Autor |
Wiadomość |
abgrund
Ambitny
Dołączył: 24 Cze 2015
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
O mamusiu! Jaki Pan drażliwy. Nie powiem. Narzeczony mój, już na samym wstępie poinformował mnie, że jak przyszły nasz kociak kiedykolwiek się zabrudzi kupkà, to ja bede go myć. Że on sie brzydzi i tego robić nie będzie. Życie to zweryfikowało. Może tyle w tym dobrego, że stosunkowo późno. Leon zaczął się brudzić jak się ofutrzył, a nowa karma była chyba z gorszego sortu. Ale wtedy do akcji wkraczałam ja. Kota przez kolano i tyłek do brodzika. Miły mój obserwował z obrzydzeniem cały proces i strasznie współczuł Leonowi.
Kilka tygodni temu Leon po raz pierwszy zwymiotował kłaczka. Oczywiście pod moją nieobecność, a parę dni później, nakarmiony mokrą karmą spaskudzil sobie portki. Pod moją nieobecność. Jak myślicie? Brzydliwy narzeczony zostawił to i wyszedł nie dotykając kota? O dziwo nie. Wymioty sprzątnął i kota przez kolano i tyłkiem go do brodzika.
Może trzeba zrobić album dla przyszłych kocich rodziców pt "to tylko część rzeczy, ktore nas w życiu spotkają" wraz ze zdjęciami kłębów sierści na prześcieradle, rozsypanej karmy dookola miski, rozniesionego żwirku, potarganych zasłon, siuśków w nieodpowiednich miejscach. Bo rzeczywiscie wielu ludzi myśli, ze ragdoll bedzie jak zwykly wychodzacy kot. Przyjdzie zjesc, pomizia sie, polozy spac a potem wyjdzie na dwor, zalatwi co trzeba, sam się wybawi i znow będzie pluszakiem.
|
|
Pon 5:45, 11 Kwi 2016 |
|
|
|
|
miaukoaga
Ekspert
Dołączył: 19 Mar 2015
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: warszawa
|
|
|
|
Świetne opowieści ....chyba przeprowadzę rozmowę z przyszłymi nabywcami jedni mi odchodzą bo mają i mieli syberyjczyki to już wiedza o co chodzi "chyba" z nimi tez pogadam ...super temat
|
|
Pon 10:01, 11 Kwi 2016 |
|
|
solea
Ekspert
Dołączył: 19 Lut 2014
Posty: 2861
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
|
|
|
Ja dzisiaj spałam z kotem, który miał przyklejoną wielką, suchą kupę do futerka, mmmm. Głaszczę sobie nad ranem i ręka powędrowała mi koło ogona i miałam (nie)przyjemność poczuć na własnej skórze...pobudka o 7, ale wiem, że leżał ze mną dużo dłużej. Nic nie czułam, bo na barfie jak kupa sucha, to nie śmierdzi w zasadzie. Ech...
|
|
Pon 13:09, 11 Kwi 2016 |
|
|
Felicita
Ekspert
Dołączył: 08 Cze 2014
Posty: 4563
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sosnowiec
|
|
|
|
My ostatnio wycinaliśmy kupola Felce, bo jej się tak zaplątał w futerko, że nic innego się nie dało zrobić. Kota oczywiście dała przy tym popis wokalny słyszalny w promieniu kilometra, do tego wierzgała i usiłowała uciekać (o zapaszku nie wspomnę).
|
|
Pon 13:23, 11 Kwi 2016 |
|
|
Rigore
Ambitny
Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
Chyba trzeba zrobić osobny wątek - opowieści o qupie
|
|
Pon 13:33, 11 Kwi 2016 |
|
|
Dee
Pasjonat
Dołączył: 20 Sie 2014
Posty: 861
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
|
|
Pon 13:46, 11 Kwi 2016 |
|
|
malotka
Ambitny
Dołączył: 17 Cze 2015
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
No ej, moje małpiatki uwielbiają qpy.
Beleg przemyca, przyklejone do doopki, jak mu odpada to Pep i Chilli przejmują "piłeczkę" i bawią się nią.
Powinnam umrzeć od zarazków.
|
|
Pon 16:11, 11 Kwi 2016 |
|
|
Ines
Ekspert
Dołączył: 04 Paź 2012
Posty: 4697
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
Ja to Berenowi chyba powinnam w takim razie zaraz po przyjeździe do domu spakować manatki i odesłać go priorytetem do Rotterdamu. Głupiutkie Kotę urodziło się i wychowało na łódce, gdzie jak mniemam nieco bujało, wypracowało więc specyficzny styl korzystania z kuwety - z szeroko rozstawionymi łapkami i maksymalnie niskim zawieszeniem. Gdy zaczął obrastać w piórka przez kilka miesięcy robił kupę wprost w czekające na urobek gniazdko własnych kudłów. Teraz już kupę umie robić, ale wciąż na wszelki wypadek po każdym urobku wysyła wokalnego apdejta z sytuacji w kuwecie (niezbędne jest słowne potwierdzenie odbioru). Dodając do tego fakt, że jest jedynym w swoim rodzaju reproduktorem, który satysfakcję partnerki przedkłada ponad potrzebę przekazania genów więc preferuje seks oralny oraz to, że mam poważne podejrzenia, że mózg nie był dołączony do zestawu z kotem...
...no cóż, są takie momenty, że leżę w ciągu bezsennych nocy w łóżku pełnym kudłów, ośliniona przez Ardę, słuchając coveru ścieżki dźwiękowej Parku Jurajskiego w wykonaniu Tuli w rui, potwierdzając odbiór info o kupie Berena i czekając, aż tylko Aurelka się przebudzi i będzie miała fantazję strącić pilota ze stołu, pozrzucać książki z regału czy - moje ulubione - podnosić i upuszczać w nieskończoność wygrzebany skądś długopis lub ołówek... Bęc. Bęc. Bęc. Bęc. I mam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok.
Ale kto przy kim nie ma czasem takich chwil? Uwielbiam swoją pracę, ale czasem mam ochotę wyjść i nie wracać. Kocham mojego męża, ale czasem myślę sobie, że te siatki w oknach to nie tylko kotom zapewniają bezpieczeństwo. Lubię siebie, ale czasem i ze sobą nie mogę wytrzymać...
Niestety, każdy ma inny poziom wrażliwości czy odporności i każdy też inaczej może się zachowywać w cieplarnianych warunkach, a inaczej w sytuacjach stresowych - co dla kogo będzie taką sytuacją też zawczasu nie przewidzimy... Co oczywiście nie wyklucza tego, że powinniśmy zrobić wszystko, żeby pewne rzeczy zawczasu wyłapać, ale wróżkami nie jesteśmy. Do mnie jeszcze żaden kociak nie wrócił, ale dla spokoju ducha umieściłam po pierwszym miocie w umowie zapis, że jeśli w ciągu pierwszych 30 dni od odbioru kociątka opiekunowie z jakichś przyczyn uznają, że to jednak nie "to", to kocię biorę, a kasę (odliczając koszty wyprawki i transport) zwracam. Wolałabym, żeby kociak, którego ktoś z jakichś przyczyn (nawet najbardziej wydumanych) nie chce, wrócił do mnie, niż został w domu, w którym jest niemile widziany. Jest to szczęście w nieszczęściu, ale taki kociak, który został zwrócony, ma wciąż szansę na znalezienie domu w którym będzie rozpieszczanym panem na włościach i oczkiem w głowie właścicieli i to moim zdaniem zdecydowanie lepsza alternatywa niż reszta życia w domu w którym oczekuje się od niego że będzie sam korzystał z bidetu po toalecie.
|
|
Pon 16:12, 11 Kwi 2016 |
|
|
Felicita
Ekspert
Dołączył: 08 Cze 2014
Posty: 4563
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sosnowiec
|
|
|
|
| | jest jedynym w swoim rodzaju reproduktorem, który satysfakcję partnerki przedkłada ponad potrzebę przekazania genów więc preferuje seks oralny oraz to, że mam poważne podejrzenia, że mózg nie był dołączony do zestawu z kotem... |
Popłakałam się ze śmiechu
|
|
Pon 16:36, 11 Kwi 2016 |
|
|
Rigore
Ambitny
Dołączył: 04 Sie 2014
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
| | | | jest jedynym w swoim rodzaju reproduktorem, który satysfakcję partnerki przedkłada ponad potrzebę przekazania genów więc preferuje seks oralny oraz to, że mam poważne podejrzenia, że mózg nie był dołączony do zestawu z kotem... |
Popłakałam się ze śmiechu |
Ja też
|
|
Pon 16:40, 11 Kwi 2016 |
|
|
naranja
Doświadczony
Dołączył: 26 Lis 2013
Posty: 1165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
|
|
|
Dziewczyny - cudowne "opisy przyrody"
Ja oczywiście ciesze się,że kociak wrocił tak szybko, a nie za pół roku, czy jeszcze później i że w ogóle wrócił, bo wiadomo,że będę szukać dla niego najlepszego domu, mądrzejsza o to doświadczenie.
Ze swojej działki dodam tylko wskazówkę dla hodowców, pytanych o kociaka dla niepełnosprawnego dziecka, zacznijcie od ,brzydko mówiąc, wybicia z głowy rodzica słowa kot terapeuta, rodzic, zwłaszcza ten jeszcze nie pogodzony z niepełnosprawnością swojego dziecka rozpaczliwie szuka sposobów na rehabilitację i leczenie i często nie potrafi realnie ocenić prawdziwych "właściwości" tego opisywanego jako felinoterapeutycznego ragdolla, a już o trudnościach z opieką nad kotem może w ogóle nie myśleć.
Pamiętajmy,że kot dla dziecka chorego, czy niepełnosprawnego ma być towarzyszem rozwoju i przyjacielem, a nie cudownym lekarstwem. Kot terapeuta to ten, który jeździ ze specjalistą na zajęcia, a dla dziecka chcemy w domu własnie towarzysza, któremu nie będziemy stawiali wymagań magicznych i pozwolimy mu być nadal kotem.
Takim osobom trzeba poświęcić przy decyzji o kociaku więcej czasu i dokładnie wysondować,czy opieka nad kotem nie będzie ponad siły i tak już nadmiernie obciążonej rodziny.
Oczywiście warto też podkreślić fakt, że szczęśliwy i akceptowany kot moze się okazać doskonałym lekarstwem dla zmęczonego opieką nad chorym dzieckiem rodzica .
|
|
Pon 17:40, 11 Kwi 2016 |
|
|
BabaJaga
Ekspert
Dołączył: 18 Sty 2014
Posty: 4120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Gdańska
|
|
|
|
Od pewnego czasu wszem i wobec rozpowszechniana jest opinia, że ragdolle, to rasa kotów predysponowana do roli felinoterapeutów. Stąd i nie ma co się dziwić, że wiele rodzin, posiadających w domu dziecko niepełnosprawne kupuje kotka tej właśnie rasy, licząc na to, że to zwierzak "sprawi cud" i dziecko "ozdrowieje". Tymczasem zdarza się i tak, że kociak w kontakcie z tym dzieckiem, po pewnym czasie staje się "ofiarą" jego niewłaściwego zachowania.
Mieliśmy i na naszym forum takie niechlubne przykłady. Przypomnę choćby dwa. Dziecko z ADHD jednej z naszych użytkowniczek uprawiało ze swoim ragdollkiem zabawy polegające na wywijaniu nim (tzn. kotem) w powietrzu jak workiem z kartoflami. Kot w tym domu unikał tego dziecka jak ognia, bo czuł się prześladowany. A mamusia jeszcze te "wesołe" zabawy fotografowała i pokazywała nam na forum.
Inna z kolei użytkowniczka, będąca matką dziecka z autyzmem wypłakiwała się nam, że jej kot okazał się nieporozumieniem, bo zamiast wykazywać łagodność atakuje dziecko i je gryzie po rękach. Czyżby tylko kot był tu winien, że przestał zachowywać się jak inertny pluszak?
Z pewnością takich przypadków jest więcej, zwłaszcza tam, gdzie rodzic nie ma zielonego pojęcia o tym, jak pracować z parą niepełnosprawne dziecko-kot, a tylko oczekuje, że sama obecność kotka w domu sprawi cud.
Zastanawiam się, czy hodowca sprzedający kotka do rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem nie ma obaw, że może tym samym skazywać kociaka na ciągłe życie w stresie.
Wydaje mi się, że podczas rozmów z przyszłymi opiekunami naszego kociaka warto bardzo dogłębnie poroztrząsać i tę kwestię. A zwłaszcza "prześwietlić" przyszłego nabywcę, czego faktycznie oczekuje od nowej sytuacji i co od siebie jest w stanie zagwarantować, aby kociak w przyszłym domku czuł się bezpiecznie i był kochany przez wszystkich domowników. Co będzie, jeśli kotek nie spełni oczekiwań?
Ostatnio zmieniony przez BabaJaga dnia Pon 20:26, 11 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pon 20:25, 11 Kwi 2016 |
|
|
naranja
Doświadczony
Dołączył: 26 Lis 2013
Posty: 1165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
|
|
|
Oczywiście,że mam obawy, stąd właśnie od razu odczarowuję słowo "terapeuta" i dopóki rodzina nie przekona mnie ,że wie na czym ma polegać rola kota w życiu ich dziecka, nie wydam im kociaka. Niestety tu sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana ze względu na zrozumiały stan emocjonalny rodziców, oni naprawdę często wierzą,że kot , czy inne zwierze, czy jakaś wymyślna metoda terapii wyleczą ich dziecko, po prostu rozpaczliwe szukają nadziei. Trudno jednak całkiem odmówić im prawa do poszukiwań, lub po prostu do posiadania wymarzonego pupila. Trudna rola, ale mam nadzieję, że będę mogła pomóc i ustrzec niektórych przed rozczarowaniem.
A schodząc z powaznych tematów, to właśnie wracam z operacji odklejania Catii wielkiego dyndającego bobka z portek i zasiadam do biurka przy wtórze pieśni miłosnej w szczytowym dniu rujki tejże
Ostatnio zmieniony przez naranja dnia Pon 21:01, 11 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pon 20:51, 11 Kwi 2016 |
|
|
Duna
Pasjonat
Dołączył: 08 Gru 2015
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
| | | | | | jest jedynym w swoim rodzaju reproduktorem, który satysfakcję partnerki przedkłada ponad potrzebę przekazania genów więc preferuje seks oralny oraz to, że mam poważne podejrzenia, że mózg nie był dołączony do zestawu z kotem... |
Popłakałam się ze śmiechu |
Ja też |
Ale mam ubaw czytając ten wątek Haha
|
|
Pon 21:00, 11 Kwi 2016 |
|
|
Emi
Ekspert
Dołączył: 11 Sty 2015
Posty: 2771
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Białystok
|
|
|
|
Mistrzowski opis Berena nie mogłam przestać się śmiać.
|
|
Wto 10:41, 12 Kwi 2016 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|