym i intrygującym aromatem konwalii by finiszować upajającym i dominującym zapachem bzu (niektórzy nazywają go lilakiem). Ciepłe, słoneczne dni, z bardzo miłą temperaturą w okolicach 15°C i śpiewem ptaków – to jest to, co tygrysy lubią najbardziej! W moim domu właśnie takie dwa tygrysy delektowały się tym wspaniałym okresem w życiu! Dla pierwszego – była to dwudziesta enta majówka, pozwalająca na kontestację najpiękniejszego miesiąca w roku. Dla drugiego – była to pierwsza majówka w życiu!
Dawno nie widziałem takiego wybuchu radości i eksplozji energii jak u Artemisa.
Polowanie i czajenie się na wróble, które radośnie ćwierkały wychowując młode w gnieździe pod oknem, było zajęciem kota na pełen etap.
Ale wracając do zapachu….
Nic nie zapowiadało że ten maj będzie taki sam jak w zeszłych latach. Artemis zaczął pod koniec kwietnia znaczyć teren, po czym mój nos zdopingował mnie do telefonicznego szturmu lecznicy weterynaryjnej. Dowiedziawszy się, że aby zabieg był pewny, należy poczekać aż kot skończy rok. Przeżyłem zawód.
Jednak Artemis, ze zwiększoną częstotliwością podmywany, rugany za smrodzenie i zdopingowany częstszą niż zazwyczaj wymianą żwirku, postanowił się nade mną zlitować.
Kot zaczął się wylizywać tam gdzie najbardziej podśmierdywał. Nie wiem czy litość dla właściciela tak na niego podziałała, ale w ciągu dwóch tygodni zapach w domu ustąpił.
Owszem kuweta śmierdziała jak dawniej, a można by powiedzieć, że nawet dwa razy bardziej niż normalnie, ale za to w mieszkaniu znów można było wziąć głębszy oddech i poczuć zapach konwalii Wesoly.
Kot poczciwie wylegujący się na parapecie, w promieniach majowego słońca, mrużący oczy i mruczący serenady z zadowolenia, to był widok który potrafił zjednać mu każdego.
Co więcej Arti miał od małego zdolności do zjednywania sobie sympatii u ludzi.
Czwartkowe spotkania brydżowe moich kumpli ze studiów, zawsze zaczynały się od przywitania się z kotem, który wesoło i bez najmniejszych obaw, podchodził do nowoprzybyłych. Napomnę tylko, że w śród brydżystów byli nie tylko miłośnicy, ale również osoby które za kotami nie przepadały. Po dwóch spotkaniach – kot kupił sobie wszystkich. Nie był nachalny, ale z każdą osobą złapał swoisty kontakt, wiedząc podświadomie na ile z daną osoba może sobie pozwolić. Niektórzy byli uprzywilejowani i kot wskakiwał im na kolana, inni dostąpili zaszczytu obtarcia się kota o nogawkę. Wszyscy polubili Artiego.
Niestety nie we wszystkich strefach życia kota było tak sielankowo.
Pewne symptomy były niepokojące i na tamten czas zacząłem się poważnie obawiać o jego zdrowie.
Pią 17:01, 08 Kwi 2011 Zobacz profil autora
kamisia
Legendarny Kociarz



Dołączył: 24 Cze 2008
Posty: 9151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Świetnie czyta się te twoje opowiadania .
Z wielką niecierpliwością czekam na kolejne odcinki .
Jeśli kiedyś postanowisz wydać te opowiadania w formie książki ,to ja pierwsza ustawię się po nią w kolejce .
Pią 18:10, 08 Kwi 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » KOT DOMOWY i INNE ZWIERZAKI Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin