Autor |
Wiadomość |
nika
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
|
|
|
butterfly2101 - ogromnie się cieszę, że nakreśliłaś sylwetkę autora artykułu. Nie znałam jego ciekawych teorii - nawet nie wiem, czy chcę je poznać
|
|
Nie 23:49, 15 Lis 2015 |
|
|
|
|
Raggato
Ambitny
Dołączył: 09 Lip 2011
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa, Częstochowa
|
|
|
|
Z ciekawości przeczytałam sobie ów artykuł vel wypowiedź...........
I brak mi słów.... To aż dziwne że "weterynarz" go stworzył - tak mało w nim sensu, przytoczenia konkretów, wyników badań opracowań etc... za to dużo pisania o hodowaniu i rozmnażaniu zwierząt, związkach etc...
Od prawie 5 lat kastrujemy koty - wczesna kastracja i jak do tej pory ani jeden nie miał najmniejszych problemów zdrowotnych...
|
|
Sob 22:29, 21 Lis 2015 |
|
|
SylvieM
Ekspert
Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 3043
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Butterfly- kastracja kotów w tak młodziutkim wieku budzi wiele wątpliwości. Nie interesuje mnie, co ten pan mówi na inne tematy. Mnie interesuje ten konkretny wątek. Widzę,że odrobiłaś zadanie domowe i piszesz pracę magisterską na temat tego Pana. Ja nie mam takiej ochoty. Na dzień dzisiejszy mam swój poglad na temat chirurgicznej ingerencji w tak małe ciałko. Myślę,że chyba mogę mieć jeszcze swoje zdanie i nie na miejscu jest wytykanie mi ,że ,, JAKO HODOWCA" bo mnie to trochę irytuje i za chwilę rozwiąże mi się język i tu napiszę , co TY JAKO HODOWCA....więc nie obrażajmy się , bo nie o to chodzi. Chodzi o to ,że czasami potrzebna jest równowaga podczas różnych wypowiedzi nawet jeśli ludzie się z tym nie zgadzają. Za chwilę wmówimy ludziom,że usypianie malucha i cięcie go w 12- 13 czy 14 tygodniu i jego rekonwalescencja to wręcz błogosławieństwo dla niego.
Nie oszukujmy się - my hodowcy robimy to tylko po to,żeby zabezpieczyć się przed oszustami, którzy nasze kociaki wykorzystają do pseudohodowli. I to niestety jedyny powód. Nie ma innego. Nie krytykuje hodowców za to. Być może i ja poczuje się kiedyś oszukana i zacznę to robić, ale nie wmawiajmy ludziom głupot.
|
|
Śro 20:22, 25 Lis 2015 |
|
|
nika
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
|
|
|
| |
Nie oszukujmy się - my hodowcy robimy to tylko po to, żeby zabezpieczyć się przed oszustami, którzy nasze kociaki wykorzystają do pseudohodowli. I to niestety jedyny powód.. |
Nie zgodzę się z Tobą.
Zabieg wczesnej kastracji wykonuję głównie dla dobra kota.
Znam zbyt wiele przypadków, gdy wraz z rozwojem hormonalnym kociak gubił całą swoją słodycz i stawał się kocim nastolatkiem z „muchami w nosie". Zdarzały się incydenty znaczenia moczem, ucieczek z domu, niechcianych ciąż i w konsekwencji bezdomność lub schronisko, albo przykre incydenty.
W dzisiejszych czasach mało kto ma czas na cokolwiek. Niewielu pamięta, aby w terminie wykonać zabieg kastracji. Ludzie nie mają czasu odwiedzić własnego stomatologa, więc jak mają pamiętać o kastracji kota ? I nie o złą wolę tu chodzi, tylko o zwykłe niedopatrzenie.
Większość woli kupić z hodowli kociaka już po kastracji, aby mieć "z głowy" kolejny obowiązek.
Nie traktuje ludzi jak potencjalnych oszustów. Wczesna kastracja wykonana przed odbiorem z hodowli ma cała masę plusów.
Bywa jednak, że ktoś odbierze z mojej hodowli kociaka bez kastracji - staram sie przypominać o wykonaniu zabiegu, tłumaczę jakie to ważne, ale nie podejrzewam działania z zamysłem w kierunku powiększenia kociej populacji.
|
|
Śro 23:11, 25 Lis 2015 |
|
|
SylvieM
Ekspert
Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 3043
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Przepraszam nika , ale nie krytykuje kastracji. Ona jest w porzadku, tylko niestety nie u maluszka, który i tak ma ciężko, bo jest dwu czy trzykrotnie odrobaczany, dwa razy szczepiony i jeszcze jakby tego było mało, cięty- i to wszystko jest skumulowane. A na dodatek kotek po tym wszystkim jest tak szybko wydawany do nowego domu. Uważam,że maleństwo najpierw musi poradzić sobie ze szczepieniami, stresem związanym z nowym domem, nabrać sił i się rozwinąć. Kiedy się to już stanie - można brać się do zabiegu. Jednak cały czas jestem przekonana,że natura nie jest głupia i wyposażając nas w pewne rzeczy, wiedziała co robi. I tak już mocno ingerujemy w ich życie, dajmy im przynajmniej te 6-8 miesięcy na rozwój. Miejmy na względzie raczej ich dobro niż ludzka wygodę.
|
|
Śro 23:38, 25 Lis 2015 |
|
|
roene
Ekspert
Dołączył: 10 Lis 2012
Posty: 2217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk
|
|
|
|
Ja nie robię tego bo "poczułam się oszukana". Od pierwszego miotu kastruję malce i to nie dlatego że boję się ich wykorzystywania, bo gdy już decyduję się powierzyć moje dziecko pod czyjąś opiękę jestem pewna ze będzie to opieka dobra. Chociaż oczywiście jak wszędzie uważam ze konieczne jest jednak ograniczone zaufanie.
Bałam się zabiegów u malców, przyznaję że przekonała mnie za pierwszym razem Wiola z Raggato. I Jestem jej bardzo wdzięczna. Nikt nie podważa sensu kastracji. Skoro i tak zabieg musi być wykonany i jestem o tym pewna (a przyszli włascicele mimo miłości do malca nie wiedzą wszystkiego co wiem ja. Nie wiem czy jakiś "mądry" weterynarz nie każe czekać zbyt długo i nie doprowadzi to do ropomacicza) to wolę dopilnować tego osobiście. Ragdoll dojrzewa DWA LATA a nie 6 miesięcy. Zwlekanie z kastracją do pierwszej rui czy dokąd tak sobie ktoś wymyśli nic nie zmieni. I tak musimy wykastrować kocie dziecko. I dskonale wiem że to nie jest łatwe. Że to trochę wybór mniejszego zła - bo to jednak operacja. Ale gdy wykonuję ją u siebie wiem
a) że BĘDZIE wykonana
b) że wykona ją świetny weterynarz
c) że osobiście dopilnuję rekonwalescencji
Czasem kocurki dojrzewają szybciej i zanim właściciele zaczną myśeć że czas na kastracje to delikwent może zacząć znaczyć moczem całe mieszkanie
Czasem kicia nie doczeka do kastracji bo uciekanie i zajdzie w ciążę. Lub nabawi się ropomacicza.
czasem nowi właścicele tak "kochają" swoje kotki że bojąc się (bezpodstawnie) że je stracą przy zabiegu odkładają go zbyt długo - a to naprawdę grozić może nawet śmiercią.
każdy może mieć swoje zdanie, nie mogę powiedzieć kto ma rację bo wiem że jest zbyt mało szczegółowych badań naukowych w tym kierunku.
Ale zarówno u mnie jak u wielu innych hodowców malce po kastracji
a) dochodzą szybciej do siebie niż starsze
b) szybko zapominają "traumę" - w zasadzie na drugi dzień już brykają. Podczas gdy moja dachowa kotka kastrowana już dorosła przez długie miesiące bała się dotykania po brzuszku
c) rozwijają się na wspaniałych i zdrowych towarzyszy
|
|
Śro 23:45, 25 Lis 2015 |
|
|
SylvieM
Ekspert
Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 3043
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
roene, dziewczyny z mojej hodowli jeszcze tego samego dnia po kastracji tak brykały,że musiałam poprosić właścicielkę ,żeby położyła drapak.
Chodzi tylko i wyłącznie o małe ciałko, maluteńkie narządy , częste niezstąpienie jąder u kocurków, w końcu i o narkozę, a także o stosunkowo za krótki czas pomiędzy szczepieniami , zabiegiem a wydawaniem kociaka. Jak myślisz, dlaczego trzeba szukać weterynarzy, którzy wykonują ten zabieg na tak małych kociakach. Dlaczego nie ma ich wielu ( zresztą sama jesteś po strasznych przygodach z wetami, którzy nie widzieli na usg nie wykształconych martwych płodów, więc o jakich świetnych wetach mówisz)
Roene- same mamy kotki hodowlane i nie przypominam sobie, aby któraś w wieku 8 miesięcy dostała ropomacicza, skoro przed 9 nie powinno się ich rozmnażać, więc można tą teorię śmiało obalić i nie straszmy nią ludzi. Róbmy swoje, ale nie puszczajmy w świat dziwnych teorii.
|
|
Czw 0:10, 26 Lis 2015 |
|
|
roene
Ekspert
Dołączył: 10 Lis 2012
Posty: 2217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk
|
|
|
|
Słuchaj, nie mam ochoty na spory. Kastracja w normalnym wieku nie jest strasznym złem - wykonywana z powodzeniem wiele razy. Nie potrafię ocenić który zabieg jest lepszy. Dla mnie wszystkie zagrożenia wczesnej kastracji ma też kastracja normalna. Każdy może mieć zdanie swoje i postępować tak jak w jego przekonaniu jest najlepiej.
Wypowiadam się tu tylko dlatego. Ze napisałaś:
"
Nie oszukujmy się - my hodowcy robimy to tylko po to,żeby zabezpieczyć się przed oszustami, którzy nasze kociaki wykorzystają do pseudohodowli. I to niestety jedyny powód. Nie ma innego. Nie krytykuje hodowców za to. Być może i ja poczuje się kiedyś oszukana i zacznę to robić, ale nie wmawiajmy ludziom głupot"
Nie wypowiadaj się w imieniu wszystkich hodowców (w tym moim) bo to nie prawda. Ja robie to z innych powodów które wymieniłam. Może się mylę. Ale ja w to wierzę i robie to bo uważam ze to dobre dla kotów.
Możesz mieć inne zdanie, szanuje je i uważam za równie sensowne i podparte argumentami. Ale nie wypowiadaj się za mnie.
|
|
Czw 7:44, 26 Lis 2015 |
|
|
abgrund
Ambitny
Dołączył: 24 Cze 2015
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Nie wiem jak w przypadku kotek, ale moj pierwszy kocur byl kastrowany jako okolo 9 miesieczny kot. Okolo, bo to byla nasza znajda kochana. Po zabiegu bardzo szybko do siebie doszedl. Najbardziej bolala go 3 dniowa kwarantanna domowa. Teraz Leon w grudniu skonczy 6 miesiecy. w umowie mam zapisane, ze wlasnie wtedy powinnam wykonac zabieg kastracji. Bylam u najlepszego weterynarza w miescie, powiedzial ze nie wykastruje go wczesniej niz w 8 miesiacu zycia kota. Z ciekawosci zadzwonilam jeszcze do jednej lecznicy, ktorej ufam. Tam tez zaden weterynarz nie podejmie sie kastracji wczesniej. 6 miesiecy to moze nie tak wczesna kastracja, jak kastracja w 4 miesiacu zycia kota, ale i ona budzi wątpliwosci.
A skoro wczesna kastracja jest stosunkowo młoda, a tradycyjna sprawdzona, weterynarze doswiadczeni w przeprowadzaniu wlasnie takiej,to jest sens szukania weterynarza,ktory podejmie sie takiej kastracji?
W przypadku kocurkow raczej watpie, by opiekun zawalil sprawe, chyba ze nie jest swiadomy konsekwencji takiego zaniedbania, bo zapach jest na prawde nie przyjemny. Tym bardziej, ze na kastracje wystarczy sie umowic. Zawiezc kota na wyznaczona godzine i odebrac po zabiegu. To nie to samo co czekac pod gabinetem na swoja kolej, badz czekanie i zapisywanie sie na za 3 miesiace jak nie wiecej u lekarza pod szyldem NFZ. a mysle, ze glownie z tego powodu ludzie zaniedbuja swoje zdrowie.
|
|
Czw 8:58, 26 Lis 2015 |
|
|
solea
Ekspert
Dołączył: 19 Lut 2014
Posty: 2861
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
|
|
|
Ja mam mieszane odczucia, jednak nie o tym.
W Polsce mała liczba lekarzy wet. ma doświadczenie przy pracy na tak małych narządach, jak u 12 tyg. kociaka, dlatego niewielu podejmuje się wczesnej kastracji. Mój wet. mówi, że praca na wykształconych narządach (od 6 miesiąca) jest po prostu łatwiejsza dla lekarza, dokładnie widzi, co ma wyciąć i jest mniejsze ryzyko, że coś tam zostanie (szczególnie w przypadku kotki).
|
|
Czw 12:03, 26 Lis 2015 |
|
|
butterfly2101
Ekspert
Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 2580
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
W zasadzie nie mam już nic dodania, Nika i Roene wyczerpały temat. Nawiążę tylko do stwierdzenia że niewielu wetów wykonuje zabieg wczesnej kastracji. Z moich rozmów podczas poszukiwania zaufanego weterynarza wyciągnęłam wniosek że niestety wielu z nich zwyczajnie nie czuje się na siłach , brak im zdolności i dobrego sprzętu. Czasami nawet wiedzy na temat narkozy. Niestety wielu weterynarzy szczególnie w mniejszych miejscowościach na co dzień zajmuje się przeważnie szczepieniami a sporadycznie trafiają się im większe zabiegi , stąd też niepewność co do zabiegów wymagających dużej precyzji. Argument iż przy tak małym organie łatwo coś ominąć mnie nie przekonuje! W dobie operacji na dzieciach znajdujących się jeszcze w brzuszku mamusi takie stwierdzenie jest śmieszne , jednak rozumiem fakt iż nie każdy lekarz może się takiej operacji podjąć i zapewne w przypadku kastracji 14 -15tyg kociaczka jest podobnie. Niestety czasami większym zagrożeniem niż kombinowane argumenty dotyczące wczesnej kastracji jest niekompetencja weterynarzy i to nawet takich którzy zabieg wykonują u niby rozwiniętych 6-8 miesięcznych kociaków( Jak wspomniała Roene czy w 15 tyg. czy w 6 miesiącu ragdoll nie jest dojrzały . W zeszłym roku nowa rodzina mojego kociaka przeszła tragedię zanim trafiła do mnie , stracili koteczkę przez powikłania po kastracji, zabranie kociaka już po zabiegu , wygojonego i zdrowego było dla nich ogromnym szczęściem i pozwoliło uniknąć olbrzymiego stresu. Nie dalej jak dzisiaj rano odbyłam miłą rozmowę tel. Pani szuka kociaczka , nie śpieszy się bo jeszcze przeżywa śmierć poprzedniego który zmarł po podaniu zbyt dużej dawki narkozy podczas kastracji. To właśnie takie sytuacje utwierdzają mnie w przekonaniu że mając zaufanego weterynarza robię dla moich kocich dzieci wszystko co mogę żeby zabezpieczyć je przed takimi przypadkami.
|
|
Czw 22:47, 26 Lis 2015 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|