Autor |
Wiadomość |
kesja
Pasjonat
Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecinek, woj.zachodniopomorskie
|
|
|
|
Bazylio - bardzo Tobie dziekuje za ciepłe słowa.
Moze tez cos powiem o sobie.
Dla mnie momentem przełomowym stało sie urodzenie drugiego miotu gdzie miałam "pod górkę" - jeden kotek urodził sie martwy a drugi zalany i siedziałam dwie noce i ratowałam ją.
wtedy dotarło do mnie z całą mocą że coś co zaczęłam jako hobby to nie tylko miłei przyjemne wychowywanie futerek. To ODPOWIEDZIALNOSC. Za wszystko. I powiem szczerze ze ogrom tego troche zastopował moje rózne chciejstwo i plany. Zaczęłam przeliczać zamiary na siły rzeczywiste. Dlatego mam tylko dwie kotki, dlatego moja malutka hodowla będzie malutka, bo w momencie kastracji obu panien zawieszę ją do momentu kiedy sytuacja zyciowa pozwoli mi wziąc trzecią kotkę hodowlaną itp itd. Jestem pokorna wobec tego co zostało mi dane, wdzięczna za każdy zdrowo urodzony i odchowany miot, za dobrych właścicieli, odpowiedzialnych.
I cieszę się malutkimi sukcesami moich kotek jakie mają nazwisko Brytek, PL
|
|
Czw 7:46, 22 Sty 2009 |
|
|
|
|
detinka
Pasjonat
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
Proszę jaka piękna dyskusja nam się rozwinęła. Jestem pod wrażeniem. Cel jest jeden, dróg wiele.
Mnie życie nauczyło nie zarzekać się. Słowo "nigdy" zamienić na "nie chciałabym".
W tym temacie nasuwa się jeszcze jeden "czego oczekuje nabywca od hodowcy ?"
|
|
Czw 9:44, 22 Sty 2009 |
|
|
Maja
Ambitny
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jastrzębie Zdrój
|
|
|
|
Myślę że najważniejsze są: zdrowa miłość,odpowiedzialność i pokora.
|
|
Czw 10:10, 22 Sty 2009 |
|
|
detinka
Pasjonat
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
dodam uczciwość
|
|
Czw 10:15, 22 Sty 2009 |
|
|
Maniana*
Ambitny
Dołączył: 05 Gru 2007
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
|
|
|
Myślę,że dziewczyny tu dobrze opisały co oznacza być Hodowcą.
Od siebie mogę tylko dodać, że moim skromnym zdaniem warunkiem podstawowym jest tutaj wielka miłość do kotów i ogólnie rozumiana wrażliwość na inne stworzenia.
Zgadzam się też z Niką, że "hodowla to świadome dążenie, aby pokolenie potomne było lepsze od pokolenia rodzicielskiego."
O to tutaj raczej chodzi,nie wystarczy hodować dla samego hodowania, trzeba mieć jasny cel i "zapędy" ciągłego ulepszania......nawet jeśli osiągnięcie ideału nie jest możliwe
A jako potencjalny nabywca kociaka życzyłabym sobie,aby Hodowca miał duuuuużą wiedzę na tematy ogólnokocie oraz masę cierpliwości do uciążliwych laików
Ponadto dla mnie hodowca, który łamie przepisy związku odpada na starcie choćby miał najpiękniejsze koty pod słońcem
P.S. Podrzucam ciekawy artykuł z cytowanej już przeze mnie stronki: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Pią 0:23, 23 Sty 2009 |
|
|
Lili
Ekspert
Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 2774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice/Bristol
|
|
|
|
Czego oczekuje nabywca od hodowcy?
Przede wszystkim szczerosci. Slodzic na temat tego jaka dana rasa jest piekna i niesamowita potrafi kazdy. Ze kotki slodkie, ze towarzystkie, ze przymilne i spokojne. Od razu podchodze z rezerwa do hodowcow, ktorzy swoje rasy przedstawiaja tylko w pozywtynych barwach. Hodowca musi byc przede wszystkim obiektywny. A przynajmniej sie starac. Osobiscie mam fiola na punkcie zdrowia i zdrowie danej rasy i linii jest bardzo wazne, wiec pytam o to i lubie kidy hodowca jest ze mna szczery.
Poza tym oczywiscie podpisuje sie pod wszystkim co dziewczyny napisalyscie
|
|
Pią 1:19, 23 Sty 2009 |
|
|
kesja
Pasjonat
Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecinek, woj.zachodniopomorskie
|
|
|
|
Szczerości w informowaniu jak jest i jak moze byc
cierpliwości i otwartości na zadawane przez laika pytania.
dostępności i życzliwości na właścicieli potencjalnych kociąt z tejże hodowli
|
|
Pią 8:40, 23 Sty 2009 |
|
|
nika
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
|
|
|
| | W tym temacie nasuwa się jeszcze jeden "czego oczekuje nabywca od hodowcy ?" |
Oczywieście kota ZDROWEGO, właściwie socjalizowanego i jak najbardzie zbliżonego do standardu rasy - w przypadku ragdolli, niezwykle ważny jest jego charakter, gdyz to tak naprawde on czyni z ragdolla, prawdziwego Ragdolla
|
|
Pią 17:46, 23 Sty 2009 |
|
|
detinka
Pasjonat
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
Napiszę o tej uczciwości, bo mam chwilkę.
Dla mnie to bardzo ważne, bo przyszły opiekun ma całkowite zaufanie do hodowcy i w większości spraw zdaje się na niego. Jeśli hodowca ma nieuczciwe zamiary albo celowo zataja fakty powinien być napiętnowany przez pozostałych.
Miałam wątpliwą przyjemność na swojej drodze spotkać ludzi, którzy nie powinni nawet nazywać się hodowcami, nieważne czy psów, kotów czy gołębi. Na wystawach też zauważyłam nagminne mijanie się z prawdą byle tylko osiągnąć swój cel. Tego tematu jednak nie ruszam, gdyż to kolejny temat rzeka dotyczący sprzedaży kociąt na wystawie.
Ja ufam hodowcy i jestem wdzięczna za wszelkie rady, z pokorą wysłucham też krytyki. Zupełnie nieoceniona jest pomoc kiedy kupuje się kota hodowlanego. Początki bez pomocnej dłoni hodowcy to jak podróż bez mapy. Można przejechać całe miasto i istnieje prawdopodobieństwo, że w końcu dotrzemy do celu, możliwe jest też błądzenie na oślep, aż do zniechęcenia.
Hodowca ma przed sobą ogrom pracy i olbrzymią odpowiedzialność, nie tylko za sprowadzanie na świat nowych istnień ale za wskazanie drogi innym jak robić to mądrze.
|
|
Pią 18:33, 23 Sty 2009 |
|
|
iza5
Ekspert
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 3208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Konstantynów Łódzki
|
|
|
|
Całkowicie się z Tobą zgodzę detinko.
Niestety sama znam ludzi, którzy nazywają się "hodowcami" a robią takie rzeczy, że mi się to w głowie nie mieści. No cóż większość z tych "pseudo hodowców", jest zwyczajnie nastawiona na kasę. Tylko uczciwy hodowca wie ile pracy i wyrzeczeń wymaga prowadzenie hodowli, naszczęście i tacy hodowcy istnieją.
Ostatnio zmieniony przez iza5 dnia Czw 19:48, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pią 19:12, 23 Sty 2009 |
|
|
nika
Administrator
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
|
|
|
A to czytałyscie ?
[link widoczny dla zalogowanych]
Naprawde warto prześledzic cały ten wątek a szczegolnie cytowane w nim artykuły
|
|
Pon 14:39, 09 Lut 2009 |
|
|
Lili
Ekspert
Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 2774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice/Bristol
|
|
|
|
| | A to czytałyscie ?
[link widoczny dla zalogowanych]
Naprawde warto prześledzic cały ten wątek a szczegolnie cytowane w nim artykuły |
Zaraz przeczytamy
|
|
Pon 16:22, 09 Lut 2009 |
|
|
mamaroksany
Początkujący
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: 3-CITY
|
|
|
|
czytając was odnoszę wrażenie że przeniosłam się do średniowiecza gdzie krew "niebieska" nie mogła się mieszać z pospólstwem, czystość rasy itd. Nie jestem za krzyżowaniem ras - absolutnie - jednak nie wywyższajmy tak treści nad formą bo popradniemy w paranoję. Hodowcą jest ten kto świadomie i z pełną odpowiedzialnością doprowadza do narodzenia się TEJ samej rasy, wkłada w to serce i całego siebie. Drugą sprawą jest kwestia ładowania w ten cały "interes" mnóstwa kasy.
Załóżmy, że ktoś baaardzo kochający koty chce mieć "hodowlę". Zbiera skrzętnie co m-c pieniążki na tego rasowego, cudnego i wymarzonego. Jednak nie udaje się kupić tzw "do hodowli" bo to przekracza możliwości finansowe (musiałby zbierać jeszcze ze 3 lata jednak kotek ma rodowód). Nie ma pieniążków na wystawy, na wpisowe do klubu, jadąc "na styk" karmi kocię jak najlepszego przyjaciela, witaminki itd. Nie ma spisanej umowy ze wykastruje czy wysterylizuje więc dopuszcza do pojawienia się kociąt. Wczesniej bada przodków, selekcjonuje partnera itd, wszystko wg wytycznych, wg intuicji bo nie chce zrobić nikomu krzywdy. Rodza się kociaki, skrzętnie dobiera domki, w kórych bedą mieszkać, dzwoni, czeka na zdjęcia, radzi co robić, co lubią, jak śpią... itd..
powiedzcie mi czy to jest hodowca? czy to jest hodowla?
inan sytuacja:
Pani X z Panem Y na emeryturce, każde po 3 tys z grubsza ale... wnuki rosną trzeba kase zarabiać. Myślą sobie hymmm koty dobry interes. Kupię do hodowli za 3 tys, wystawię raz, max dwa, dostanę notę, zresztą znam sędziego czy jedo szwagierkę to spokojnie za pierwszym razem dostanę dobrą notkę i mam licencję hodowlaną. Pierwsze kociaki będą na następnego kocura, no bo lepiej mieć swojego niż za każdym razem pisac. Trzeba jakies klatki kupić co by nie pałętały sie pod nogami. To tez za pierwszy miot. Zejda po z grubsza 2 tys to spokojnie mi starczy i jeszcze wnukom quady kupię. Mam tylko nadzieję, że kupcy się znajdą. No i tak jakoś idzie ten złoty interes, weterynarz też znajomy, nie pilnuje terminów bo mam mase innych zajęć a witaminy dla ciężarnych to fikcja. Po dwóch latach mam 3 kotki i kocura, miot za miotem, kotki do sprzedaży umieszczam w specjalnym pokoju aby nie było niesmacznych min apropos klatek i pomieszczenia piwnicznego ....najważniejsze żeby miały rodowód bo rasowy=rodowodowy!!
teraz pytanie kto tu jest hodowcą???? od kogo chciałybyście kupić kotka????
długo czytałam i się uczyłam zanim zdecydowałam się na rasowego kota, wszystkie koty jakie miałam były dachowcami, wykarmionymi od maleńkiego przezemnie. Jednak po przeczytaniu kilku wątków na tym i innym forum wiem jedno: jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o KASĘ a poniekąd o pożegnanie konkurencji, nawet jeśli jest ona o niebo lepsza od przepisowej "hodowli".
czekam na lincz;/
|
|
Czw 11:51, 12 Lut 2009 |
|
|
detinka
Pasjonat
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 884
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Piekary Śląskie
|
|
|
|
| | czytając was odnoszę wrażenie że przeniosłam się do średniowiecza gdzie krew "niebieska" nie mogła się mieszać z pospólstwem, czystość rasy itd. Nie jestem za krzyżowaniem ras - absolutnie - jednak nie wywyższajmy tak treści nad formą bo popradniemy w paranoję. Hodowcą jest ten kto świadomie i z pełną odpowiedzialnością doprowadza do narodzenia się TEJ samej rasy, wkłada w to serce i całego siebie. Drugą sprawą jest kwestia ładowania w ten cały "interes" mnóstwa kasy.
Załóżmy, że ktoś baaardzo kochający koty chce mieć "hodowlę". Zbiera skrzętnie co m-c pieniążki na tego rasowego, cudnego i wymarzonego. Jednak nie udaje się kupić tzw "do hodowli" bo to przekracza możliwości finansowe (musiałby zbierać jeszcze ze 3 lata jednak kotek ma rodowód). Nie ma pieniążków na wystawy, na wpisowe do klubu, jadąc "na styk" karmi kocię jak najlepszego przyjaciela, witaminki itd. Nie ma spisanej umowy ze wykastruje czy wysterylizuje więc dopuszcza do pojawienia się kociąt. Wczesniej bada przodków, selekcjonuje partnera itd, wszystko wg wytycznych, wg intuicji bo nie chce zrobić nikomu krzywdy. Rodza się kociaki, skrzętnie dobiera domki, w kórych bedą mieszkać, dzwoni, czeka na zdjęcia, radzi co robić, co lubią, jak śpią... itd..
powiedzcie mi czy to jest hodowca? czy to jest hodowla?
inan sytuacja:
Pani X z Panem Y na emeryturce, każde po 3 tys z grubsza ale... wnuki rosną trzeba kase zarabiać. Myślą sobie hymmm koty dobry interes. Kupię do hodowli za 3 tys, wystawię raz, max dwa, dostanę notę, zresztą znam sędziego czy jedo szwagierkę to spokojnie za pierwszym razem dostanę dobrą notkę i mam licencję hodowlaną. Pierwsze kociaki będą na następnego kocura, no bo lepiej mieć swojego niż za każdym razem pisac. Trzeba jakies klatki kupić co by nie pałętały sie pod nogami. To tez za pierwszy miot. Zejda po z grubsza 2 tys to spokojnie mi starczy i jeszcze wnukom quady kupię. Mam tylko nadzieję, że kupcy się znajdą. No i tak jakoś idzie ten złoty interes, weterynarz też znajomy, nie pilnuje terminów bo mam mase innych zajęć a witaminy dla ciężarnych to fikcja. Po dwóch latach mam 3 kotki i kocura, miot za miotem, kotki do sprzedaży umieszczam w specjalnym pokoju aby nie było niesmacznych min apropos klatek i pomieszczenia piwnicznego ....najważniejsze żeby miały rodowód bo rasowy=rodowodowy!!
teraz pytanie kto tu jest hodowcą???? od kogo chciałybyście kupić kotka????
długo czytałam i się uczyłam zanim zdecydowałam się na rasowego kota, wszystkie koty jakie miałam były dachowcami, wykarmionymi od maleńkiego przezemnie. Jednak po przeczytaniu kilku wątków na tym i innym forum wiem jedno: jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o KASĘ a poniekąd o pożegnanie konkurencji, nawet jeśli jest ona o niebo lepsza od przepisowej "hodowli".
czekam na lincz;/ |
Witaj :-) Może nie lincz ale krótka odpowiedź pozbawiona umizgów wystarczy. W tej chwili nie bardzo mam czas, więc postaram sie krótko.
Żadnego z tych ludzi nie nazwałabym Hodowcą.
Pierwszy to oszust i złodziej. Nie rozmnaża się kotów, przeznaczonych "na kolanka". Powinien znaleźć się w sądzie i mieć proces za złamanie warunków umowy.
Krzywdę robi przede wszystkim kotom, bo jeśli kupił kociaka na kolanka to mogło oznaczać, że kot nie nadawał się do hodowli z jakichś powodów. Skutki tego rozmnażania mogą być poważne dla potomstawa. Nie ma możliwości, by dobrać przemyslanie partnera, bo odpowiedzialne hodowle nie udostępniają do krycia kocura dowolnej kotki, tym bardziej niehodowlanej. Kocur jest z przypadku, najczęściej bez niezbędnych badań, a jeśli ma równie "odpowiedzialnych" właścicieli co kotka to też nie będzie i może powielać wady genetyczne. Jeśli chodzi o aspekt finansowy, co zrobi tenże człowiek w chwili poważnej choroby jeśli nie będzie w stanie opłacić ich leczenia ? Jaka to miłość ?
Drudzy to rozmnażacze. Złoty interes nie będzie trwał wiecznie, bo zaniedbane koty nie rodzą zdrowych, pięknych kociąt i predzej czy później cień padnie i na tych Państwa.
Poczytaj forum to dowiesz się wiecej. Nie wszędzie wymagana jest licencja hodowlana. Nie każdy kot hodowlany to kot wystawowy, więc historie trochę naciągane.
Wydawało mi się normą to, że nie nazywamy Hodowlą pseudohodowli czy romnażalni (coś jak pseudohodowla tyle, że z papierami).
W wątku chodziło mi raczej o ustalenie jak wygląda dobra Hodowla i kiedy z czystym sumieniem można nazwać się Hodowcą.
|
|
Czw 12:46, 12 Lut 2009 |
|
|
Maja
Ambitny
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jastrzębie Zdrój
|
|
|
|
Ja również bym nie kupiła żadnego z kociaków.Nie stać Cię na kota hodowlanego,to nie stać Cię na odchowanie kociąt.One nie żyją aż do zmiany domu na mleku matki,dokarmianie zaczyna się często od 4 tygodnia i to nie odpadkami.A szczepienie,odrobaczenie,ewentualne leczenie??A poza tym,żaden szanujący się hodowca nie sprzeda kota osobie niestabilnej finansowo.
W drugim przypadku,nikt nie kupi za 2000zł kota,który jest zaniedbany i odpowiednio zsocjalizowany. P.S.Odliczając koszt utrzymania kociąt,hodowli i innych rzeczy z nią związanych,dziadków pewnie nie będzie stać nawet na jednego quada....
|
|
Czw 13:18, 12 Lut 2009 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|